MONIKA NIE CHCE MIEĆ DZIECI “ROZMOWY Z MAMĄ BYŁY TRUDNE. WIDZIAŁAM, ŻE JEJ NA TYM ZALEŻY”

sexed.pl 3 miesięcy temu

Monika ma 35 lat i zdecydowała, iż nie będzie mieć dzieci. – Myślałam, iż może jak będę starsza, może jak będę bardziej dojrzała, albo jak znajdę partnera, kogoś, z kim będę chciała spędzić życie, to może wtedy nadejdzie ten czas, iż zapragnę mieć dziecko. Ale to się nie wydarzyło.

Jesteśmy po starcie kampanii “YES, I don’t” i premierze wideo, w którym wystąpiłaś. Jak się czujesz?

Monika: Czuję się fantastycznie i jestem bardzo podekscytowana! Uważam, iż to ważna i potrzebna kampania i jestem przeszczęśliwa, iż mogę brać w niej udział. Byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób ten filmik zostanie zmontowany, i jestem zachwycona efektem.

Jak bliskie osoby zareagowały na ten film? Czy uprzedzałaś, iż pojawisz się w kampanii?

Oczywiście uprzedzałam, nie mogłam takiej informacji zostawić tylko dla siebie! Zawsze dzielę się z bliskimi tym, co dzieje się w moim życiu, a tym projektem byłam bardzo podekscytowana. Już samo nagranie w Warszawie było dla mnie wielką przygodą. Tak więc moi bliscy wiedzieli, iż będą jedną z bohaterek kampanii i podobnie jak ja, byli ciekawi, jak to będzie wyglądać. Większość osób zareagowała bardzo pozytywnie i wspierająco.

Dlaczego zgłosiłaś się na casting i uznałaś, iż chcesz opowiedzieć o swojej niedzietości?

Lubię dzielić się swoimi doświadczeniami – zwłaszcza, jeżeli czuję, iż to może komuś pomóc. jeżeli to, o czym opowiedziałam w filmie, wesprze choć jedną osobę, która się waha, ma wątpliwości, albo się boi – to będzie znaczyło, iż było warto. Ważne jest dla mnie, żebyśmy się nawzajem jako ludzie wspierali – a wiem, iż są osoby, które potrzebują takiego przekazu – chcą wiedzieć, iż można żyć fajnie i dobrze bez dzieci.

Poza tym bardzo lubię takie akcje. Uwielbiam próbować i doświadczać nowych rzeczy, dlatego możliwość wzięcia udziału w kampanii była dla mnie superprzygodą. Poza tym od dawna kibicuję SEXEDPL. Obserwuję was i podziwiam to, co robicie i niesamowicie się cieszę, iż mogłam dorzucić do waszych działań swoją cegiełkę.

Do tych dyskusji, które toczą się w internecie pod filmem z Twoim udziałem, za chwilę wrócimy. A teraz chciałabym skupić się na twoim doświadczeniu niedzietności. Kiedy zdałaś sobie sprawę z tego, iż nie chcesz mieć dzieci?

Długo unikałam rozmyślania na ten temat, bo czułam, iż mam zupełnie inne podejście, niż większość moich rówieśniczek. “Standardowe” podejście, zgodne, ze społecznymi oczekiwaniami zakłada, iż kończysz szkołę, ewentualnie studia, a następnie znajdujesz partnera i zakładasz rodzinę. Ja zupełnie się nie widziałam w roli strażniczki domowego ogniska, a przy okazji dość długo nie byłam w żadnym związku na tyle poważnym, żeby ten temat w ogóle się pojawił. Więc dość długo zostawiałam sobie te przemyślenia “na później”.

Ale w Twoim otoczeniu na pewno były osoby, które gwałtownie poszły tą standardowym ścieżką.

Już w czasach liceum i studiów miałam wokół siebie koleżanki, które były bardzo podekscytowane myślą o założeniu rodziny. To były osoby, które marzyły, iż będą się opiekować swoimi dziećmi, iż na przykład przez jakiś czas nie będą pracować, tylko zajmą się rodziną, a choćby planowały, ile będą mieć dzieci i wymyślały dla nich imiona. Ja tego nigdy nie czułam. Ta ścieżka, w której w moim życiu są dzieci, w ogóle nie pojawiała się w moich wizjach przyszłości, wyobrażeniach, czy marzeniach. Byłam sobie obok tego i myślałam, “okej, one tak mają, ja w tym momencie nie, no ale jeszcze mam czas”.

Myślałaś, iż jeszcze Ci się odmieni i pewnego dnia będziesz chciała zostać mamą?

Argument, iż jeszcze mi się odmieni, słyszałam od bardzo wielu osób. Długo czekałam, ale ta zmiana nie nastąpiła.

Myślałam, iż może jak będę starsza, może jak będę bardziej dojrzała, albo jak znajdę partnera, kogoś, z kim będę chciała spędzić życie, to może wtedy nadejdzie ten czas, iż zapragnę mieć dziecko. Ale to się nie wydarzyło.

Znalazłam człowieka, za którego chciałam wyjść za mąż, ale dalej nie czułam, iż chcę mieć dzieci. Na szczęście on też nie chciał.

Czy już na początku związku rozmawialiście o tym, iż nie będziecie rodzicami?

Z tego co pamiętam, to on od początku deklarował, iż nie chce mieć dzieci i choćby myślał o wazektomii. Ja jeszcze wtedy miałam z tyłu głowy tą myśl, zasianą, przez inne osoby, iż może mi się odmienić. Mówiłam: “słuchaj, ja teraz też nie chcę, ale dajmy sobie czas. Zobaczmy, czy coś się zmieni. Poczekajmy chociaż, aż skończę 30 lat. Nie zamykajmy sobie tej drogi, bo może się okazać, iż za rok, czy dwa jednak zechcemy założyć rodzinę”. Tak wtedy myślałam… Ale ten czas nigdy nie nadszedł.

A rodzice albo teściowie w jakikolwiek sposób naciskali na Was? Pytali, kiedy będą wnuki?

Teściowie nigdy nie naciskali, za co byłam i jestem im przeogromnie wdzięczna. Natomiast moja mama bardzo chciała mieć wnuki. Ten temat był wielokrotnie poruszany. I wielokrotnie prosiła, argumentowała, dopytywała. Miałam wrażenie, iż ciągle prowadzimy tą samą dyskusję.

Mówiłam: “mamo, nie może być tak, iż ja będę mieć dzieci tylko dlatego, żebyś ty mogła mieć wnuki. To ja muszę chcieć, a nie ty”. Rozmowy z mamą bywały trudne. Widziałam, iż jej na tym bardzo zależy.

Choć za każdym razem w którymś momencie dyskusji się ze mną zgadzała i przyznawała mi rację, to jednak dość długo nie potrafiła tego tematu mentalnie odpuścić. Na szczęście z biegiem czasu zaakceptowała obecny stan rzeczy.

Czułaś, iż musisz się jeszcze komuś z tej decyzji tłumaczyć? Czy pytano Cię o to, dlaczego nie chcecie mieć dzieci?

Często czułam niezrozumienie. Słyszałam, iż bez dzieci będę nieszczęśliwa i iż prędzej czy później pożałuję, iż się na nie nie zdecydowałam. Zdarzało się, iż ktoś mówił: ”ja też nie chciałam, a teraz mam dziecko i jestem szczęśliwa. Zobaczysz, to jest fajne.” To były dla mnie smutne komentarze, bo to, iż komuś się odmieniło i teraz cieszy się z tego, iż jest rodzicem, nie oznacza, iż ja będę czuć tak samo.

Mogłabyś pod wpływem takich komentarzy zmienić decyzję, ale co, gdybyś po urodzeniu dziecka, przez cały czas nic nie poczuła?

Za żadne skarby świata nie chciałabym ryzykować, iż będę jedną z tych matek, które nie kochają swoich dzieci i żałują macierzyństwa. Myślę, iż to byłoby najgorsze, co mogłabym zrobić sobie i potencjalnemu dziecku. Niektórzy przekonywali mnie, iż znają osoby, które nie chciały mieć dzieci, teraz już ich mieć nie mogą i żałują. Być może niektórzy tak czują, ale czy to oznacza, iż ja będę czuć tak samo? Poza tym, jeśliby się nad tym chwilę zastanowić, to ja osobiście wolałabym żałować, iż nie mam dzieci, niż żałować, iż je mam.

Słyszałam też argumenty, iż na starość nie będzie miał się mną kto opiekować, iż będę sama. A przecież to, iż ktoś ma dzieci, nie gwarantuje, iż te dzieci będą z nim podczas starości i umierania.

To była taka niby troska o to, iż będę nieszczęśliwa, jeżeli nie będę mieć dziecka. Ale ja czułam, iż ktoś po prostu próbuje mnie wtłoczyć w swoją wizję świata, w której ja się kompletnie nie odnajduję. Najbardziej bolało chyba to, iż często słyszałam takie komentarze od osób, u których liczyłam na zrozumienie.

Czytałaś komentarze pod swoim filmem?

Tak. choćby na kilka odpowiedziałam.

Coś Cię zaskoczyło, czy raczej się spodziewałaś, iż ludzie w internecie będą różnie oceniać Twoją decyzję?

Było kilka rzeczy, które mnie zaskoczyły. Sporo było tak zwanego “łapania za słówka”. A przecież przekaz tego nagrania sprowadza się do prostego stwierdzenia: nie mam dzieci i jestem szczęśliwa. Ja nie mówię, iż jestem szczęśliwa, BO NIE MAM dzieci. To są dwa różne stwierdzenia. Mój przekaz jest pozytywny i wspierający. Kieruję go do osób, które dzieci z jakiegokolwiek powodu nie mają, bądź które się wahają, nie są pewne, czy chcą je mieć, albo ich wizja życia bez dzieci jest bezustannie kwestionowana i krytykowana. W filmie mówię, iż możesz mieć dobre i fajne życie bez dzieci, możesz być szczęśliwy czy szczęśliwa bez dzieci – i to jest dobry, pozytywny przekaz.

Natomiast to nie znaczy, iż uważam, iż życie z dziećmi nie jest dobre i szczęśliwe. Wręcz przeciwnie – jestem przekonana, iż wiele osób właśnie w rodzicielstwie odnajdzie drogę celebracji, spełnienia i codziennej radości. I jeżeli ktoś marzy o dużej rodzinie i w niej odnajduje swoje szczęście, to ja będę pierwsza, żeby się cieszyć z taką osobą jej radością.

Także cieszę się, bo pojawiło się też dużo pozytywnych i wspierających komentarzy od osób, które mają dzieci, a które pisały, iż szanują mój wybór. I myślę, iż o to właśnie chodzi – żebyśmy nawzajem szanowali swoje wybory i byli świadomi, iż każdy może w życiu iść trochę inną drogą.

Pojawiły się też komentarze, iż promujesz bezdzietność.

Wydaje mi się, iż czasem widzimy, czy słyszymy to, co chcemy widzieć i słyszeć. jeżeli ktoś w tym pozytywnym przekazie zobaczył coś negatywnego, to ja mogę takiej osobie jedynie współczuć.

Osoby niedzietne pisały, iż nie mają dzieci, ale nie muszę się wspinać, czy robić dziesięciu tysięcy różnych rzeczy, żeby sobie jakoś zrekompensować brak dziecka.

Nie musisz niczego robić. Ja zaczęłam się wspinać w wieku 16 lat, to zawsze była moja największa życiowa pasja i to nie ma nic wspólnego z dziećmi, czy ich brakiem. Na filmie zostało pokazanych kilka zainteresowań, które pojawiły się w moim życiu, ale przecież to nie jest tak, iż ja codziennie robię każdą z tych rzeczy. Poza tym, poza wspinaczką i boksem, który mnie ostatnio zafascynował, jest też fragment o tym, jak czytam książkę i robię na drutach, to są przecież całkiem zwyczajne rzeczy.

Wydaje mi się, iż najbardziej gorąca dyskusja dotyczyła “mitycznego instynktu macierzyńskiego”. Wiele osób nie zgadzało się z tym, co powiedziałaś w filmie, powoływało się na róże badania i przekonywało, iż instynkt macierzyński istnieje, a ty go kwestionujesz.

Mam bardzo osobisty stosunek do tematu instynktu macierzyńskiego, dlatego iż wywodzę się z mocno katolickiego środowiska. I tam przekaz, iż kobiety są stworzone do macierzyństwa, jest bardzo silny. I ja dość długo w to wierzyłam, ale w którymś momencie zaczęłam czuć, iż to nie jest prawda… A przynajmniej nie w moim przypadku.

Pamiętam, jak koleżanki zachwycały się, gdy ktoś przyszedł z małym dzieckiem do pracy, albo jak spotkałyśmy kogoś, komu niedawno urodziło się dziecko. Mnie to w ogóle nie ruszało. Nie mam tego “czegoś” w sobie.

Dla mnie instynkt macierzyński jest mitem. jeżeli jedne osoby to czują, a drugie nie, to czy możemy to nazywać instynktem?

Poza tym, mam sporo znajomych, które urodziły dzieci. I część z tych kobiet wcale nie czuła tej “instynktownej” miłości do dziecka, ani w czasie ciąży, ani zaraz po urodzeniu. To się często bardzo długo nie pojawia, nawet, jeżeli dziecko jest chciane i wyczekane. Na dodatek, jeżeli te kobiety nigdy wcześniej nie zajmowały się małymi dziećmi, to gdy urodziły, często nie bardzo wiedziały, co mają robić, jak się tym swoim dzieckiem opiekować. Niemowlę płakało, a one razem z nim – z bezsilności, iż nie potrafią rozpoznać jego potrzeb. No więc o jakim instynkcie mówimy, skoro nagle się okazuje, iż trzeba się wszystkiego przy tym dziecku nauczyć?

Wpajana jest nam, kobietom wizja, iż jak zajdziemy w ciążę, to pojawi się nagle wielka, szalona, bezwarunkowa miłość do tego dziecka i będziemy dokładnie wiedziały, co robić, bo mamy ten instynkt. Fajnie, jeżeli on się u kogoś pojawia, cieszę się jego szczęściem, ale wiem, iż to nie jest reguła.

Co według Ciebie powinno się zmienić po tej kampanii w dyskusji na temat niedzietności?

Chciałabym, żeby każde dziecko, które rodzi się w Polsce, było chciane i kochane. Chciałabym, żeby każdy człowiek wiedział, iż ma wybór i iż nie musi iść jakąś jedną określoną ścieżką. Ja mieszkam w dużym mieście, gdzie jest coraz więcej bezdzietnych osób i jest to temat coraz bardziej normalizowany, ale przecież nie w całej Polsce tak jest.

Jestem pewna, iż rodzicielstwo może być jednym z najwspanialszych doświadczeń w życiu człowieka. Ale mam też takie przekonanie, iż dobrze byłoby, gdyby ludzie zakładali rodziny świadomie i wtedy, kiedy czują, iż są na to gotowi, i iż tego właśnie pragną.

Jednak niezależnie od tego, czy mamy dzieci, czy nie, czy wiemy czego chcemy, czy też nie jesteśmy pewni – chciałabym, żebyśmy jako społeczeństwo byli bardziej wyrozumiali dla siebie nawzajem. I myślę, iż częściowo o tym też jest ta kampania.

1 sierpnia razem z marką YES wystartowała nasza miesięczna kampania “YES, I don’t”, w której oddajemy głos osobom niedzietnym z wyboru. W ramach kampanii powstała seria filmów edukacyjnych, które prezentują historie oraz doświadczenia osób i par niedzietnych w różnym wieku. Rozmawiamy z bohaterkami tych filmów.

Idź do oryginalnego materiału