Myślałam, iż moje małżeństwo jest idealne, aż przyjaciółka zadała mi to jedno pytanie…

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Kiedyś byłam przekonana, iż moje małżeństwo układa się idealnie, aż do dnia, gdy moja przyjaciółka zadała mi pewne pytanie.
Wyszłam za mąż bardzo młodo, kierując się wielkim uczuciem. Znamy się od lat najpierw cztery lata związku, potem ślub. Przeszliśmy razem wiele, zarówno dobrych, jak i trudnych chwil.

Mieszkamy razem już ponad sześć lat. Ufam mojemu mężowi bezgranicznie, tak samo jak ufam sobie. Jest czuły, troskliwy i zawsze pomaga mi w domowych obowiązkach. Nie należy do tych mężczyzn, którzy imponują siłą czy odwagą. Nie jest też przystojny w klasycznym tego słowa znaczeniu, ale ma w sobie coś wyjątkowego niesamowitą dobroć, pogodę ducha i wiarę w ludzi, która daje mi siłę, gdy życie staje się trudne.

Niestety, brakuje mu zdecydowania. Boi się zmian, unika wychodzenia ze strefy komfortu i nie potrafi podjąć choćby najprostszej decyzji. Jest też nieśmiały przez te wszystkie lata kilka się zmienił. Nie dba o siebie, o zdrowie, a każda nowość w życiu go przeraża. Mój mąż jest ode mnie starszy o prawie dziesięć lat. Ja mam dwadzieścia sześć, kocham życie, mam dobrą pracę, własne auto i spłacamy kredyt za mieszkanie w Warszawie. Aż tu nagle przyjaciółka pyta: Po co on ci w ogóle jest potrzebny?.

To jedno pytanie zburzyło mój spokój. Teraz siedzę i myślę: Czy rzeczywiście jest on mi do czegoś potrzebny?. Ale może właśnie w tym tkwi odpowiedź czasem to nie chodzi o to, co ktoś nam daje, ale o to, kim jesteśmy przy nim. Prawdziwa miłość nie zawsze ma praktyczne uzasadnienie.

Idź do oryginalnego materiału