Drogi 2021, proszę, abyś był dobry!
Tak zaczynam każdy nowy rok. Tylko wiesz - same prośby to trochę za mało. Bo co do zasady to każdy rok może być dobry, a efekt końcowy zależy przede wszystkim od Ciebie. Okej - może zdarzyć się taki błąd systemu jak 2020, ale to też - jak widać - nie jest jednak koniec świata i wcale nie musiał być zły. O tym, iż mój 2020 doceniam za wiele chwil pisałam w standardowym podsumowaniu roku, na które serdecznie Cię zapraszam.
Początek stycznia to pora, w której co roku siadam przed moim notesem ze Szlachetniej Paczki, który ma już kilka ładnych lat. Wyrywam 13 kartek z poprzedniego roku - jedną z postanowieniami noworocznymi i kolejnych 12 spisywanych na początku każdego miesiąca z małymi planami i celami.
Tak też zrobiłam na początku tego roku. Już od dawna spisuję bardziej myśli przewodnie, główne cele i plany na dany rok niż typowe postanowienia. Nie umawiam się sama ze sobą, iż od stycznia koniec ze słodyczami (bo i tak prawie ich nie jem) czy zero alkoholu (bo i tak tego nie zrobię). Przede wszystkim więc podchodzę do sprawy realnie i skupiam się na tym, czego chcę od życia w danej chwili. Daję sobie czas, by się zatrzymać i wsłuchać w siebie samą - polecam, o ile wydaje Ci się, iż nie masz żadnych postanowień na nowy rok. Może jeszcze po prostu o nich nie wiesz? Nie wykluczam też, iż w grudniu 2021 będę miała już zupełnie inne cele - i nie ma w tym zupełnie nic złego!
No to co - powitajmy serdecznie bohatera dzisiejszego tekstu - witaj 2021!
Punktów na ten rok jest pięć, a każdy szczegółowo rozpisany na podpunkty, bym w grudniu dokładnie wiedziała, co autor miał na myśli ;)
Start z grubej rury - aplikacja i doktorat, czyli trochę jazda bez trzymanki. Wcale a wcale nie pokrywają mi się czasowo niektóre zajęcia. Wcale nie jest tak, iż nie raz biegnę do domu na styk albo łączę się na zajęcia, będąc jeszcze na poczcie. Modlę się usilnie, by niebiosa wysłuchały me błagania i pozostawiły naukę zdalną, bo bez tego mój plan może okazać się nieosiągalnym. Pożyjemy - zobaczymy! Na razie chyba daję radę. Cel na 2021 to przede wszystkim - zaliczyć wszystkie przedmioty na pierwszym roku doktoratu i napisać pierwszy rozdział rozprawy doktorskiej. Mile widziany byłby też wyjazd na konferencję naukową i letnia szkoła prawa - tu już podchodzę do tematu bardziej elastycznie. jeżeli chodzi o aplikację - na liście znalazło się odbycie praktyk, zaliczenie kolokwium rocznego i zdobycie pierwszych doświadczeń sądowych. Jednocześnie jestem niesamowicie podekscytowana, uwielbiam gdy dużo się dzieje - ale jednocześnie, gdy spoglądam w swój kalendarz, to jestem nieco przerażona.
Priorytety ustalone, więc wierzę, iż dam radę!
No dobra - to czas na punkt drugi, czyli troska o siebie samą. Stawiam sobie za cel, by w tym pędzie nie zapomnieć o sobie i o tym, iż jestem dla siebie najważniejszą osobą na świecie i tak też się zawsze traktować. Rozpieszczać się, bo na to zasługuję, dbać o to co jem (więcej owoców!!!), pić mniej alkoholu (rozplanowałam sobie konkretny system) i znajdować chociaż chwilę w ciągu dnia tylko dla siebie i swoich myśli. W tym roku chcę też zadbać o swój komfort psychiczny i dobre samopoczucie. Bezwzględnie odcinam się od toksycznych ludzi - nie ma w moim życiu miejsca na osoby nieżyczliwe czy dwulicowe.
Czytając punkt trzeci aż uśmiechnęłam się sama do siebie - po raz kolejny: ruch! Mój problem od wielu lat. Wiem jak jest ważny, próbuję temat ugryźć na różne sposoby i zawsze to samo - totalna klapa. W tym roku jednak pomysł jest inny. Nie stawiam sobie konkretnych celów ilościowych, nie zobowiązuję się sama przed sobą, iż będę chodzić na siłkę czy zajęcia fitness. Mój cel na ten rok to spróbować nowych rzeczy (albo i starych) - tak by znaleźć tę formę ruchu, która sprawia mi przyjemność. A na razie chociaż kręcić hula-hoop!
Numer cztery to... podróże! Tropiki, palmy i te sprawy - wiadomka! Podróże sobie zawsze wpisuję na tę listę, by w grudniu zobaczyć, jak pozytywnie zaskoczyło mnie życie i o ilu miejscach choćby sama nie pomyślałam. To taki mój punkt z listą marzeń i luźnych planów - nigdy się tej listy nie trzymam, ale lubię ją mieć. Ot tak - żeby przypominała mi, iż podróże zajmują istotną część w moim życiu i nie chcę, żeby się to zmieniało. Dwa główne punkty na liście - to wymarzona Tajlandia (może w końcu!) i powrót do wytęsknionej Barcelony!
Piąty punkt to już prywata - umówmy się więc, iż w tym miejscu zostawiam pole dla Ciebie! Podziel się swoim pomysłem na 2021.
I trzymaj mocno kciuki - za siebie i za mnie, za nas wszystkich - by ten rok był przepiękny.