Większość przewodników podpowiada, iż są miejsca, które wypada zobaczyć chociaż raz w życiu. W praktyce bywa jednak tak, iż zwiedzanie popularnych kierunków kończy się kroczeniem w dzikim tłumie, kolejkami bez końca i ściskiem jak w puszce sardynek. O spokojnym odkrywaniu urokliwych zakamarków można wtedy zapomnieć. Pewna tiktokerka postanowiła więc zerwać z turystycznymi złudzeniami i pokazać cztery adresy, które jej zdaniem lepiej zamienić na coś mniej oklepanego. W końcu zwiedzanie nie musi oznaczać stania w kolejce po kawę za milion monet.
REKLAMA
Zobacz wideo Tam turyści jeszcze nie latają, a warto. Nieoczywiste kierunki wakacji
Jakie są najbardziej przereklamowane miejsca turystyczne? To naprawdę znane miejscówki
Anna Konecka, znana na TikToku jako @konecka.travel, to dziewczyna, która nie owija w bawełnę, jeżeli chodzi o podróżnicze real talk. Na swoim kanale dzieli się sprawdzonymi trikami, jednak tym razem postanowiła pójść trochę pod prąd, czym wywołała niemałą burzę. Na pierwszy miejscu jej listy znalazł się Paryż, który dla wielu jest synonimem romantyzmu i idealnym miejscem do oświadczyn. Jednak Konecka zwraca uwagę na niekończące się kolejki, kieszonkowców, bezdomnych, imigrantów i croissanty za sześć euro. - Wieża Eiffla lepiej wygląda z Instagrama, niż z bliska - kwituje na nagraniu.
W zestawieniu mamy też Wenecję, czyli raj dla zakochanych. Tiktokerka twierdzi, iż to raczej miejscówka dla miłośników ścisku, kanałowego zapachu i "paragonów grozy" za kawę. A co z zachodami słońca na Santorini? Owszem, są, jednak ich bajeczny widok zasłaniają tysiące telefonów. Z kolei islandzka Blue Lagoon to według niej przereklamowany basen z ciepłą wodą, który z naturą ma kilka wspólnego. - Drogo, tłoczno i woda...z elektrowni - mówi bez ogródek.
Pod filmikiem rozgorzała prawdziwa dyskusja. Wiele osób broni popularnych destynacji jak własnego ogródka.
Wenecja? Paryż? Takie opinie może sformułować tylko ktoś, kto tam nigdy nie był, albo spędził raptem 3 godziny w czasie objazdowej wycieczki
- czytamy w jednym ze wpisów.
Nie zgadzam się z ani jednym stwierdzeniem. Wystarczy omijać te miejsca w sezonie
- dodał ktoś inny. Jednak są też tacy, którzy zgadzają się z przereklamowanymi miejscówkami przedstawionymi na filmiku.
Wenecja na 100 procent. Zostałam tam okradziona i skończyłam w ambasadzie, wyrabiając tymczasowy paszport. Ogromne koszta i zmarnowany czas
- napisała jedna z obserwatorek.
Faktycznie Paryż tonie w syfie. Brud, smród i wszędzie kieszonkowcy. Sam dwóch złapałem, jak próbowali mi ukraść portfel. Nie polecam
- dodał ktoś inny.
Gdzie warto pojechać na wakacje? 4 alternatywy dla przereklamowanych miejscówek
Co zamiast zatłoczonych klasyków? Warto rozważyć Lyon albo Strasburg, czyli miasta, które emanują francuską elegancją, ale nie zmuszają do stania w kolejce po każdego croissanta ani przepychania się pod Wieżą Eiffla. Tu można poczuć klimat wąskich uliczek, wypić kawę w małej kafejce i zgubić się na lokalnym targu bez wycieczek z przewodnikiem na czele. W Grecji również nie musisz tłoczyć się na Santorini, jeżeli marzysz się o spokojnym zachodzie słońca. Wyspy Milos, Naxos czy Paros zaskakują nie tylko ciszą, ale także niewielkimi tawernami, gdzie ryba trafia na talerz prosto z sieci, a morze szumi naprawdę, a nie z głośnika.
Będąc na Islandii, można wygrzać się w Seljavallalaug czy Reykjadalur. To gorące źródła, które może nie wyglądają jak spa z katalogu, ale są dzikie, surowe i tym bardziej wyjątkowe. W bonusie: brak opasek "all inclusive" i widoki, których nie zasłonią inni turyści. A Wenecja? Zamiast przepychać się przez most Rialto w godzinach szczytu, można popłynąć na kolorowe Burano albo do urokliwej Chioggii, nazywanej "małą Wenecją". Oba miasteczka mają ten sam pocztówkowy klimat, a są o niebo spokojniejsze. Jak widać, czasem wystarczy zejść z utartego szlaku, żeby odkryć miejsca, w których naprawdę da się odetchnąć i poczuć, iż podróż to nie wyścig po "zaliczenie" atrakcji, ale szansa, żeby przeżyć coś autentycznego. Które z wymienionych miejsc uważasz za najbardziej przereklamowane? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.