Dzisiaj znów przemyślałam tę całą sytuację z Arseniuszem. Jak to możliwe, iż dałam się w to wciągnąć?
„Wiesz, Aniu, na takie jak ty się nie żenią” powiedział spokojnie Arseniusz, patrząc na mnie tym swoim zimnym wzrokiem. „Są kobiety do zabawy, a są takie, które zostawiają siebie na ślub. Niestety, ty do tych drugich nie należysz.”
„Co we mnie jest złego, Arku? Gotuję, wyglądam dobrze, dom utrzymuję w czystości, w łóżku cię zadowalam” odpowiedziałam, czując, jak serce mi się ściska.
„Właśnie to jest problem! Jesteś użyta, rozumiesz? Na takich się nie żeni. Z takimi się tylko spotyka bez zobowiązań. A żenić trzeba się z uczciwą, czystą dziewczyną, dla której byłbyś pierwszym. Taką, co gotowa byłaby ci nogi umyć i wodę wypić, jak to w przysłowiu mówią.”
Zadowolony z siebie, odwrócił się do ściany i zaczął chrapać.
Tydzień wcześniej siedziałam z dziewczynami w kawiarni, omawiając moje świetne perspektywy. Tak, trzydziestka na karku, ale kariera ustabilizowana, mieszkanie w Warszawie, samochód, wyglądam dobrze. Czas na ślub i dzieci! A tu nagle taka rozmowa.
Poznaliśmy się w moim gabinecie stomatologicznym przyszedł na przegląd, a znalazł miłość życia. Jak to w życiu bywa. Pracowałam na dwóch etatach, w publicznej i prywatnej przychodni, więc na randki czasu nie starczało. A on tego samego wieczoru czekał na mnie z bukietem nie z banalnymi różami, ale z pysznymi piwoniami. W lutym! Potem zaprosił mnie do restauracji. I tak się zaczęło.
Minęły dwa lata, a oświadczyn wciąż nie było. Podpowiedzi koleżanek tylko mnie denerwowały: „Aniu, może już czas na pierścionek?” Ale Arseniusz się nie spieszył. W końcu sama postanowiłam go przyspieszyć. I usłyszałam, iż jestem „użyta”.
Co on sobie w ogóle wyobrażał?! Musiałam to omówić z kimś rozsądniejszym. Następnego dnia spotkałyśmy się w kawiarni.
„Wyobraźcie sobie, dziewczyny, nazwał mnie używaną! Na takie jak ja się podobno nie żeni!”
„Jak to, Anka?” huknęła Kasia. „Przecież jesteś piękna, mądra, masz wszystko, czego facet może chcieć!”
„Powiedział, iż ożeni się tylko z dziewicą. A ja jestem… trzecią kategorią. I co teraz?”
„Rzuć go, póki nie jest za późno” zaśmiała się Ola. „Bo ci jeszcze mózg wyprze, a potem będziesz latami dochodzić do siebie.”
„Lepiej przyprowadź go do nas! Mamy z Darkiem rocznicę w te weekend 10 lat małżeństwa! Niech zobaczy, jak to wygląda w praktyce” dodała Kasia.
I tak się stało. Arseniusz, który rzadko gdzieś ze mną wychodził, niespodziewanie się zgodził. Za kierownicą też usiadł on. A ja już wyobrażałam sobie, jak w końcu odprężę się z dziewczynami, skoro nie ja będę prowadzić w drodze powrotnej.
Na działce u Kasi panowała świetna atmosfera. Biegały dzieci dwójka ich własnych i gromadka siostrzeńców, piekły się kiełbaski, a po podwórku szalał piesek mały szpic. Patrzyłam na niego i myślałam, iż chyba ma wbudowane baterie.
Impreza zaczęła się po południu i ciągnęła do wieczora. W końcu przy stole zostali tylko najwytrwalsi Kasia, Darek, koleżanki i Arseniusz. Piliśmy herbatę z jagodowym ciastem, aż w końcu temat znów zszedł na małżeństwo. I wtedy Arseniusz wygłosił swoją teorię.
„Powiedzcie mi, Kasiu” zaczął słodkim tonem „mówicie, iż Anka powinna wyjść za mąż. Ale dlaczego jeszcze tego nie zrobiła? Wy macie 10 lat związku, a ona jest sama.”
„Skąd mam wiedzieć?” zdziwiła się Kasia. „My z Darkiem byliśmy młodzi i głupi, pobraliśmy się na trzecim roku. A ona się uczyła, nie miała czasu.”
„A powiedzcie mi jeszcze jedno czy wyszła pani za mąż jako czysta, niewinna dziewica?”
„Co za pytania!” prychnęła Kasia. „A mówią, iż to my, lekarze, jesteśmy cyniczni. Nie, nie byłam dziewicą. Znamy się z Darkiem od pierwszego roku, jeżeli to pana interesuje.”
„Ale poznaliście się, gdy była pani jeszcze dziewczyną?”
„Słuchaj, może powinieneś był zostać ginekologiem, skoro tak cię interesuje czyjaś niewinność?” warknął Darek. „Moja żona była dziewczyną, gdy się poznaliśmy. Wystarczy?”
„Widzicie, była czysta i niewinna. Szacunek, dobrze pan wybrał. Ale jak można oświadczyć się kobiecie, która miała już nie wiadomo ilu mężczyzn? jeżeli jest tak rozwiązła, splamiła swoją reputację czy warto hańbić rodzinę?”
„A co to za rodzina?” zaśmiała się Ola. „Arystokraci? Książęta? Że wam koniecznie potrzeby dziewicy bez przeszłości? To po co, kolego, dawałeś naszej Ance fałszywą nadzieję? Zmarnowała na ciebie czas! Mogła już dawno znaleźć porządnego faceta.”
„Nikt nikomu nic nie obiecywał” odparł spokojnie Arseniusz. „Wasza koleżanka powinna sama wiedzieć, iż jest kobietą drugiej kategorii. Do małżeństwa z nią trzeba mocnych argumentów. Ja ich nie widzę. A pani, Olu, to w ogóle trzeci sort rozwódka z dzieckiem. Prawie zero szans na ślub. Trzeba was tylko żałować. I syna też.”
„Jak ty w moim domu rozmawiasz z kobietami?!” wściekł się Darek. „Sorty mu się wymyśliły! Sam jesteś przeterminowany, śmierdzisz już!”
I wyciągnął Arseniusza za kołnierz. Nie było to trudne dwumetrowy Darek bez problemu mógłby poradzić sobie z każdym.
„Wynoś się stąd i nie psuj nam imprezy” powiedział gospodarz. „Bo nie ręczę za siebie. Gdyby nie dziewczyny, już byś leżał. Sorty… Sam jesteś przeterminowany.”
Arseniusz przybrał obrażoną minę i patetycznie oznajmił:
„Aniu, wyjeżdżam! Jedziesz ze mną, czy zostajesz?”
A ja w tym momencie dusiłam się ze śmiechu i nie mogłam wydusić słowa. Arseniusz, widząc brak wsparcia, chwycił torbę, trzasnął furtką i odjechał.
Gdy w końcu ochłonęłam, powiedziałam Darkowi:
„No, Darku, przysłużyłeś mi się. Koniec z facetami, choćby przeterminowanymi!”
„Rzeczywiście, kiepski pomysł było rozmawiać z