Moja przyjaciółka nie wsparła mnie finansowo na moim weselu, a teraz sama zaprasza mnie na swoją uroczystość.

newskey24.com 22 godzin temu

Drogi Dzienniku,

Wciąż nie mogę uwierzyć, jak kręte losu były ostatnie miesiące. Moja przyjaciółka, Grażyna, nie dała mi ani grosza na moje wesele, a teraz sama zaprasza mnie na swoje. Wydaje się, iż wszystko zaczęło się rok temu, kiedy Ania i Roman zawarli związek małżeński. Ich rodzice, pochodzący z małych wsi pod Krakowem i z Łodzi, postanowili urządzić okazałe przyjęcie. Byli jedynaczkami, dlatego obie rodziny uznały, iż uroczystość musi być na najwyższym poziomie biała suknia, piękny wóz konny i tradycyjny weselny tort.

Młoda para chciała poślubić się w kameralnej atmosferze i po ślubie zorganizować grill z szaszłykami, ale ich matki odrzuciły tę propozycję, marząc o klasycznym balu w pałacyku. Narzeczeni niedługo zrozumieli, iż nie obejdzie się bez wielkiego przyjęcia, więc podjęli się całej organizacji: manicure, makijaż, wybór sukni i garnituru, a także mnóstwo drobnych detali. Rodzice zgodzili się pokryć wszystkie koszty, oprócz sukni panny młodej i garnituru pana młodego. Zarezerwowali najlepszą restaurację w Warszawie U Szefa wybrali bukiet dla Anii, a tort miał upiec przyjaciółka matki Romana, Zuzanna, znana w okolicy cukierniczka.

Lista gości została ułożona bardzo starannie; rodzice chcieli zaprosić wszystkich krewnych, choćby tych, z którymi nie mieli kontaktu od lat. Argumentowali, iż goście zamożni przyniosą wartościowe prezenty, które później można będzie przeznaczyć na zakup samochodu lub na wkład własny do mieszkania. Po burzliwej dyskusji postanowiono wykluczyć bardzo odległych krewnych. Niektórzy z nich, podając wymówki, wycofali się, a ostatecznie na liście pozostali przede wszystkim przyjaciele pary.

W dniu ślubu pogoda była cudowna, chociaż prognozy przewidywały deszcz rano. Ania wyglądała olśniewająco w jedwabnej sukni zdobionej delikatną koronką. Roman nie mógł od niej oderwać oczu przez cały dzień. Fotografia szła pełną parą fotograf z zapałem klikał swój lustrzany aparat, a goście niecierpliwie czekali na zaproszenie do bankietu w eleganckiej restauracji.

Po sesji zdjęciowej młoda para wsiadła do białego wozu konnego i ruszyła do U Szefa. Szampan leje się strumieniami, a gratulacje płyną niczym rzeka. Głównie wśród prezentów dominowały koperty z pieniędzmi para uprzedziła gości, iż zależy im wyłącznie na gotówce. Jedynie kilku starszych gości podarowało koce, pościel i zestaw naczyń.

Trójwarstwowy tort zachwycił choćby najbardziej wymagających gości swoim wyglądem: koronkowe zdobienia, kremowe kwiaty i perełki. Wesele było pełne szyku, a dopiero wczesnym rankiem zmęczeni goście rozeszli się do domów, a nowożeńcy udali się do zarezerwowanego pokoju hotelowego.

Następnego dnia Ania odwiedziła rodziców, a matka zauważyła, iż jedna z kopert jest pusta. Powiedziała, iż pusta koperta pochodziła od bliskiej przyjaciółki pary, Zuzanny. Brak podpisu ułatwił ustalenie sprawcy. Ania poczuła się okropnie oszukana, zwłaszcza iż przed ślubem Zuzanna twierdziła, iż nie ma już zwyczaju dawania mniej niż tysiąc złotych, i obiecała wsparcie finansowe.

Rok później Zuzanna sama stała się panną młodą i zaprosiła Anię oraz jej męża na swoje wesele. Natychmiast nalegała, by przyjaciółka podarowała pieniądze, licząc, iż wystarczą na pokrycie kosztów przyjęcia. Ania nie wiedziała, co zrobić. Zaproponowała, żeby mąż podał jej pustą kopertę, tak jak zrobiła jej przyjaciółka. Mąż sugerował, by dać więcej, by poczuła się zawstydzona. Matka natomiast radziła Annie, by włożyła do koperty minimalną sumę w ten sposób nie zdradziła Zuzannie, co wie o jej podstępie, a więc nie ma już powodu do zemsty. Teraz zbliża się ślub Zuzanny, a ja wciąż nie potrafię podjąć decyzji, co zrobić.

Z ciężkim sercem zapisuję te myśli, licząc, iż kiedyś znajdę rozwiązanie.

Z poważaniem,
Ania.

Idź do oryginalnego materiału