Musisz opuścić mój dom za miesiąc! – oznajmiła teściowa.

newsempire24.com 13 godzin temu

„Musicie opuścić mój dom w ciągu miesiąca!” — oświadczyła teściowa.

Nasze życie z Bartkiem układało się jak w bajce: dwa lata związku, a potem decyzja o ślubie. Zawsze dogadywałam się z teściową, Haliną Kazimierą. Wydawała się kobietą dobrą i mądrą, a jej rady były dla mnie cenne, a opinie — szanowane. Myślałam, iż mam nieprawdopodobne szczęście: teściowa nie wtrącała się w nasze sprawy, nie wytykała błędów, a jej ciepłe uczucia dodawały mi otuchy.

Ślub w całości opłaciła Halina Kazimiera. Moi rodzice, niestety, nie mogli sobie pozwolić na duże wydatki z powodu problemów finansowych, więc ograniczyli się do skromnego wkładu. Wesele wypadło wspaniale, a ja byłam pewna, iż przed nami szczęśliwe życie u boku ukochanego. Jednak zaraz po ślubie, gdy jeszcze trwaliśmy w euforii, teściowa wezwała nas na poważną rozmowę. Jej słowa uderzyły nas jak grom z jasnego nieba.

— Dzieci, spełniłam swój obowiązek — zaczęła, patrząc na nas z zimną stanowczością. — Wychowałam Bartka, dałam mu wykształcenie, pomogłam mu się ożenić. Teraz jesteście rodziną i proszę, nie miejcie do mnie żalu, ale macie miesiąc, aby wyprowadzić się z mojego domu. Czas, byście sami stanęli na nogi. Tak, początki będą trudne, ale nauczycie się oszczędzać i radzić sobie z przeciwnościami. A ja… zasłużyłam, by wreszcie żyć dla siebie.

Zrobiła pauzę, a potem dodała, jakby wbijała nam nóż w serce:
— I nie liczcie na mnie, jeżeli chodzi o wnuki. Całe życie oddałam synowi, a teraz nie mam już siły na kolejne dzieci. Zawsze będziecie mile widziani w moim domu, ale ja jestem babcią, nie niańką. Proszę, nie osądzajcie mnie surowo. Zrozumiecie, gdy dorośniecie do mojego wieku.

Stałam jak porażona. W środku kipiał we mnie gniew, żal i bezradność. Jak mogła tak postąpić? Halina Kazimiera będzie rozkoszować się życiem w swoim przestronnym, trzypokojowym mieszkaniu w centrum Poznania, a my z Bartkiem będziemy musieli tłoczyć się w wynajętej kawalerce, licząc każdy grosz. A najgorsze? Bartek ma prawo do części tego mieszkania! Dlaczego mamy się wyprowadzać? A co do wnuków… Czyż nie każda babcia marzy, by niańczyć maluchy, rozpieszczać je? Nasza teściowa jednak okazała się wyjątkiem.

Czekałam, aż Bartek zaprotestuje, stanie w naszej obronie, ale on… tylko przytaknął. Bez słowa sprzeciwu zaczął przeglądać ogłoszenia o wynajmie i szukać dodatkowej pracy, by zapewnić nam dach nad głową. Byłam wściekła. Moi rodzice nie mogą nam pomóc, ale dlaczego teściowa, która przez lata wydawała się tak troskliwa, nagle stała się tak samolubna?

Każdego dnia wracałam myślami do jej słów, a one bolały coraz bardziej. Jak można tak po prostu wyrzucić nas z życia? Czyżby wszystkie jej uśmiechy i dobre słowa przed ślubem były tylko maską? Czułam się zdradzona, a wizja zaczynania wszystkiego od zera w obcym miejscu napełniała mnie rozpaczą. Bartek, w przeciwieństwie do mnie, był pełen determinacji. Mówił, iż to nasza szansa, by udowodnić, iż damy radę jako rodzina. Ale jak miałam myśleć o przyszłości, gdy wszystko, co wydawało się pewne, rozpadło się na moich oczach?

Idź do oryginalnego materiału