Morzine aktywnie: jazda w bike parkach, bieganie, trekkingi

balkanyrudej.pl 1 rok temu
#turystykaktywna Francja

Do Morzine pojechaliśmy z jednym, głównym założeniem – by jak najaktywniej spędzić tam czas. I co tu dużo pisać, ten francuski kurort zapewnia idealne warunki do uprawiania najróżniejszych sportów, bez względu na to, jaki jest Wasz poziom zaawansowania. Zapraszamy więc do poznania Morzine aktywnie, z perspektywy bike parków, trail runningu oraz trekkingów.

Bike parki w Morzine

Morzine jest mocno rowerową miejscówką. Latem to właśnie fani dwóch kółek stanowią większość przebywających tam turystów. A jeżeli piszemy o rowerzystach, to głównie o tych DH/enduro, a w znacznie mniejszym % o klasycznych wycieczkowiczach czy szosowcach (choć po tym, jak w 2023 odbywał się tu jeden z etapów Tour de France, tych ostatnich pojawia się tu coraz więcej). Marek przez tydzień pobytu bardzo gruntownie eksplorował tutejsze, bikeparkowe trasy. W pierwszej kolejności skoncentrował się na Avoriaz Bike Parku.

Bike Park Avoriaz

Bike park Avoriaz to duża miejscówka, która skupia w sumie 18 zróżnicowanych tras położonych przy 5 różnych wyciągach. Do głównych tras Avoriazu można się łatwo dostać gondolą Super Morzine, która rusza praktycznie z centrum kurortu. Miejsce podzielone jest na cztery strefy, z których każda ma nieco inny klimat i charakter. Ja na rozgrzewkę, pierwszego dnia jazdy, wybrałem trasy przy wyciągu Zore. Znajduje się tam kilka flow traili, które pozwoliły mi się dobrze rozskakać. Jest tu też kilka trudniejszych wariantów, które wykorzystują ukształtowanie terenu i naturalne przeszkody. Sam bike park Avoriaz zagwarantował mi dzień pełny jazdy i pomimo moich starań, nie byłem w stanie sprawdzić wszystkich wariantów tras.

Pełną relację z Avoriaz Bike Parku znajdziecie na portalu 43ride, gdzie również czekają na Was filmy z przejazdów oraz masa praktycznych informacji o trasach.

Bike Park Le Pleney

Kolejnym bike parkiem, do którego można się łatwo dostać bezpośrednio z Morzine, jest Le Pleney. Jego trasy położone są na zboczy znajdującym się naprzeciwko bike parku Avoriaz. Za transport z rowerem odpowiada tu nowoczesna gondola, która mieści czterech rowerzystów ze sprzętem, więc choćby przy dużym obłożeniu transport idzie sprawnie. Do dyspozycji są tu cztery oficjalne trasy o różnym poziomie trudności. Najciekawsza z nich, to czarna trasa zjazdowa Noire de Morzine. Pleney jednak najbardziej znany jest ze swoich dzikich ścieżek, poprowadzonych po słynnych stromiznach w lesie. Takich nieoficjalnych tras jest tu mnóstwo i doświadczonych rowerzystów czeka tu masa zabawy.

Bike Park Les Gets

Do bike parku Les Gets można łatwo dostać się prosto z Morzine. Wystarczy skorzystać z gondoli Le Pleney i zjechać wariantem łącznikowym prosto do miasteczka Les Gets. Tam czeka na was duży bike park i trasy położone wzdłuż 3 głównych wyciągów. Centralnym punktem jest wyciąg Chavannes, gdzie znajdują się długie trasy typu flow trail oraz bardziej naturalny wariant Le Canyon. Warto zajrzeć również na trasy położone przy wyciągu Nauchets, gdyż to tam znajduje się jeden z lepszych jump line’ów oraz kolejne interesujące i lotne flow traile. Ostatnią strefą jest Mont Chery, które znajduje się po drugiej stronie doliny. Tam można znaleźć świeży wariant Ellipse line oraz Dans l’Gaz. To propozycje dla doświadczonych rowerzystów, którym nie są straszne stromizny i duże skoki. Na górze Mont Chery można też znaleźć trasę zjazdową z Pucharu Świata. Nie jest ona jednak oficjalnie utrzymywana i udostępniona do jazdy na co dzień.

Bike Park Chatel

Bike park Chatel to legendarna miejscówka, zwłaszcza wśród zaawansowanych rowerzystów. 18 tras, z czego 14 to warianty trudne lub bardzo trudne. Można tu znaleźć mnóstwo dużych hop, transferów, kładek i innych ciekawych przeszkód, ale też dostarczających mocnych wrażeń zjazdów po stromiznach. Najsłynniejszy wariant to Vink Line, wybudowana przez słynnego na całym świecie twórcę tras. W samym bike parku Chatel spędziłem 1,5 dnia i przez cały czas było to zbyt mało czasu, aby zapoznać się z wszystkimi trasami i wariantami. Jako pojedynczy bike park, Chatel zrobiło na mnie największe wrażenie.

DCIM\103GOPRO\G0185419.JPG

Bike Park Les Crosets

Pierwszy z bike parków, który położony jest po szwajcarskiej stronie Portes du Soleil. Można łatwo się do niego dostać wyciągiem krzesełkowym z doliny Lindarets. Do dyspozycji są tu zaledwie trzy trasy położone przy dwóch wyciągach, ale zdecydowanie warto się tu wybrać, chociażby dla widoków. Świetna jazda pomiędzy wysokogórskimi pastwiskami. Wszystkie warianty przeznaczone są dla średniozaawansowanych i zaawansowanych rowerzystów. Pozwalają się mocno rozpędzić i momentami oderwać od ziemi.

Bike Park Champery

Bike park Champery położony jest tuż obok tras Les Crosets. Najbardziej znany jest z jednej z najstromszych tras zjazdowych na świecie, która dawniej była wykorzystywana podczas zawodów o randze Pucharu Świata. Zjazd ten zdecydowanie przeznaczony jest tylko dla zaawansowanych rowerzystów, na sprzęcie z odpowiednimi hamulcami. W bike parku dostępny pozostało jeden, nieco łatwiejszy wariant zjazdu. Obydwie trasy obsługiwane są przez kolejkę górską, która rusza z centrum miasteczka Champery i wspina się na szczyt obok, niemal pionowo do góry. Bardzo interesujące miejsce i trasy dla kogoś, kto interesuje się downhillem.

Bike Park Morgins

Bike Park Morgins położony jest po drugiej stronie gór niż Chatel i nieco oddalony na północ od Les Crosets i Champery. Oczywiście można dostać się do niego bezpośrednio na rowerze, korzystając z oznaczonych tras łącznikowych, ale tu trzeba liczyć się z dojazdem w wersji enduro. W Morgins dostępne są 4 trasy o różnym poziomie trudności. Niestety, podczas naszego wyjazdu nie byłem w stanie sprawdzić tego miejsca, ponieważ bike park był nieczynny przez cały sezon 2023 z powodu wymiany głównego wyciągu na nowy. Jednak słyszałem o nim sporo dobrego, więc myślę, iż warto i tutaj zajrzeć podczas eksploracji terenów Portes du Soleil.

Bike parki w Morzine i okolicy – podsumowanie

Ja, mając do dyspozycji bike-pass na 6 dni, starałem wykorzystać go na maksa. W sumie, w tym czasie zrobiłem na rowerze i wyciągami, ponad 340 kilometrów. Udało mi się sprawdzić większość dostępnych bike parkowych zjazdów i muszę powiedzieć, iż jest tu mnóstwo dobrej jazdy. Wrażenie robi też oczywiście ogromna sieć wszystkich tras. Dzięki połączeniu tylu różnych bike parków, stref i terenów jazda jest bardzo zróżnicowana i nie ma czasu w nudę. Świetna organizacja i infrastruktura przygotowana do transportu rowerów, pozwalają na sprawną jazdę bez przestojów. Zdecydowanie przydałoby mi się jeszcze więcej czasu. Znajomi od dwóch lat wpadają tutaj na 2 tygodnie i również nie są w stanie wykorzystać pełnego potencjału miejsca. Trzeba zaznaczyć, iż ja skupiłem się na bike parkowych trasach zjazdowych, a praktycznie każde z wymienionych wyżej miejsc ma jeszcze wytyczone pętle typu enduro oraz dla e-bike’ów w tereny, gdzie nie ma wyciągów. Jedynymi minusami, które dostrzegłem, jest stosunkowo krótki sezon rowerowy (od ok. połowy czerwca do połowy września) oraz sporo tarek. Tych drugich nie da się uniknąć przy tak dużym ruchu rowerzystów. Jednak moim zdaniem, ogólny stan tras był dobry. Najmniej nieprzyjemnych tarek było na tych trudniejszych wariantach. Podsumowując, mi się w Morzine bardzo podobało i mam nadzieję iż jeszcze tu wrócę. Szczególnie, iż zostało mi jeszcze trochę niedokończonych tematów.

Trail Running

Jeszcze przed wyjazdem do Francji zrobiłam lekki rekonesans w biegowych tematach i już on był całkiem owocny. Ale po rozmowie z Sarą, która pracuje w lokalnej organizacji turystycznej, utwierdziłam się w przekonaniu, iż Morzine i okolice są idealnym miejscem dla biegaczy. Wyznaczono tam ponad 20 trail runningowych tras. I co ważne, nie są one jedynie jakimś abstrakcyjnym konstruktem, który znajdziecie tylko na mapie. Szlaki te są również wyznaczone w terenie. Zwykle pokrywają się ze szlakami pieszymi, czasami odrobinę od nich odbijając. Ich długość waha się od 5 do 30 km. Więc każdy znajdzie tu dla siebie coś odpowiedniego. Ja zwykle traktowałam te trasy jako punkt wyjścia do planowania biegowych wycieczek. Zwykle jednak, mniej lub bardziej, się ich trzymałam lub łączyłam fragmenty różnych szlaków w jedną całość. Dodatkowo, korzystałam z wyciągów/autobusów, by dotrzeć na punkt startowy oraz, by zdobyć nieco wysokości i nie startować z poziomu samej doliny.

Super Morzine – Avoriaz – Morzine

Pierwszego dnia pobytu postanowiłam zrobić biegowy rekonesans niemal w formie pętli. Piszę niemal, bo choć wycieczkę zaczynałam i kończyłam w kurorcie, to jednak na początek trasy dojechałam koleją gondolową Super Morzine. Przy górnej stacji zaliczyłam rozgrzewkę i ruszyłam wyżej. Moim pierwszym celem było Col de la Croix des Combes – rozległa polana, na której tego dnia pasło się stado koni. Rozciągają się stamtąd fenomenalne widoki na góry wznoszące się ponad północnym brzegiem jeziora Montriond, leżącego w dolinie. Stamtąd obrałam trawersującą ścieżkę, która przecina kolejne, żywo zielone polany, będące równocześnie pastwiskami dla licznych stad krów. Na chwile odbijam na punkt widokowy (Belvédère de Montriond), z którego można niemal jak z lotu ptaka podziwiać spory fragment jeziora. Po stromym podbiegu czeka mnie trasa wzdłuż grzbietu, który pozwala dotrzeć do Avoriaz. Tam na chwilę gubię się pośród hoteli, ale na szczęście dość gwałtownie namierzam adekwatną trasę. Tu zaczynam nieco przeklinać wybór butów biegowych (wzięłam takie na lekki teren lub asfalt), a miałam przed sobą kilka kilometrów zbiegania po stromej, pełnej luźnych kamieni nartostradzie. Końcówka trasy to przyjemne, leśne, wąskie ścieżki oraz chwila na asfalcie.

W sumie: 17 km; 2 godz. 19 min, 607 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Pleney – Tęte des Cręts – Ranfolly – Lac de Nyon – La Combe – Le Rocher – Morzine

Po poprzednim dniu, w trakcie którego nie tylko przebiegłam 17 km, ale też zrobiłam ponad 10 km podczas trekkingu, myślałam, iż nazajutrz nigdzie dalej się nie ruszę. Ale motywację miałam na tyle dużą, iż rano spakowałam biegowy plecak i ruszyłam na kolejną, biegową wycieczkę. Tym razem skorzystałam z kolei gondolowej Pleney. Bieg rozpoczęłam przy górnej stacji, skąd ścieżka przeprowadziła mnie grzbietem ku bike parkowi Chatel. Trochę zbiegów, trochę podbiegów, trochę po płaskim. Za Tęte des Cręts upał zaczął mi doskwierać, a zapas wody stanowczo zmalał. W palącym słońcu zaczęłam piąć się ku Ranfolly. Poziom zwątpienia we własne siły miałam w tamtym momencie ogromny. Ale kiedy dotarłam do punkt widokowego, z którego można podziwiać położone w dole jezioro Joux Plane oraz górujący nad okolicą masyw Mont Blanc, to zapomniałam o zmęczeniu.

Moja dalsza trasa przebiegała przez niewielki grzbiet, który pozwalał podziwiać Dach Europy. Później czekała na mnie mała, stroma sekcja zabezpieczona stalowymi linami i po chwili znów jestem w bardziej biegowym terenie. Najpierw zbieg szutrową drogą, później uroczy trawers zielonego, trawiastego zbocza, a następnie niewielki podbieg. Kiedy staję nad brzegiem jeziora Nyon mogę uzupełnić zapas wody. Jest tu kilka źródełek, które ratują mnie przed odwodnieniem. Znad jeziora zbiegam szutrową drogą do La Combe. Tam się nie zatrzymuję i kieruję się ku Morzine. Najpierw kilka kilometrów asfaltem, a od Le Rocher szutrową drogą, będącą też fragmentem trasy rowerowej. Nią dobiegam do dolnej stacji kolei gondolowej Pleney, a później już tylko 700 m przez Morzine i jestem z powrotem w apartamencie.

W sumie: 15 km, 2 godzin z lekkim hakiem, 451 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Lac des Mines d’Or – Chalet de Frétérolle – Sous Bonnevalette – trasa wzdłuż rzeki Dranse – Cascade de Neyon – Morzine

Tym razem postanowiłam skorzystać z jednego z bezpłatnych autobusów, by dojechać do jeziora Mines d’Or, gdzie zaplanowałam rozpocząć biegową wycieczkę. Okolicę tę poleciła mi Sara, jako bardziej dziką i mniej przekształconą przez wyciągi i narciarską infrastrukturę. Z Morzine czeka mnie jakieś 15 min jazdy busikiem. Po dotarciu nad jezioro chwilę się rozgrzewam i rozciągam, a następnie ruszam do góry.

Podbieg szutrową drogą pozwala mi zachwycić się pięknem górskich krajobrazów. Za Chalet de Frétérolle trasa to wspina się, to opada po zalesionym zboczu. Przez czas jakiś biegnę szlakiem GR5 (długodystansowy szlak pieszy; zaczyna się w Hoek van Holland nad Morzem Północnym, a kończy w południowej Francji nad Morzem Śródziemnym; ma długość 2500 km). Za Sous Bonnevalette kieruję się w dół, ku dolinie rzeki Dranse. Wzdłuż niej wiedzie świetna trasa pieszo-rowerowa, w dużej mierze poprowadzona szutrową drogą, która mniej lub bardziej trzyma się potoku. Jest dużo cienia, co podczas upałów jest zbawienne. Przy dolnej stacji kolei linowej Nyon na chwilę odbijam do wodospadu o tej samej nazwie. Notabene jest to bardzo urokliwe miejsce. Do Morzine biegnę cały czas wzdłuż rzeki.

W sumie: 15,6 km, niecałe 2 godziny, 361 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Lac Montriond – Morzine

Jedną z popularniejszych i łatwiejszych tras biegowych jest ta łącząca Lac Montriond z Morzine. Zresztą, pętla wokół brzegu jeziora również cieszy się sporym uznaniem biegaczy. Głównie dlatego, iż nie ma tam przewyższeń, a dodatkowo jest sporo cienia i trening można zakończyć w wodach akwenu. Mnie na początek trasy podwozi Marek. Za jego sugestią zaczynam nieco powyżej jeziora, przy wodospadzie Ardent. Przede mną tak naprawdę głównie zbieganie, z małymi sekcjami podbiegów. Z okolic wodospadu szutrową drogą biegnę nad jezioro. O poranku panuje tam błoga cisza i spokój. W ciągu dnia to popularne miejsce wśród plażowiczów, triatlonistów czy fanów SUP-ów. Dalej ścieżka biegnie przez las, trawersując strome zbocze. Po dotarciu do miejscowości Montriond zbiegam do parku nad rzeką Dranse i tamtędy wracam bezpośrednio do Morzine.

W sumie: nieco ponad 8 km, nieco ponad godzina, 119 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Szukacie noclegów w Morzine lub okolicy? Zajrzyjcie na Booking.com! (link afiliacyjny)

Trekkingi

Morzine aktywnie nie obyłoby się bez trekkingów. Okoliczne góry oferują niezliczone szlaki, idealnie nadające się do dłuższych i krótszych wędrówek. Posiłkując się też wyciągami krzesełkowymi/kolejami gondolowymi można dotrzeć też do nieco bardziej oddalonych od kurortu terenów. W efekcie, można dzięki nim stworzyć dużo ciekawsze wycieczki.

Lac de Jous Plane – Le Collu – Pointe de Chamossière – Lac de Jous Plane

Pętlę tę zrealizowaliśmy późnym popołudniem. Autem dojechaliśmy nad brzeg jeziora Jous Plane. To dobra baza wypadowa zarówno do spacerów, jak i trekkingów. My zdecydowaliśmy się wejść na grzbiet, który otacza jezioro od wschodu. Czekało nas wyjątkowo strome i żmudne podejście, choć relatywnie było dość krótkie.

Po dotarciu na grzbiet otwiera się przed nami niesamowita górska panorama, której najważniejszym punktem jest oczywiście Mont Blanc, a nieco dalej Matterhorn. Spędzamy tam sporo czasu. Bo sam trawiasty grzbiet również jest szalenie malowniczy. Przy zachodzącym słońcu gwarantuje naprawdę niesamowite wrażenia wizualne. Do pozostawionego nad jeziorem auta schodzimy przez Pointe de Chamossière.

W sumie: 4 km, nieco ponad 2 godziny, 336 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Les Lindarets – Lac Vert (Szwajcaria) – Tęte de Lindaret – Col de l’Aup Couti – Les Lindarets

Jednego dnia postanowiłam udać się z Markiem samochodem do Les Lindarets. On miał w planach testowanie tamtejszych, bike parkowych tras (również w Chatel), ja natomiast zdecydowałam się na trekking. Plan miałam dynamiczny, uzależniony od samopoczucia i temperatury. A ta była iście piekielna. Wędrówkę zaczynam na parkingu w Les Lindarets, skąd maszeruję do wodospadu Brochaux.

Ścieżka wiedzie wzdłuż doliny i szemrzącego potoku. Sam wodospad jest całkiem malowniczy i co najważniejsze – znajduje się w cieniu. Stamtąd obieram szutrową drogę, która wspina się ku grani, wzdłuż której przebiega francusko-szwajcarska granica. Kiedy docieram do miejsca, w którym szlak odbija na stromo pnącą się ścieżkę, chowam się w cieniu dawanym przez pojedynczy, duży kamień i próbuję jakkolwiek wyrównać swoją temperaturę. Po 10 min ruszam ku grani. Po przekroczeniu granicy udaję się nad brzeg jeziora Vert. Obchodzę go niemal dookoła i wychodzę na przełęcz Portes de l’Hiver (2096 m n.p.m.). Widoki są stamtąd obłędne. Przez chwilę rozważam, czy nie wejść na pobliski szczyt (Pointe des Mossettes), na który dojeżdża wyciąg krzesełkowy.

Ale ostatecznie odpuszczam i wracam do Francji, gdzie częściowo szlakiem GR5 dochodzę do górnej stacji kolei linowej Rochassons. Tam na chwilę łapię się z Markiem. Moją wędrówkę kontynuuję przez szczycik Tęte de Lindaret. Stamtąd czeka mnie głównie droga w dół. Najpierw przyjemnym trawersem do Col de l’Aup Couti. Rozległa polana, jaka tam na mnie czeka oraz górska panorama robią spore wrażenie. Ścieżka wiedzie stromo w dół, przecinając kolejną polanę, aż doprowadza mnie do lasu. Tam odbijam w trawersującą eksponowane zbocze ścieżkę, częściowo zabezpieczoną stalowymi linami. Nią docieram w okolice Les Lindarets.

W sumie: 18,8 km, 6 godzin marszu, 970 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Sevan – Lac d’Arvouin – Col d’Arvouin – Sevan

Ostatniego dnia pobytu we Francji udało nam się zaliczyć absolutnie epicki trekking. Późnym popołudniem, gdy wreszcie deszcz ustępuje słońcu, jedziemy do La Chapelle-d’Abondance, skąd wąską, asfaltową szosą docieramy do Sevan. Pod nazwą tą kryje się parking oraz rozległa łąka, gdzie zaczyna się kilka szlaków pieszych. My decydujemy się na wędrówkę do jeziora d’Arvouin. Trasa jest łatwa, miła i przyjemna.

Gdy znajdujemy się nad brzegiem malowniczego jeziorka, postanawiamy wyjść wyżej, na grzbiet będący granicą między Francją a Szwajcarią. Przyjemna, częściowo trawersująca ścieżka gwałtownie nad tam doprowadza. Widoki rozciągające się z granicy są obezwładniające. Spektakl chmur, słońca i wiatru jest przepiękny. Z przełęczy wychodzimy ciut wyżej, do krzyża postawionego nieopodal szczytu Pointe d’Arvoin. Stąd panorama pozostało bardziej rozległa, a my mamy kolejne okazje do pozachwycania się francuskimi i szwajcarskimi krajobrazami. Do Sevan schodzimy tą samą drogą.

W sumie: 7 km, 2 godz. 20 min, 430 m przewyższenia. Link do trasy na WikiLoc.

Materiał powstał we współpracy z Organizacją Turystyczną Morzine-Avoriaz oraz agencją marketingu i komunikacji sportowej RASOULUTION.

Idź do oryginalnego materiału