Moja żona Klaudia odeszła pięć lat temu. Sam wychowywałem naszą córkę Emilkę. Poszliśmy na ślub mojego najlepszego przyjaciela Łukasza, by świętować nowy początek.
Sala weselna lśniła ciepłym, bursztynowym światłem, które sprawiało, iż wszystko wydawało się łagodniejsze, bardziej romantyczne. Moja córka, Emilka, ściskała moją dłoń, gdy szliśmy między rzędami białych krzeseł. Dziesięcioletnia dziewczynka miała duże, piwne oczy swojej matki i ten sam zmarszczek między brwiami, gdy była zaciekawiona. Od śmierci Klaudii w wypadku samochodowym było tylko nas dwoje. Pięć lat przystosowywania się, żałoby, odbudowywania życia. A dziś mieliśmy świętować nowy początek. Mój najlepszy przyjaciel, Łukasz Kowalski, w końcu znalazł kobietę, którą chciał poślubić.
Łukasz był moją podporą, gdy odeszła Klaudia. To on pomógł mi się przeprowadzić do mniejszego domu na przedmieściach Warszawy, naprawiał cieknący kran, zostawał z Emilką, gdy musiałem pracować na nocne zmiany w szpitalu. Był bardziej jak brat niż przyjaciel, dlatego gdy powiedział, iż się żeni, szczerze się ucieszyłem.
Ceremonia rozpoczęła się od delikatnej melodii fortepianu. Goście wstali, gdy pojawiła się panna młoda, jej twarz ukryta pod zwiewnym welonem. Emilka przytuliła się do mojego ramienia, szepcząc, jak piękna jest suknia. Skinąłem głową, uśmiechając się, choć dziwny niepokój wpełzł mi do serca. Sposób, w jaki poruszała się panna młoda coś w jej chodzie, układzie ramion wydawał się dziwnie znajomy.
Wtedy Łukasz uniósł welon.
Powietrze uciekło mi z płuc. Kolana niemal się ugięły. Bo patrząca na mnie kobieta to była Klaudia. Moja żona. Kobieta, którą pochowałem pięć lat temu.
Zamarłem, nie mogąc mrugnąć, nie mogąc oddychać. Świat wokół stał się niewyraźny oklaski, rozmarzone westchnienia gości, głos księdza nic do mnie nie docierało. Widziałem tylko ją. Twarz Klaudii, jej oczy, jej ledwo widoczny uśmiech.
Tatusiu Emilka pociągnęła mnie za rękaw, jej cichy głos przedarł się przez mgłę Dlaczego mamusia wychodzi za wujka Łukasza?
Usta stały się suche jak wiór. Dłonie trzęsły się tak mocno, iż niemal upuściłem program uroczystości.
To niemożliwe. Klaudia odeszła. Widziałem wrak samochodu, identyfikowałem jej ciało, podpisywałem akt zgonu. Płakałem na jej pogrzebie. A jednak stała tu, w bieli, trzymając dłonie Łukasza.
Sala nagle wydała się za mała, duszna. Goście szeptali za plecami, niektórzy rzucali w moją stronę spojrzenia.
Nie wiedziałem, czy tracę rozum, czy tylko ja widzę coś niemożliwego.
Pierwszym odruchem było wstać i krzyczeć. Żądać wyjaśnień, zatrzymać ślub, zanim pójdzie dalej. Ale palce Emilki zacisnęły się na mojej dłoni, przytrzymując mnie przy ziemi. Nie mogłem zrobić sceny nie przed nią, nie tutaj. Zmusiłem się do nieruchomego siedzenia, gdy ceremonia toczyła się dalej, każde słowo przysięgi wbijając się we mnie jak szkło.
Gdy ksiądz ogłosił ich mężem i żoną, a Łukasz pocałował swoją wybrankę, poczułem gorycz w gardle. Ludzie klaskali, wiwatowali, ocierali szczęśliwe łzy. A ja siedziałem sztywny, z umysłem wirującym w kółko.
Na przyjęciu unikałem stołu nowożeńców. Krążyłem przy bufecie, zajmując Emilkę ciastem i sokiem, podczas gdy mój wzrok nie opuszczał pary młodej. Z bliska podobieństwo było jeszcze bardziej porażające. Panna młoda śmiała się z mężem, jej głos brzmiał niemal identycznie jak Klaudii może tylko trochę głębszy, bardziej świadomy.
Nie wytrzymałem. Zapytałem jedną z druhien o imię panny młodej.
Ma na imię Julia odparła radośnie Julia Nowak. Poznali się z Łukaszem parę lat temu w Krakowie, chyba.
Julia. Nie Klaudia. Mózg desperacko chwytał się tej informacji. Ale dlaczego Julia wyglądała dokładnie jak moja zmarła żona?
Późnym wieczorem Łukasz znalazł mnie na tarasie. Kamil, wszystko w porządku? Jesteś jakiś cichy.
Próbowałem ukryć burzę w środku. Ona wygląda zupełnie jak Klaudia.
Zmarszczył brwi. Też tak myślałem, gdy ją pierwszy raz zobaczyłem. To było dziwne. Ale Julia to nie Klaudia, stary. Wiesz to.
Przełknąłem ślinę. Emilka wie?
Jest zdezorientowana. Spodziewałem się tego. Łukasz położył mi dłoń na ramieniu. Posłuchaj, ty i ja przeszliśmy przez piekło. Nigdy bym cię nie zranił. Julia to nie Klaudia. To inna osoba. Daj sobie czas.
Ale czas nie ukoił niepokoju. Gdy Julia podeszła do nas, ukucnęła przy Emilce, uśmiechając się ciepło. Ty musisz być Emilka. Twój tata ciągle o tobie opowiada.
Emilka spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami. Mówisz jak mamusia.
Julia zastygła na ułamek sekundy, zanim się opanowała. To dla mnie zaszczyt.
Wyraz jej oczu prześladował mnie jakby coś ukrywała. I wtedy wiedziałem, iż nie mogę tego tak zostawić.
W następnych tygodniach nie mogłem spać. Przesiadywałem nad starymi albumami, wpatrując się w twarz Klaudii, porównując każdy szczegół z Julią. Ten sam kształt kości policzkowych, ta sama blizna nad prawą brwią, ten sam dołek w lewym policzku. To nie mogło być przypadkiem.
Wynająłem detektywa. jeżeli Julia była tym, za kogo się podawała, dokumenty to potwierdzą. W ciągu kilku dni detektyw przyniósł papiery akt urodzenia, świadectwa szkolne, prawo jazdy wszystko się zgadzało. Julia Nowak, urodzona w Gdańsku, 1988 rok. Żadnego związku z Klaudią.
Mimo to nie byłem przekonany. Potrzebowałem prawdy. Pewnego popołudnia, gdy Łukasz zaprosił nas na obiad, w końcu z









