No problem, heres the adapted story in Polish culture:
Pani Halino, dzisiaj o szóstej jest wywiadówka Kuby. Trzeba będzie iść do szkoły, bo my z Tomaszem nie zdążymy. Żeby pani nie zapomniała, zadzwonię koło piątej i przypomnę oznajmiła synowa Magda z przedpokoju, jednocześnie poprawiając szminkę.
Magdusiu, może jednak wy sami? Słuch mam kiepski. Tam tyle rodziców, wszyscy coś gadają, a ja tylko się stresuję odpowiedziała Halina Kowalska, wychodząc ze swojego pokoju.
Pani Halino, no przecież wie pani, iż Tomek pracuje do nocy, a ja mam raporty. Pani i tak siedzi w domu! Znowu to samo zirytowała się Magda.
Magda, ja nie tylko tak sobie siedzę. Sprzątam, chodzę po zakupy, gotuję obiad dla Kubusia A mam już przecież sześćdziesiąt siedem lat upierała się Halina.
Widać, iż pani dziś rano ma ochotę się pokłócić. Będzie mnie pani wypominać, iż gotuję wnukowi zupę. A to pani jedyny wnuk, niech pani pamięta! Tomek, no co ty milczysz?! Powiedz coś Magda była już wściekła, zwracając się do męża.
Mamo, no serio. Idź i tyle. Posiedzisz, posłuchasz. Jak będą zbierać na coś pieniądze, od razu daj znać, przeleję. O co ta cała awantura? spokojnie odpowiedział Tomasz, syn Haliny.
Nie. I nie mogę dzisiaj. Miałam swoje plany cicho powiedziała Halina.
No to zajmij się pani swoimi planami! Wszyscy przyjdą na wywiadówkę, a nasz Kuba jak sierota! Dziękuję za zepsuty nastrój! krzyknęła Magda i wyszła z mieszkania, trzaskając drzwiami.
Właśnie, iż wszyscy przyjdą powiedziała Halina i wróciła do swojego pokoju.
Tomasz jeszcze chwilę postał w przedpokoju, poprawił krawat przed lustrem, wziął laptopa i też wyszedł.
Wychodzę. Kuba, nie spóźnij się do szkoły na pierwszą lekcję. Po tych słowach drzwi znowu się zatrzasnęły.
W mieszkaniu zapanowała cisza
Dwunastoletni Kuba już był ubrany do szkoły. Pozostałe kilka minut przed wyjściem postanowił wykorzystać na grę w konsolę. Siedział w słuchawkach i nie bardzo słyszał, co się dzieje w mieszkaniu. A adekwatnie nie słyszał nic
…Halina siedziała w swoim pokoju na małej kanapie i patrzyła przez okno. Przez pięć lat, które spędziła w tej ciasnej klitce, zdążyła dokładnie poznać widok za szybą. Róg przeciwległego bloku, brzoza, krzaki dzikiej róży i kawałek placu zabaw wszystko to znała aż za dobrze. A to dlatego, iż większość wolnego czasu wieczorami i w weekendy spędzała właśnie tak siedząc na kanapie i wpatrując się w okno. Od dawna towarzyszyło jej uczucie, iż w mieszkaniu syna dostała rolę niańki i sprzątaczki. I tak właśnie było. A przecież kiedyś żyła zupełnie inaczej
…Halina urodziła się w zwykłej rodzinie. Od dziecka była skromną i grzeczną dziewczynką. Wszystko u niej było typowe: szkoła, potem studia, pierwsza praca po rozdysponowaniu. Nie została w obcym mieście. Postanowiła wrócić w rodzinne strony.
Po powrocie zatrudniła się w miejscowej fabryce. Tam poznała przyszłego męża. Młody kierownik działu, Witold, od razu się jej spodobał. On też zwrócił na nią uwagę. Po kilku miesiącach wzięli ślub. Potem urodził się synek Tomaszek.
Halina marzyła jeszcze o córeczce. Ale plany się nie spełniły. Pewnego dnia do fabryki przyjechała młoda technolożka z miasta. Mówili, iż przyjechała na długi kontrakt, żeby usprawnić produkcję na nowych maszynach. Agnieszka, bo tak miała na imię, faktycznie usprawniła produkcję. A przy tym zabrała Halinie męża.
Z początku kobieta wierzyła, iż mąż wróci do rodziny. Ale Witold sam wystąpił o rozwód, mówiąc, iż zawsze marzył o życiu w dużym mieście. A tu taka okazja Agnieszka kobieta wpływowa, z mieszkaniem i meldunkiem w Warszawie. Krótko mówiąc, Witold wyjechał żyć nowym życiem, zostawiając Halinę z małym synkiem. Ale alimenty płacił regularnie choć nigdy szczególnie nie interesował się życiem syna.
Halina nigdy specjalnie nie narzekała na los. Ciężko pracowała, starała się dać synowi wszystko, co najlepsze, i wychować go na porządnego człowieka. Jedyną rzeczą, która jej się nie podobała, było to, iż syn odziedziczył po niej charakter taki sam łagodny, cichy i dobroduszny.
Tomasz dorósł, poszedł na studia. I pewnego dnia oznajmił matce, iż w weekend przyprowadzi do domu swoją dziewczynę przyszłą żonę. Nie można powiedzieć, iż Halina ucieszyła się z tej wiadomości. Przyzwyczaiła się do życia z synem, a teraz miała zostać sama w małym dwupokojowym mieszkaniu. Halina modliła się, żeby synowi trafiła się dobra dziewczyna, żeby od razu znalazły wspólny język.
W weekend Tomasz, jak obiecał, przyprowadził ukochaną Magdę. Halinie synowa specjalnie się nie spodobała. Owszem, ładna i zadbana, ale za bardzo żywiołowa i przebojowa. Jakoś wyobrażała sobie syna z kimś spokojniejszym. Ale nie wtrącała się. W końcu Tomasz był dorosłym mężczyzną, sam powinien zdecydować, z kim będzie mu lepiej żyć.
Wkrótce wzięli ślub. Początkowo Tomasz i Magda mieszkali na wynajmowanym. Potem uzbierali na własne kawalerkę. Po kilku latach urodził im się synek Kuba. Gdy chłopiec miał iść do szkoły, Magda zaczęła poważnie myśleć o większym mieszkaniu i o tym, kto będzie się nim zajmował.
Tomek, może przekonasz twoją matkę? spytała pewnego dnia męża.
Do czego? nie zrozumiał od razu Tomasz.
No sprzeda swoje stare mieszkanie i nasze, kupimy trzypokojowe. Każdy będzie miał swój kąt, a ona będzie mogła pilnować Kuby. Przecież początkowo trzeba go będzie odprowadzać do szkoły, wozić na zajęcia, pilnować lekcji. Mnie właśnie awansowali na kierowniczkę działu. Nie mogę ryzykować kariery. A ona i tak jest na emeryturze. Siedzi całe dnie w domu i nic nie robi.
Możemy spróbować niepewnie odpowiedział Tomasz.
Halinie propozycja dzieci się nie spodobała.
Magdusiu, rozumiesz, nie chcę wam przeszkadzać. Tu, w swoim k