Najpierw układa sobie plan na sesję zdjęciową. Potem krok po kroku zbiera rekwizyty do scenografii, część z nich wykonuje sama. - Czasem pomysł przychodzi szybko, innym razem trzeba wymyślić historię. Kiedy jest historia, to łatwiej robić zdjęcia - zaznacza Michalina. Każda z fotografii to opowieść o czymś innym. Raz Barbie w wieczorowej sukience szykuje się na randkę, innym razem leży na kanapie i ogląda Netfliksa. A jeszcze innym jest krawcową w stylowym atelier. - Kiedy robiłam pracownie krawiecką, wszystkie rekwizyty musiałam stworzyć od zera: maszynę do szycia, biurko, fragmenty materiałów. Kupiłam jedynie manekina - wspomina.
REKLAMA
Zobacz wideo Sylwia Bomba zdradza, jaką jest mamą. "Odważną" [materiał wydawcy kobieta.gazeta.pl]
Od kanału na YouTubie do lalek Barbie
Najmłodsza z córek Michaliny ma osiem miesięcy. A historia z lalkami Barbie sięga momentu tuż przed jej narodzinami. - Pod koniec ciąży założyliśmy z mężem kanał na YouTube. Publikowaliśmy tam nagrania związane z życiem rodzinnym. Mąż pokazywał różne aktywności i wycieczki z córeczkami, a ja zajmowałam się kwestią "artystyczną". Czytałam książki, pokazywałam, jak rozmawiać o emocjach. Przed urlopem macierzyńskim pracowałam w żłobku i zawsze lubiłam takie rzeczy - mówi.
Zobacz także: "Miałam 17 lat, gdy padłam ofiarą fotografa. Chciałam opowiedzieć o tym z rozlewem krwi"
W pewnym momencie Michalina wpadła na pomysł, żeby nagrywać sceny z bajek, odgrywane przez lalki Barbie. W ten sposób ona i córki miały się po prostu dobrze bawić. - Jak zaczęłam nagrywać te bajki, to zorientowałam się, iż wygodniej byłoby, gdyby Barbie miały ruchome ciała. Chciałam, żeby to wyglądało naturalnie - mówi. Kupiła dla córek dwie lalki z ruchomymi stawami i od razu się w nich zakochała.
- Zaczęłam szukać inspiracji i odkryłam zupełnie nowy świat na Instagramie. Świat kolekcjonerów i ludzi, którzy profesjonalnie zajmują się fotografią lalek - wyjaśnia. Zobaczyła sesje zdjęciowe, na których Barbie ubrane były w spersonalizowane stylizacje. Projektowane i szyte na miarę. - Strasznie mi się to spodobało i pomyślałam, iż spróbuję. Kiedy wstawiłam kilka pierwszych nagrań na nasz kanał, zaczęły dzwonić do mnie koleżanki. "Miśka, mam jakieś lalki. Przyjdź, to ci dam, bo moja mała już się nimi nie bawi". Potem upominały się: "No tej na filmach jeszcze nie widziałam" - opowiada.
Im bardziej zanurzała się w ten świat, tym bardziej ją pochłaniał. Kolejne lalki wyszukiwała na Vinted i OLX. - Mam ich może 30. Czy to dużo? Ciężko powiedzieć, bo podejrzewam, iż niejedna dziewczynka ma tyle samo. Z tym iż u mnie wszystkie te lalki stoją na stojakach. Córeczki są nauczone, iż jeżeli biorą jedną lub dwie lalki, to po zabawie odstawiają je na miejsce. To nasza wspólna rzecz. Widzą jak układam sceny do zdjęć, to pobudza ich wyobraźnie i później podchwytują tę zabawę - mówi.
"Jestem z tego znana u siebie na dzielni"
Fotografuje nie tylko w domowym zaciszu, ale także w terenie. - Jestem z tego znana u siebie na dzielni. ten róż się gdzieś wokół mnie cały czas kręci - żartuje. Podczas sesji spotyka się z różnymi reakcjami. - Czasem ludzie się zatrzymują i patrzą, co robię. Słyszę: "O jezu, jakie piękne". Zdarza się, iż zaczepia mnie młodzież. Są ciekawi, dlaczego to robię. Raz choćby usłyszałam od grupy nastolatków, iż chcieliby chodzić w takich ciuchach jak moje lalki - relacjonuje.
To duży komplement, bo od niedawna część ubrań dla swoich modelek robi sama. - Szycie to moja pasja, ale wcześniej nie miałam na to czasu i współpracowałam z kilkoma projektantami, których poznałam przez naszą społeczność lalkową na Instagramie. To niesamowite, jakie tam rodzą się relacje. Z dwoma dziewczynami rozmawiam dzień w dzień. Ta przyjaźń nie dotyczy tylko lalek, ale całego życia. Piszemy codziennie, łączymy się na wideorozmowy, rozmawiamy o wszystkim. Wysyłamy sobie paczki na święta. Dzięki takiemu hobby można znaleźć bratnią duszę. To piękne - podkreśla.
"Barbie lecą z nami na wakacje"
Rodzina Michaliny przyzwyczaiła się, iż Barbie to towarzyszki ich życia. Kiedy w wakacje realizowała projekt "Barbie na Śląsku", w podróż pojechali całą rodziną. Mąż pomagał jej opiekować się córeczką, ale też wyciągnął pomocną dłoń i wspierał ją w szukaniu rekwizytów. Teraz wybierają się na urlop. - Tam, gdzie ja, to i Barbie. Lalki lecą z nami. Każda ma swoją walizkę, drobiazgi i strój kąpielowy. One weszły w nasze życie po całości - śmieje się.