Nagły zwrot

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Ostre Zakręty**

Nigdy nie byłem typem, który prowadzi pamiętnik, ale dziś muszę to zapisać. Może kiedyś przeczytam to i uśmiechnę się do tamtego siebie.

Helena nigdy nie żyła samotnie. Najpierw z rodzicami, później wyszła za mąż, a dwa lata później przyszła na świat ich córka, Zosia. choćby gdy mąż ją zostawił, przez jakiś czas były razem. A teraz? Puste mieszkanie, cisza, która dudniła w uszach. Chodziła od ściany do ściany, nie widząc sensu. Życie rozpadło się jak stara szafa, a przed nią majaczyła tylko samotna starość.

Nie rozumiała, co poszło nie tak. Z Markiem nigdy nie kłócili się na poważnie – drobiazgi, nic więcej. Dawała mu swobodę, dbała o dom, w lodówce zawsze stał świeży rosół. Po ciąży wróciła do formy – może nie miała bujnych kształtów, ale Marek nigdy nie narzekał. Wszyscy mówili, iż do siebie pasują.

Ale on się zmienił. Nie spóźniał się, ale zaczął dbać o wygląd: nowe krawaty, modna fryzura.

— Dlaczego nigdy nie nosisz sukienek? — zapytał kiedyś.

— Noszę, na święta — odparła zdziwiona.

— Jesteś jakaś blada. Źle się czujesz?

— Zawsze taka jestem. Czepiasz się? — Helena uniosła głos.

Pewnego dnia nałożyła makijaż, róż na policzki.

— Zmyj to. Nie wyglądasz dobrze — rzucił Marek, gdy wrócił wieczorem.

— W pracy wszystkim się podobało.

— Pewnie zrozumiał, iż jak będziesz tak chodzić codziennie, to zwariuje z zazdrości — zaśmiała się koleżanka następnego dnia. Helena nie odpowiedziała.

Potem zadzwoniła Gosia, przyjaciółka od podstawówki. Spotkały się w kawiarni.

— Jak ty to robisz, iż jesteś taka szczupła bez diet? Ja muszę się pilnować, bo zaraz wyglądam jak bochen — westchnęła Gosia.

— Przestań. Facety za tobą się oglądają — Helena się zaśmiała.

— Tobie też by się patrzyli, ale nie dajesz szans. Masz świetne nogi, szkoda chować je w spodniach. Powinnaś się odmienić. Wyglądasz jak emerytka.

Helena poczuła, iż to nie jest zwykła rozmowa.

— Gosia, o co chodzi? Zawsze mówiłaś…

— Mało co mówiłam — przerwała Gosia. — Widziałam twojego Marka z jakąś młodą. Pewnie dwadzieścia lat ma, a on patrzy na nią jak na święty obrazek.

Helena zamknęła oczy.

— Przestań!

— Nie chciałam cię urazić. Ale ty od lat wyglądasz tak samo. Facet ma oczy.

— To nieprawda! — Wstała i wyszła.

W domu długo siedziała w łazience, aż Zosia zapukała.

— Mamo, tata przyszedł.

Marek czekał w kuchni, ręce złożone jak u grzecznego ucznia.

— Przepraszam, nie zrobiłam obiadu. Byłam z Gosią — powiedziała cicho.

— Nie jestem głodny. Więc wiesz już wszystko.

— Co mam wiedzieć? — chociaż wiedziała. *Gosia nie kłamała.*

— Kocham inną. Próbowałem walczyć, ale to silniejsze ode mnie. Przepraszam. Spakuję się i wyjdę.

Nie zatrzymywała go. A potem zdradziła ją Zosia. Często odwiedzała ojca. Helena nie protestowała, dopóki córka nie zaczęła przynosić prezentów od “tej drugiej” — bluzki, krótkie sukienki, kosmetyki.

— Zobacz, co dostałam od Darii! — Zosia błyszczała. — Jest super! Podoba mi się?

— Nie przyjmuj od niej prezentów.

— Dlaczego?

— Bo zabrała ci ojca!

— I co z tego? Ona jest fajna, a ty… Nudna. Nie dziwię się, iż tato odszedł.

Potem było gorzej. Zosia farbowała włosy, opuszczała lekcje, nauczyciele skarżyli się na jej zachowanie. A na każdą uwagą Helena słyszała: *”Daria mówi, że…”*

Pewnego dnia Marek zadzwonił: Zosia wyprowadziła się do jakiegoś chłopaka.

— I pozwoliłeś jej?! — krzyknHelena westchnęła głęboko, wzięła do rąk zdjęcie Zosi z dzieciństwa i po raz pierwszy od dawna poczuła, iż życie może jeszcze przynieść coś dobrego.

Idź do oryginalnego materiału