Kasia przyszła do mnie, gdy akurat przebywałam w kuchni, gotując dla mojego syna. w tej chwili większość mojego czasu po pracy spędzam w kuchni, starając się zadowolić moje dorosłe dziecko, które ma już 18 lat.
– Znowu gotujesz. Wygląda na to, jakbyś nigdy nie odpoczywała – powiedziała Kasia.
– A czy mamm na to czas? Po pracy biegnę do sklepu, żeby kupić coś smacznego. Mój syn nie je wszystkiego, a ceny są teraz takie wysokie. Szukam produktów na wyprzedaży, po czym wracam prosto do domu, a potem zaczyna się to… Nigdy nie wiadomo, co mojemu synowi będzie smakować, a co nie.
– Czy on naprawdę jest taki wybredny? W mojej rodzinie tak nie jest. jeżeli się spóźnię po pracy, to mój mąż sam idzie do sklepu i zmywa naczynia…
– Poszczęściło Ci się z mężem… A Ty co jesz? – zapytałam Kasię.
– Cokolwiek jest w lodówce. Gotuję zupę na trzy dni i ją go zjadają z przyjemnością, a jeżeli ktoś chce czegoś innego, to może sam sobie pokroić sałatkę.
– Och, ale mój syn nie je zup. Mówi, iż sama zupa mu nie wystarcza, potrzebuje czegoś bardziej sycącego. Z kolei ja nie mogę jeść czegoś ciężkiego na obiad. Jak zjem makaron, to później czuję się jakby kamień leżał mi na żołądku.
– Więc musisz zacząć coś zmienić w podejściu do jedzenia Twojego syna. jeżeli nie podoba mu się to, co gotujesz, to niech sobie sam coś zrobi – powiedziała Kasia.
– Już próbowałam. jeżeli mu nie smakuje, to siedzi głodny z telefonem w ręku, a ja się o niego martwię”.
Kasia pozostała jeszcze chwilę w moim domu, po czym wróciła do siebie. Pomyślałam sobie, iż to dobrze mieć mężczyznę, który pomaga. Nikt w jej rodzinie nie zrzuca na nią całej pracy, wręcz przeciwnie, wszyscy starają się jej pomagać. Ona i jej mąż często gotują razem, co sprawia im przyjemność. Za to jej przyjaciółka ma duże problemy, ale to jej wina. Powinna od małego uczyć dziecko jeść różne potrawy, a nie ją rozpieszczać.