Zuzanna, wychodzę za mąż powiedziała Wanda z niepewnym uśmiechem, ślub w najbliższy piątek. Przyjdziesz? Będzie mi naprawdę miło zobaczyć twoją twarz.
Ty żartujesz? Kto cię tak wyrzucił z nóg? Zuzanna poczuła, jak w sercu nagle zamarza lodowaty podmuch, jakby przyjaciółka ją zdradziła.
Nigdy nie przypuszczała, iż tak boleśnie usłyszy tę wiadomość. Zawsze patrzyła na niepozorną Wandę z żalem i wątpiła, iż znajdzie się ktoś, kto przyjmie ją za żonę.
Dlaczego nagle? My już pół roku znamy się z Krzysztofem odparła Wanda.
A ty milczałaś? Kto on jest? Nie widziałam go. Gdzie go chowałaś?
Chowała? roześmiała się Wanda. Pracujemy razem. Przede wszystkim spotykaliśmy się w biurze i rozmawialiśmy. Nie spodziewałam się, iż coś z tego wyniknie. A on zaproponował i zgodziłam się!
On też malarz, jak ty? złośliwie zmarszczyła usta Zuzanna.
Krzysztof wszystko potrafi. Kieruje firmą budowlaną, w której pracuję.
Zuzanna złapała oddech. Nie wiedziała, co odpowiedzieć, patrzyła na przyjaciółkę, starając się odgadnąć, czy to żart. Wanda jednak wydawała się spokojna, jakby nie zamierzała się bawić.
Obie uczęszczały do tej samej szkoły od szóstej klasy. Zuzanna zawsze była lepsza nauka szła jej łatwiej, była bardziej urodziwa, szczuplejsza, ubierała się lepiej, a chłopcy kręcili się wokół niej jak pszczoły wokół miodu. Wanda nigdy nie przyciągała uwagi. Zuzanna współczuła jej, myśląc, iż los i przyroda okradły biedną dziewczynkę.
Nie miała ani urody, ani figury, by się pochwalić. Uczyła się słabo, a po dziewiątej klasie wybrała zawód tynkarzamalarza.
Nie ma ciekawszej profesji? zdziwiła się wtedy Zuzanna. Może da się coś zmienić, przenieść na inną specjalizację?
Po co? Mama całe życie pracuje jako malarz na budowie. Dlatego i ja poszłam w jej ślady.
Całe życie w brudnej robocie? Fiu! Nie chcesz wybrać nowoczesnej, płatnej profesji? Siedzieć w czystym biurze, wśród kulturalnych ludzi? Ja zamierzam studiować design.
Nie rozumiem niczego w designie. A tynkować i malować pomagałam mamie mnóstwo razy. Lubię to. W tym też są swoje tajniki. Poza tym, z moimi ocenami nie dam rady wstąpić na uczelnię.
Zuzanna też nie dostała się od razu. Najpierw skończyła technikum, a potem z wyróżnieniem wpadła na design do akademii. Mimo iż ich drogi edukacyjne się rozeszły, dziewczyny wciąż się spotykały i trzymały przyjaźń.
Zuzanna była duszą towarzystwa, często wciągała Wandę na imprezy, bo w jej towarzystwie czuła się atrakcyjnie i przyciągała uwagę chłopców. Pewnego dnia Zuzanna pewna była, iż znajdzie sobie przystojnego, zamożnego i perspektywicznego mężczyznę.
Czy przyjdziesz na ślub? zapytała ponownie Wanda.
Oczywiście. Nie mogę przegapić! odpowiedziała zdecydowanie Zuzanna. Poznamy pana młodego?
Oczywiście.
Zuzanna miała nadzieję, iż Krzysztof okaże się okrutnym łysym, pulchnym staruszkiem, który poślubi Wandę wyłącznie po to, by zaoszczędzić na wykończeniach w nowych willach. Wszystkie pieniądze w rodzinie miałby więc zostawić.
Lecz los miał inne plany. Krzysztof był może nie najszczupszy, ale przyzwoicie przystojny i pełen żartów, młody facet z zaczesanym zarostem. Patrzył na swoją narzeczoną z zachwytem, nie zwracając uwagi na nikogo wokół.
Na weselu Zuzanna krążyła przy Wandzie, starając się przyciągnąć uwagę pana młodego, ale on i jego wybranka mieli oczy tylko dla siebie. Zauważyła to jednak matka Wandzie Teresa Kowalska, starsza pani z krzywym uśmiechem.
Co tu kombinujesz? wstrzeliła się Teresa, podchodząc do Zuzanny. Patrz, ja prosta robotnica, gwałtownie przytnę ci zbędne włosy.
Nie rozumiem, o co chodzi?
Rozumiesz wszystko. Dwa ostrzeżenia nie potrzebuję.
Mam pana młodego, nie takiego jak twój zię. skłamała Zuzanna, i my też niedługo się pobierzemy.
No i graj z nim, uśmiechnęła się Teresa, czuwając nad szczęściem swojej córki przez całą noc.
Zuzanna nie mogła się uspokoić. Jej ego zostało mocno zranione. Niedawno rozstała się z ostatnim chłopakiem i nie udało jej się wybrać męża, choć chciała. Wanda przyciągnęła Krzysztofa po prostu dlatego, iż Zuzanna nie była obok. Gdyby nie ona, to nie byłaby teraz narzeczoną.
Po weselu młodzi wprowadzili się do mieszkania Krzysztofa. Zuzanna stała się częstym gościem w ich domu, udając troskę o przyjaciółkę, jednocześnie szukając okazji, by wzbudzić zainteresowanie męża. Krzysztof spędzał całe dnie w pracy, a Wanda cierpiała na silny toksykizm po porodzie.
Pójdę przygotować obiad zaproponowała Zuzanna, wypędzając Wandę z kuchni. jeżeli tak reagujesz na zapachy.
Naprawdę nie mogę patrzeć na jedzenie przyznała Wanda. Prosiłam Krzysztofa, żeby poszliśmy do kawiarni, dopóki mój toksykizm nie minie.
Kawiarnia drogo kosztuje, a domowy posiłek i tak lepszy. Nie martw się, wszystko zrobię.
W odpowiednim czasie Wanda urodziła córeczkę Małgosię. Babcie, jeszcze młode i pracowite, przychodziły tylko w weekendy. Zuzanna wciąż studiowała i w wolnych chwilach zrywała się z wykładów, by spędzić czas z dzieckiem i próbować zdobyć serce Krzysztofa. On pozostawał obojętny, co tylko podsycało jej determinację.
Odpocznij, ja pójdę przejść się z malutką namawiała Zuzannę Wandę. Wózek, świeże powietrze, to dobrze dla niej.
Wanda nie protestowała. Była wyczerpana po porodzie, a Zuzanna dostosowywała spacery do momentu, kiedy Krzysztof wrócił z pracy.
O, spójrz, Małgosiu, kto to idzie? Twój tata. Musi go rozpoznać, bo się uśmiecha. krzyknęła Zuzanna, gdy Krzysztof podszedł do wózka.
Nie śpi? Cześć, Małgosiu! Cześć, Zuzanno, a gdzie jest Wanda?
Pewnie śpi. Poród był ciężki, biodra wąskie, figura trudna. Pomogę, jesteśmy przyjaciółkami. Zróbmy coś pysznego.
Mimo wszystkich starań, relacja Zuzanny i Krzysztofa pozostała jedynie przyjacielska. On wciąż podziwiał swoją żonę, a Zuzanna była po prostu uprzejma. Zdecydowała zwiększyć wysiłki, przychodząc częściej i zostając dłużej. Pewnego dnia natknęła się na Teresę.
Co tutaj robisz? zapytała matka Wandzie, wchodząc po pracy do domu. Wanda, czy ona rządzi w twoim domu?
Mamo, co ty? Zuzanna bardzo mi pomaga, nie damy sobie radzić bez niej.
Zatrudniłaś ją jako pomoc domową? Nie wymyśliłaś nic mądrzejszego? Chcesz zostać sama bez męża?
Dlaczego cały czas mnie obrażacie? wybuchła Zuzanna. Chcę tylko pomóc.
Wiem, czego chcesz. Wczoraj w kościele zobaczyłam, jak oblizujesz się, patrząc na Krzysztofa. Idź, zanim będzie za późno
Matka wypchnęła Zuzannę z mieszkania.
Nie bądź naiwną głupcą gderała, nie rozumiesz, dokąd to zaprowadzi. Mężczyźni są słabi, a ty zostaniesz samotną matką, jeżeli nie odważysz się odejść.
Zuzanna poczuła, iż wszystko się wali. niedługo jednak, gdy Wanda kołysała dziecko i układała pościel w dużej sali, usłyszała:
Bałam się, iż już nie przyjdziesz. Nie gniewaj się na mamę, ona jest po prostu panikarką szepnęła Wanda, czując się winna po kłótni.
Zuzanna usiadła na kanapie, skrzyżowała nogi.
Twoja matka mówiła prawdę, zmrużyła oczy. Tylko ty tego nie widzisz. Czy chcesz udawać, iż nie? My i Krzysztof kochamy się od lat. On boi się ci wyznać, iż jest przywiązany do ciebie, biednej, kościelnej dziewczyny. Patrz na siebie! Trzy kosmyki w pięciu rzędach, nogi jak koziołki. To wszystko o tobie, piękna! wyśmiała go Zuzanna.
Bóg mój przestań, Zuzanno wyszeptała Wanda, łamiąc się. Proszę, zamilcz.
Nie mogę dłużej milczeć. Krzysztof i ja niedługo będziemy mieli dziecko. Kocha mnie naprawdę! Oddaj go, przestań go dręczyć. rzekła Zuzanna, a drzwi sypialni otworzyły się nagle.
W progu stał Krzysztof, przyszedł na obiad, chciał trochę zdrzemnąć się i niespodziewanie zobaczył tę szpetną scenę. Po cichu podszedł do Zuzanny, objął ją za ramiona i poprowadził w stronę wyjścia. Ona, zszokowana, podążyła za nim, zdejmując buty.
Krzysztof otworzył drzwi, wskazał kierunek i rzekł:
Nie wracaj tu więcej.
Zamknąwszy drzwi, wrócił do pokoju, gdzie Wanda płakała.
Nie wierzyć żadnemu słowu powiedział surowo. Nic między nami nie było i nie mogło być. Nie potrzebuję takiej kobiety.
Wanda szlochając:
Nie wierzę… Dlaczego mnie tak nienawidzi?
Zazdrość, to wszystko. podniósł ją na ręce i zaniósł do sypialni, by ją pocieszyć i udowodnić swoją lojalność.
Dziewięć miesięcy później w tej szczęśliwej rodzinie przyszedł na świat Szymon, dwa krople wody przypominające ojca. Gdzie jest Zuzanna? Wanda już nie szuka. Nie potrzebuje już pomocników.
