Nie, nie, nie. To nie jest post sponsorowany. Z całą szczerością mogę dodać słowo NIESTETY, ponieważ Mohito jest marką iście przeze mnie uwielbianą. Ja i mój maleńki blożek nie mamy jednak choćby złudzeń co do tego, iż kiedyś mogłabym nawiązać z nimi współpracę. Choć oczywiście pomarzyć nikt zabronić mi nie może. Ale dosyć już wypłakiwania się w klawiaturę. Przejdźmy do konkretów. Tak wię, à propos Walentynek, których swoją drogą nie lubię i nie obchodzę, chciałam podzielić się z Wami moją miłością do Mohito! Jest to miłość szczera, bezwarunkowa i dotyczy głównie sukienek. Jestem niska, mam krótkie nóżki oraz wypukłości tu i ówdzie, dlatego kupno sukienki bywa trudne. Mohito jednak rzadko mnie zawodzi. Zwłaszcza popularny u nich krój, prosty i "workowaty", średnio preferowany przez mężczyzn, ale doceniany przez kobiety. Cenię sobie nietuzinkowość i wygodę, a sukienki Mohito właśnie to sobą prezentują. Posiadam już pięć takich "worków". Uwielbiam je wszystkie. I na tej piątce nie poprzestanę. A jak jest u Was? Może macie bzika na punkcie spodni z Zary, bądź bluz z Bershki? Dzielcie się ze mną swoimi miłostkami, poczuję się dzięki tej wiedzy mniej nawiedzona!;)