Mruczek Zniknął bez Śladu

twojacena.pl 1 miesiąc temu

*Dziennik osobisty*

Wróciłem do domu po pracy, serce mi waliło, gdy zobaczyłem Kasię w przedpokoju. Siedziała skulona na podłodze, łkając tak głośno, iż ledwo mogłem zrozumieć, co mówi. Kochanie, co się stało? zapytałem, klękając obok niej. Telefon mi się rozładował, nie mogłem niczego się dowiedzieć. Ty ty jesteś blada jak ściana.

Puszek zniknął wyszeptała Kasia, łzy spływały jej po policzkach. Nie ma go w domu.

Jak to zniknął?! warknąłem, czując, jak krew napływa mi do twarzy. Gdzie mógł się podziać? Może się gdzieś schował?

Nie Twoja siostra, Wiola Powiedziała, iż przypadkiem wybiegł na klatkę, kiedy wychodziła z Michaśkiem na spacer. Ale wiesz, Wojtku, nasz Puszek Nigdy by sam nie uciekł. Po co mu ulica, skoro ledwo przeżył tam zimę? Myślę, iż ona go specjalnie wypuściła

Co?! Zaciśniętą pięścią uderzyłem w ścianę. Gdzie ona jest? Gdzie Wiola?

Poszła podobno do sklepu Nie wiem. Szukałam Puszka wszędzie, ale go nigdzie nie ma. Nikt go nie widział. Jak ktoś może być tak podły, Wojtku? Wyrzucić bezbronne stworzenie na mróz. To nieludzkie!

Zwykły człowiek nie. Ale Wiola Wiola może. Tym bardziej, iż już raz coś takiego zrobiła. Nie martw się, dziś wynosi się z naszego mieszkania. A Puszka znajdę, choćby jeżeli mam przeszukać całą Warszawę!

* * *

Miesiąc temu

Szedłem na przystanek, gdy nagle zauważyłem coś szarego pod warstwą śniegu. Najpierw myślałem, iż to kamień, ale kamień nie drży jak stara lodówka. Zszedłem z chodnika i podszedłem bliżej. To był mały, szary kotek, ledwo żywy. Leżał cicho, nie miauczał, jakby pogodził się z losem.

Co ty tu robisz, malcze? szepnąłem, zdejmując rękawicę i delikatnie odgarniając śnieg z jego futra. Wsunąłem go pod kurtkę i pobiegłem do nadjeżdżającego tramwaju.

Kasia od dawna marzyła o takim kocie szarym w prążki. Los sam go nam podarował.

Kochanie, mam dla ciebie prezent! zawołałem, wchodząc do mieszkania.

Ojej, ostatnio naprawdę mnie rozpieszczasz uśmiechnęła się Kasia, wychodząc do przedpokoju. Najpierw kolczyki, potem nowy telefon, a teraz co? Bilety do teatru?

Lepiej! Rozpiąłem kurtkę i wyciągnąłem kotka. Znalazłem go na ulicy. Takiego chciałaś, prawda?

Boże, on jest lodowaty! Kasia wzięła go na ręce, otulając swoim swetrem. Rozbieraj się, idziemy go ogrzać. Obiad już gotowy.

Tak pojawił się Puszek. Nazwaliśmy go tak, bo pasowało mu bardziej niż jakieś obcojęzyczne imię.

Przez te kilka tygodni zdążyliśmy go pokochać. A on pokochał nas wiedział, iż tu jest jego dom. choćby gdy zrzucał pilot z szafki, nikt na niego nie krzyczał. Tylko prosiliśmy: Bądź ostrożny. A on w odpowiedzi mruczał, jakby mówił: Obiecuję!.

* * *

Aż pewnej niedzieli rano zapukała Wiola. Z walizką i Michaśkiem.

Twój mąż mnie wyrzucił oświadczyła, wchodząc bez pytania. Znalazł sobie inną. Zostanę u was na jakiś czas.

Kasia się zgodziła. Ja nie miałem wyboru.

Ale od razu zaczęła narzekać na Puszka. Że przeszkadza, iż Michał ma alergię, iż to tylko zwierzę.

Powinniście go oddać do schroniska rzuciła, gdy byliśmy sami. Michał jest ważniejszy niż jakiś tam kot.

Puszek jest rodziną warknąłem. A jeżeli ci się nie podoba, wynoś się.

Wtedy uderzyła mnie w czuły punkt:

Wiesz, Wojtek, gdybyś miał własne dzieci, zrozumiałbyś.

Zamilkłem. To była nasza największa bolączka. Lata starań, a wciąż nic. Wiola wiedziała. Celowo to powiedziała.

* * *

W przeddzień Sylwestra Kasia zadzwoniła do mnie, płacząc. Telefon się rozładował, nie zrozumiałem nic. Wróciłem w pośpiechu do domu

Puszek zniknął szlochała Kasia.

Wiola twierdziła, iż przypadkiem wybiegł. Ale wiedziałem, iż to kłamstwo.

Tego wieczoru wyrzuciłem ją z walizką na dworzec.

Nie chcę cię więcej widzieć powiedziałem, wręczając jej pieniądze na bilet. Szkoda mi tylko Michała, iż ma taką matkę.

* * *

31 grudnia, tuż przed północą, usłyszeliśmy drapanie w drzwi.

To był Puszek. Przemarznięty, ale żywy. Wrócił do domu.

Kochanie, minutka do Nowego Roku szepnęła Kasia, tuląc kotka. Otwórzmy szampana.

Gdy zegar wybił dwunastą, Puszek mruczał na jej kolanach. A ja nie wiedziałem jeszcze, iż w sercu Kasi już rosło nowe życie

Idź do oryginalnego materiału