„Myślisz tylko o sobie! A Basia nigdy w życiu nie widziała prawdziwego morza!” — z wyrzutem wykrzyknęła Kasia, desperacko próbując sprawić, by mąż zrozumiał jej uczucia przed wyjazdem.

polregion.pl 1 tydzień temu

Ty myślisz tylko o sobie! A Weronika nigdy w życiu nie widziała prawdziwego morza! wyrzuciła z siebie Kasia, desperacko próbując zmusić męża, by zrozumiał jej uczucia przed wyjazdem.
Jutro wyjeżdżam do mamy na działkę. Na tydzień, a może i dłużej. A kto będzie prał i prasował twoje koszule to już nie mój problem.
Co masz na myśli? Myślałem, iż zostaniesz w domu. W końcu się porządnie posprząta.
Nie, zdecydowałam, iż lepiej odpocznę u mamy.
Tomek siedział przy kuchennym stole z kubkiem kawy i udawał, iż czyta wiadomości w telefonie. W rzeczywistości uważnie obserwował każdy ruch żony, czując napięcie w każdym jej kroku.
Ty myślisz tylko o sobie! A Weronika nigdy w życiu nie widziała prawdziwego morza! wyrzuciła z siebie Kasia, desperacko próbując zmusić męża, by zrozumiał jej uczucia przed wyjazdem.
Kasia milczała już trzeci dzień, a to było gorsze niż jakakolwiek kłótnia. Wszystko zaczęło się od kolejnej dyskusji o wakacjach. A raczej od odmowy Tomka, by jechać nad morze.
W tym roku mieli po raz pierwszy od dawna zarówno czas, jak i oszczędności. Kasia od dawna marzyła o wyjeździe nad Bałtyk. Ostatni raz byli w Sopocie dziesięć lat temu, tylko we dwoje z mężem. Od tamtej pory urodziła się ich córka Weronika, która jeszcze nigdy w życiu nie widziała morza i jego wzburzonych fal z białą pianą.
Kasia też marzyła o słońcu i ciepłym piasku. Nie przeszkadzał jej zapach kremu do opalania, skrzypienie leżaków ani choćby te niekończące się krzyki ludzi i zamieszanie na plaży.
Ale Tomek znowu się uparł:
Mówiłem ci, iż nie znoszę takiego wypoczynku! Te tłumy, upał, piasek w butach Wolę wyjechać za miasto. Tam jest spokojnie, chłodno pod klimatyzacją i zero zamieszania.
Ty myślisz tylko o sobie! A Weronika nigdy w życiu nie widziała prawdziwego morza! powiedziała Kasia, mając nadzieję, iż choć to dotrze do męża.
Po co jej morze? Kupiliśmy jej przecież wspaniały basen w zeszłym roku! machnął ręką, dalej przeglądając wiadomości.
Kasia nerwowo poprawiła córce bluzkę, zapięła zamek w plecaku i odsunęła na bok worek z zabawkami. Na kuchennym stole leżała lista: kostium kąpielowy, klapki, czapka z daszkiem, książka z bajkami, piłka Wszystko miało być gotowe, ale w jej sercu wciąż było niespokojnie.
Tomek wciąż siedział przy stole, leniwie przewijając ekran telefonu. Przez ostatnie pół godziny ani razu nie zapytał, czy potrzebuje pomocy. Ani o drogę, ani o rzeczy, ani o Weronikę. I od tego Kasia chciała zarówno krzyczeć, jak i płakać jednocześnie.
Mamo, a zabrałyśmy okularki do pływania? dziewczynka szarpnęła matkę za rękę.
Tak, schowałam je, kochanie. Wszystko jest w twoim plecaku Kasia wymusiła uśmiech, ale w środku było bardzo niespokojnie.
Słuchaj, może jednak was podwiozę? nie odrywając wzroku od telefonu, odezwał się Tomek.
Kasia spojrzała na niego ze zdziwieniem, w którym zmieszały się zmęczenie, złość i odrobina urazy.
Nie trzeba. Damy sobie radę same rzuciła krótko.
Z tymi słowami chwyciła kluczyki do samochodu i wyszła z córką na ulicę.
Halina Stanisławowa stała przy furtce w kwiecistym fartuchu, z pęczkiem koperku w ręku. Zauważyła samochód już z daleka i pospieszyła na spotkanie.
Moje piękności przyjechały! zawołała radośnie, pomagając wyjąć z bagażnika torbę z zakupami.
Weronika od razu pobiegła do domu, wiedząc, iż babcia, jak zawsze, przygotowała jej ulubione naleśniki. A Kasia zaniosła wszystkie rzeczy do środka, po czym powoli usiadła na ławeczce przed domem.
Halina Stanisławowa postawiła przed wnuczką talerz z naleśnikami i dżemem truskawkowym, a sama wyszła na ganek.
Coś się stało? zapytała łagodnie córkę.
Kasia długo milczała. W końcu odgarnęła włosy za uszy, westchnęła i wszystko opowiedziała. O odmowie męża, o jego obojętności, o tym przeklętym basenie, który według Tomka miał zastąpić wszystko. O tym, jak razem znów ustępuje, by zachować pozory szczęśliwego małżeństwa.
Halina słuchała uważnie, nie przerywając. Potem mocno ścisnęła dłoń córki i cicho powiedziała:
Córeczko, masz prawo do szczęścia, odpoczynku i wsparcia. Zostańcie tu na noc. Spędzicie ze mną weekend?
Szczerze mówiąc, choćby nie zabrałam ze sobą ubrań.
Nic się nie stało. Coś znajdziemy w starych rzeczach. Przez dziesięć lat w ogóle nie przytyłaś, więc wszystko będzie pasować.
Tak się zdecydowali. Kasia z przyjemnością zajęła się ogrodem podlewała grządki, spulchniła ulubione kwiaty mamy i najadła się malin do syta. Wieczorem z Weroniką pluskały się w basenie, a potem piły kompot z jagód i słuchały, jak świerszcze ćwierkają.
Tomek dopiero wieczorem przypomniał sobie, iż żona miała wrócić. I to tylko dlatego, iż potrzebował samochodu, ale kluczyków nie było na zwykłym miejscu.
Kiedy wracasz? w słuchawce rozległ się niezadowolony głos męża.
Dzisiaj nie przyjadę. Jutro krótko odpowiedziała Kasia.
Jak to jutro? Potrzebuję auta. Chciałem pojechać do Darka.
Weź taksówkę. Coś wymyślisz. Już późno, nigdzie nie jadę Kasia wiedziała, iż teraz mąż zacznie krzyczeć i się denerwować, więc po prostu rozłączyła się.
Wyłączyła dźwięk w telefonie i położyła go ekranem w dół na parapecie. Już i tak zepsuła sobie wystarczająco dużo tego dnia. Tomek teraz wściekał się w mieszkaniu w towarzystwie brudnych kubków i swoich ważnych spraw.
Gdy Weronika, zmęczona zabawą w wodzie, w końcu zasnęła w sypialni przy otwartym oknie, Kasia i Halina usiadły na werandzie. Powietrze było miękkie, ciepłe, pachnące kwiatami i świeżo skoszoną trawą. Wokół panowała niezwykła cisza. Tylko odgłosy świerszczy przerywały tę letnią sielankę

Idź do oryginalnego materiału