Moja teściowa oblała mnie wiadrem wody, aby mnie obudzić, ale nie spodziewała się takiego obrotu spraw!

polregion.pl 1 dzień temu

Minęły dwa lata od mojego ślubu, ale od samego początku teściowa nigdy mnie nie zaakceptowała. Uważa, iż jej syn zasługuje na kogoś lepszego ode mnie i robi wszystko, by nas rozdzielić.
Na początku starałam się ignorować jej uwagi, ale z czasem krytyka stawała się coraz częstsza i boleśniejsza. Cokolwiek zrobiłam, dla niej nigdy nie było to dość dobre.
Mój mąż przez cały ten czas wiedział, co się dzieje. Powtarzał mi jednak, iż to minie, iż jego matka w końcu mnie zaakceptuje i iż w głębi serca jest dobrą osobą.
Pewnego ranka weszła do mojego pokoju i wylała na mnie wiadro zimnej wody, krzycząc: Wstawaj, leniu!. Obudziłam się w szoku, kompletnie oszołomiona, mokra i zdezorientowana.
Gdy spytałam, dlaczego to zrobiła, odpowiedziała stanowczym tonem: W moim domu nikt nie wyleguje się w łóżku do obiadu! Wszyscy wstają wcześnie!.
Spojrzałam na zegarek: była 6:30, niedziela. Nie mogłam milczeć. Drżącym z irytacji głosem odparłam: Mam prawo do odpoczynku! To mój jedyny wolny dzień..
Nawet nie próbowała zrozumieć. Spojrzała na mnie surowo i oświadczyła: Jakie prawo? Dopóki mieszkasz pod moim dachem, zapomnij o swoich «prawach»! Tutaj obowiązują moje zasady!.
To była ostatnia kropla. Przekroczyła wszelkie granice i tym razem wiedziałam, iż trzeba działać
Opowiadam wam całą historię i chciałabym usłyszeć wasze zdanie w komentarzach. Jak myślicie, czy moja teściowa miała prawo tak się ze mną obchodzić?
Reszta mojej opowieści znajduje się w artykule, którego link jest w pierwszym komentarzu .
Gdy opowiedziałam mężowi całą sytuację, byłam na krawędzi, ale zdecydowana.
Wyjaśniłam mu, jak upokarzające było zachowanie jego matki i jak się przez to czułam.
Powiedziałam, iż nie mogę już tolerować takiego traktowania, zwłaszcza od osoby, która powinna być dla mnie wsparciem, a nie tyranem.
Nie prosiłam go, by wybierał między nią a mną, ale by jasno określił swoje stanowisko.
Potrzebowałam jego wsparcia i ustalenia granic z jego matką.
Przez chwilę milczał.
W końcu spojrzał mi w oczy i rzekł: Masz rację. Jesteśmy najważniejsi. Musimy odejść i żyć własnym życiem..
Zdecydowaliśmy się wyprowadzić i rozpocząć nowe życie, z dala od toksycznego wpływu jego matki.

Idź do oryginalnego materiału