— Mojej żonie nie potrzeba drogich prezentów, zestaw garnków w zupełności wystarczy — oświadczył mąż

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

— Może byśmy wyjechali z Walą nad morze tej jesieni? — zapytałam męża.

— Sanatorium w górach też ci będzie odpowiadać. Po co wydawać pieniądze bez sensu? — odparł Igor.

Westchnęłam, nie chcąc wywoływać kłótni. Może rzeczywiście sanatorium w górach będzie w porządku, w końcu zawsze jeździliśmy tam z naszą córką.

Byliśmy z Igorem małżeństwem już od ponad dziesięciu lat. Kiedy się pobraliśmy, kupiliśmy mieszkanie, zaciągając kredyt w banku, który przez lata spłacaliśmy, jednocześnie wychowując naszą jedyną córkę, Walę. Miała dziesięć lat i sprawiała nam jedynie radość.

Jednak większość naszego wspólnego życia żyliśmy bardzo oszczędnie. Igor pracował w firmie produkującej urządzenia sanitarne, a ja byłam nauczycielką biologii i zastępcą dyrektora szkoły. Nasze pensje były skromne, większość pieniędzy pochłaniały raty kredytu, rachunki, jedzenie i edukacja Wali. Każdy nowy rok szkolny wiązał się z dużymi wydatkami, a dodatkowo potrzebowaliśmy korepetytorów, bo program szkolny okazał się dla niej dość trudny.

Ostatni rok przyniósł zmiany. Igor został szefem firmy, a ja awansowałam na stanowisko dyrektora szkoły. Nasze zarobki znacznie wzrosły, zwłaszcza męża. Teraz mogliśmy sobie pozwolić na wydatki, o których wcześniej choćby nie marzyliśmy. Jednak przez cały czas żyliśmy bardzo oszczędnie, co dziwiło naszą rodzinę.

Prawda była taka, iż nie byliśmy jeszcze gotowi na to, by zmienić nasze podejście do pieniędzy. Igor wciąż jeździł starym samochodem, ja korzystałam z komunikacji miejskiej i wciąż szukałam produktów na promocjach. Oszczędzanie weszło nam w krew, a Igor ciągle się obawiał, iż nasza sytuacja finansowa może nagle się pogorszyć.

— Nie przyzwyczajaj się za bardzo do luksusu. Teraz takie czasy, iż nie wiadomo, co przyniesie jutro — mówił, a ja przytakiwałam.

— Masz rację. Ale zimowe buty muszę kupić. Znalazłam tańsze, ale porządne. Nie martw się, nie będę szaleć.

Buty rzeczywiście udało mi się kupić na dużej promocji z minimalnym defektem. Byłam zadowolona, a po zakupach zaszłam do cukierni, żeby zjeść swoją ulubioną rurkę z kremem.

Usiadłam przy stoliku i patrzyłam na młodą parę, która siedziała obok. Chłopak wręczył dziewczynie bukiet róż, a ona promieniała szczęściem. Zastanawiałam się, gdzie podziała się nasza romantyka z Igorem, te chwile czystego, prostego szczęścia.

Kiedyś, jeszcze przed ślubem, Igor był mistrzem niespodzianek, nie szczędził kwiatów i słodyczy, organizował pikniki. Był czuły, troskliwy i hojny. A teraz? Nasza relacja stała się chłodna, a romantyczne gesty zniknęły. Na wakacje jeździliśmy osobno: ja z Walą do sanatorium, a Igor spędzał czas na rybach z kolegami.

Ostatni raz kwiaty dostałam od niego na 8 marca w zeszłym roku. Na Nowy Rok musiałam wręcz powiedzieć, jaki prezent chcę, a mąż nie krył swojego niezadowolenia. Zbliżały się moje trzydzieste urodziny, które planowaliśmy świętować z całą rodziną. Nie rozmawiałam z Igorem o prezencie, bo wierzyłam, iż przygotowuje coś wyjątkowego. W końcu mnie kochał, choć jego miłość stała się cicha i niemal niezauważalna.

Dzień urodzin zbliżał się szybko. Moja teściowa i mama pomagały mi z organizacją przyjęcia. Zdecydowałyśmy, iż będzie to domowe, kameralne spotkanie. Świętowanie miało się odbyć w sobotę. W piątek zaczęłam przygotowywać jedzenie. Teściowa i mama przyszły rano, i wspólnie z nimi przygotowałyśmy dania na przyjęcie. Było miło i wesoło.

Igor wyszedł z domu, mówiąc, iż ma coś do załatwienia. Byłam pewna, iż chodziło o mój prezent.

W sobotę wieczorem przyszli pierwsi goście, w tym dwie moje najbliższe przyjaciółki – Ola i Marta z dziećmi. Kiedy wszyscy zasiedli do stołu, mój teść podarował mi piękny złoty zestaw biżuterii.

— Lenka, dziękuję losowi za taką wspaniałą synową! – powiedział wzruszony teść, obdarowując mnie. Byłam wzruszona do łez.

Ola podarowała mi bon do salonu piękności, a Marta przyniosła luksusowe perfumy. Moi rodzice wręczyli mi pieniądze na futro.

Kiedy wszyscy złożyli mi życzenia, zapadła cisza. Wszyscy czekali, co podaruje mi Igor. Mąż z tajemniczym uśmiechem wyciągnął spod stołu dużą, kolorową paczkę. Kiedy ją otworzyłam, byłam zaskoczona.

— Ty serio dałeś swojej żonie zestaw garnków na trzydzieste urodziny? — odezwał się zszokowany mój tata.

Wszyscy patrzyli na Igora z dezaprobatą.

— Mojej żonie nie są potrzebne drogie prezenty, zestaw garnków w zupełności wystarczy — powiedział mąż.

Poczułam, iż zaraz się rozpłaczę, ale starałam się utrzymać nerwy na wodzy. Wieczór był zrujnowany. Kiedy goście się rozeszli, a teściowa ciepło mnie pożegnała, postanowiłam porozmawiać z mężem.

— Igor, to była ostatnia kropla. Naprawdę nie jest ci wstyd podarować mi na jubileusz garnki? — zapytałam.

— Co w tym złego? Przecież lubisz kuchenne rzeczy. To praktyczny prezent — odpowiedział zdziwiony.

— Tak, jeżeli byłabym twoją gosposią. Ale przypomnę ci, iż jestem twoją żoną. Kiedyś dawałeś mi kwiaty, mówiłeś, iż mnie kochasz. A teraz garnki? Serio? Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?

— Powiedziałem ci to w urzędzie stanu cywilnego. jeżeli coś się zmieni, dam ci znać — mruknął.

— Świetnie. Czyli teraz jestem tylko kimś, kto gotuje, tak? Wstyd mi przed rodziną za twój prezent! — powiedziałam ze łzami w oczach i poszłam do łazienki. Igor wzruszył ramionami i poszedł spać.

Następnego dnia rano słyszałam, jak Igor rozmawia przez telefon ze swoją matką. Było jeszcze wcześnie, a on miał plany na ryby. Słuchał matki przez ponad czterdzieści minut, po czym wyszedł z domu. Zostałam sama z Walą. Wstałyśmy późno, zjadłyśmy razem śniadanie, a potem rozmawiałyśmy o szkole.

Wczesnym popołudniem, kiedy Wala wyszła pobawić się z koleżanką, usłyszałam hałas w korytarzu. Wyszłam i zobaczyłam Igora z ogromnym bukietem róż i torbą. Zaskoczona, wzięłam od niego kwiaty.

— To dla ciebie, a w torbie masz nowy laptop, o którym marzyłaś — powiedział.

Byłam oszołomiona, ale gwałtownie umieściłam róże w wazonie. W pokoju zapachniało kwiatami, a ja poczułam ulgę.

— Igor, dziękuję! Bardzo mnie to cieszy — pocałowałam go.

— Przepraszam, iż tak wyszło. Wiem, że

byłem niesprawiedliwy. Kocham cię i chcę, żebyś była szczęśliwa. A na dodatek kupiłem nam wycieczkę nad morze na za miesiąc — powiedział z uśmiechem.

Byłam wzruszona i szczęśliwa.

Od tamtej pory nasz związek się odrodził. Igor stał się bardziej czuły, nie szczędził mi kwiatów ani prezentów. Na zakupy jeździliśmy razem, a nasze życie zaczęło nabierać nowych barw.

Idź do oryginalnego materiału