Za wszystko odpowiedzialni są tzw. fałszywi przyjaciele. To słowa, które brzmią w danych językach tak samo, ale mają zupełnie inne znaczenie. Czasami zdarza się, iż wyrażenia, które brzmią zupełnie normalnie w naszym kraju, za granicą mogą zostać odebrane w pokrętny, a choćby obraźliwy sposób. Warto więc wiedzieć, co oznaczają, zanim wybierzemy się w kolejną podróż. Których słów lepiej nie wypowiadać zbyt głośno? Podpowiadamy.
REKLAMA
Zobacz wideo "Cooo?", "Szc@#!_%rzzzn". Myślicie, iż trudno wymówić "Szczecin"?
Co oznaczają polskie imiona w innych krajach?
Co ciekawe, nieporozumienia mogą wystąpić już na poziomie imion. Niektóre z nich brzmią obraźliwie lub prześmiewczo, przez co możemy narazić naszego rozmówcę lub towarzysza podróży na śmieszność. Przykładowo Jarek w Turcji brzmi niemal identycznie jak "jarak", czyli wulgarne określenie na męski organ płciowy, a Beata w Rumunii to ktoś pod wpływem alkoholu. W Bułgarii Kamil/Kamila to wielbłąd, z kolei Amelia w Grecji to osoba bez kończyn.
Na te polskie słowa lepiej uważać za granicą
Kolejne problemy pojawiają się przy pewnych wyrazach pospolitych. Słowo "fajka" używamy często, prosząc kogoś o papierosa. Na Słowacji możemy zostać jednak odebrani w zupełnie inny sposób. U naszych sąsiadów oznacza to nic innego jak... stosunek oralny. "Molo" w Finlandii, "kos" w Izraelu czy "kok" w krajach anglojęzycznych są synonimami genitaliów męskich, z kolei we Włoszech lepiej unikać słów takich jak "lupa", "foka", "kania" i "figa". Są to niegrzeczne określenia wobec kobiet. Będąc na urlopie w słonecznej Italii, nieporozumienie może wystąpić również podczas pytania o "drogę". Włosi mogą bowiem pomyśleć, że... szukamy narkotyków.





