Witajcie!
Czas na kilka jesiennych stylizacji z wykorzystaniem rzeczy, które już mam w szafie. Wszystkie widoczne tu dziś elementy już się nie raz przewijały na blogu, śmiało mogę je nazwać swoimi klasykami - szczególnie czarny, prążkowany golf, który noszę najczęściej, a także ulubiona czarna fedora, która po latach użytkowania wciąż wygląda jak nowa. To też pierwszy kapelusz, który kupiłam z drugiej ręki i jest ze mną do dziś. Wykonany w polskiej pracowni, z jedwabną podszewką i dobrym jakościowo materiałem, który przez tyle lat nie stracił swojego kształtu. Żadne inne kapelusze nie wyglądają w połowie tak dobrze, chociaż są ze mną sporo krócej.
Drugim klasykiem są kozaki za kolano. Tu od lat trzymam się jednego, konkretnego modelu od Altercore (Michel Black) i nie zamienię ich na żadne inne! Ich największe zalety? Po pierwsze: elastyczność materiału, której nie znalazłam w modelach innych firm. Świetnie trzymają się na nodze, nie zjeżdżają, a także nie trzeba ich w żaden sposób wiązać. Po drugie: wygoda noszenia. Miękki materiał, profilowana wkładka, usztywniana zapiętka, która nie obciera i niezawodny zamek. Po trzecie: dobrze wyprofilowana platforma. Mogę spędzić w nich wiele godzin, a w ogóle nie czuję zmęczenia. A przy okazji jestem o jakieś 10 cm wyższa - co jest szczególnie przydatne na koncertach ;) Chociaż nie należę do niskich osób, to dzięki nim mam pewność, iż nikt mi nie zasłoni sceny.
Golf i torebka | Turtleneck & bag: Sinsay / Spódnica | Skirt: Shein / Kapelusz i buty | Hat & boots: SH / Marynarka | Jacket: Bershka
Zdjęcia: Asio