Mówiła sąsiadom nieprawdę o swojej córce, bo wstydziła się prawdy

newskey24.com 1 miesiąc temu

W sąsiedztwie opowiadała kłamstwa o swojej córce, bo było jej wstyd.
W węzełku przygotowanym na śmierć leżały także listy od córki. Halina wyjęła je i położyła zmarłej pod poduszkę. Niech zabierze je do grobu i swój straszny wstyd.
**Prawdziwa historia. Straszny wstyd.**
Jadwiga od młodości wierzyła w sny. Tak jakoś się złożyło. Gdy któraś z dziewczyn przy pracy opowiedziała swój sen, ona zastanawiała się i tłumaczyła, co on znaczy. Rzadko się myliła. A swoje sny zawsze rozumiała sama. A jeszcze latała we śnie! Bywało, iż unosiła się nad chatami i leciała! Aż dech zapierało! Jeden sen powracał do niej z dziwną regularnością. Białe konie w siwych jabłkach zaprzężone do sań, a w saniach ona i Kazimierz trzymali lejce. Konie nabierały takiej prędkości, iż wzbijały się w niebo! Oboje ledwie łapali oddech! Puszczali lejce i tulili się w saniach lecieli Ten sen śnił jej się wiele razy, gdy Kazimierz jeszcze żył. A gdy go zabrakło, wciąż latała na koniach, ale on już nie brał lejców do rąk Tylko się uśmiechał Tak bardzo kochała te nocne loty, choć wiedziała, iż konie we śnie to znak choroby, a może i śmierci Po takich snach albo ciśnienie skakało, albo serce kłuło
Tej nocy znów stali we dwoje w saniach. Ale nikt już nie kierował lotem. Lejców w ogóle nie było. A konie wznosiły się coraz wyżej, aż pod chmury! Na chmurce siedział mały aniołek ze skrzydełkami i uśmiechał się do nich. Marysiu! Moja Marysiu! krzyknęła we śnie Jadwiga tak głośno, iż się obudziła
Czas już Czas już się zbierać szeptała do siebie. Bez żalu, bez rozpaczy
W chacie zawsze lubiła porządek, więc umyła podłogę i wytrzepała tkane chodniki. Wyjęła węzełek ten, który od dawna chowała na śmierć wszystko posegregowała, choćby napisała kartki, co i gdzie ma leżeć. Bo bez niej nikt tego nie ogarnie. Obcy ludzie będą szukać A przyjdzie Halina, kto by inny! Ona jedna teraz do niej zagląda, przyjaciółka i prawie siostra. Mało już zostało jej dawnych towarzyszek, a i tak nikt nie przyjdzie, bo nogi bolą. Ale Halina jeszcze żwawa. Przybiegnie
Jadwiga wzięła szkolny zeszyt, długopis i zaczęła pisać list.
Przebacz mi, Halu. Jesteś mi najbliższa. Żyłyśmy jak siostry Nie wyjawiaj ludziom, proszę cię, mojego strasznego wstydu. Mnie już pewnie nie będzie bolało, gdy będą plotkować, ale jednak proszę Latami kłamałam wszystkim, choćby tobie, siostro, iż mam troskliwą córkę, tylko nie przyjeżdża, bo chora A prawda jest taka, iż nie wiem, gdzie ona jest. Myślę, iż żyje, ale zostawiła mnie dawno. I żeby nie było wstyd patrzeć ludziom w oczy, kłamałam, i tobie też Nie czekaj na moją córkę, nie szukaj jej Pochowaj mnie przy Kazimierzu, tam, gdzie miejsce zostawiłam. Chatę i wszystko, co w niej jest, zostawiam tobie. Może się twoim dzieciom przyda. Nie udało mi się córki wychować Straszny wstyd za to mam. I niech on pójdzie ze mną do grobu Proszę cię, siostro
Jadwiga solidnie napaliła w piecu, zamknęła klapę od komina i położyła się spać
Halina jeszcze wieczorem zauważyła, iż u przyjaciółki jakoś nie świeci, ale czy mogła pomyśleć!
Czy nie zostawiła jakiejś notki? pytał policjant, który przyjechał stwierdzić zgon samotnej kobiety.
Nic nie było Nic Ciężko jej było z samotności i tyle mówiła Halina, gniotąc w kieszeni przedśmiertny list przyjaciółki.
***
Jej Marysia rosła na piękną i mądrą dziewczynę. Jedyną, ukochaną. Kazimierz, żonaty agronom z PGR-u, zakochał się w zwykłej pracownicy. Według praw tamtych czasów m

Idź do oryginalnego materiału