"Moja matka i babka też tak miały." 7 traum międzypokoleniowych, które utrudniają nam życie

mamadu.pl 2 godzin temu
I nie chodzi wcale o traumy związane z dużymi, dramatycznymi przeżyciami, jak choćby wojna. Raczej o drobne przekonania, które utkwiły w naszej podświadomości i decydują o tym, jak dziś reagujemy na określone sytuacje. Wpływają też na to, jak układają się nasze relacje w związkach, pracy, a choćby w rodzicielstwie.


Kiedy słyszymy zdanie: "moja matka i babka też tak miały", zwykle chodzi o coś więcej, niż tylko podobny charakter. To echo powtarzanych przez pokolenia schematów – nieświadomie przekazywanych zachowań, lęków i sposobów radzenia sobie z życiem.

Traumy, czyli co?


Pierwszy raz problem traum międzypokoleniowych poruszyła kanadyjska lekarka psychiatra, Vivian M. Rakoff. Miała na myśli doświadczenia naszych przodków – trudne czy wyjątkowo bolesne, które, choćby jeżeli nie do końca uświadomione, mogły być źródłem ogromnego stresu. Ich skutki przekazywane są zaś kolejnym pokoleniom i potrafią skutecznie odciskać na nich piętno.

Takie obciążenia mogą ujawniać się w formie ciągłego napięcia, lęku, obniżonego nastroju czy choćby depresji. Niewyrażone i nieprzepracowane traumy nie znikają, ale "dziedziczone" są przez następne generacje. Wpływają na ich sposób myślenia, emocje i relacje z innymi.

Czy można zmienić ten cykl? Najważniejsze, to uświadomić sobie istnienie odziedziczonych traum, a potem zacząć je przepracowywać.

Bagaż emocji w spadku


Najtrudniejsze są zawsze kwestie emocji. To, co my dostaliśmy w spadku po mamach czy babkach, one same odziedziczyły po swoich. Prawda jest taka, iż wszyscy jesteśmy "dorosłymi dziećmi". Nasze zachowanie, postawy i poglądy są skutkiem tego, co otrzymaliśmy od rodziców w dzieciństwie. Tak właśnie przepływa trauma.

Rodzajów traum pokoleniowych jest prawdopodobnie nieskończenie wiele. Ja wybrałam te najbardziej powszechne i, niestety, znane z własnego życia. Zastanów się, czy któraś z nich nie jest i twoim doświadczeniem.

7 traum międzypokoleniowych, które utrudniają nam codzienne życie


1. Kobieta musi cierpieć


Ból, poświęcenie, rezygnacja z siebie – to coś, co wiele z nas, kobiet, wyniosło z domu. Widziałyśmy mamy i babcie, które swoje sprawy zawsze odkładały na później. Najważniejszy był dom i ciepły obiad – żeby dzieci nie chodziły głodne, były czyste i schludne.

Efekt? Dziś mamy poczucie winy, gdy chcemy zadbać o własne potrzeby, zrobić coś tylko dla siebie. Wtedy automatycznie zapala nam się czerwona lampka, iż "Halo! Jak to?!". Przecież dobra matka tak nie robi. Dla niej najważniejsze są dzieci i dom".

Taki wizerunek matki-cierpiętnicy jest silnie zakotwiczony w zasadzie w całym społeczeństwie. Pamiętacie swoje babki, które cały dzień chodziły w chustce i podomce, gotując coś lub sprzątając? Właśnie taki wizerunek kobiety odziedziczyłyśmy po nich.

2. Lęk przed pieniędzmi


"Pieniądze szczęścia nie dają" albo "lepiej mieć pewną pracę niż ryzykować" – to zdania, które bardzo często słyszeliśmy w dzieciństwie. Brak odwagi finansowej i przekonanie, iż pieniądze są czymś złym, to spuścizna dawnych czasów, kiedy każda złotówka była na wagę złota.

Tymczasem powinniśmy uczyć nasze dzieci, iż pieniądze są potrzebne, a bycie bogatym nie oznacza niczego złego. Przeciwnie, zamożność wiele ułatwia i na pewno nie jest czymś, czego należałoby się wstydzić.

3. Przemilczane emocje


"Nie płacz", "nie histeryzuj", "nie maż się" – tak mówiły do nas kobiety, które same nie dawały sobie prawa do słabości. Były nauczone tego, iż smutek, żal, rozgoryczenie to są tzw. złe emocje, więc nie ma na nie miejsca. Okazując je, pokażesz swoją słabość i nie będziesz akceptowany.

Dziś sami bardzo często powtarzamy ten schemat, udając (również przed sobą), iż wszystko jest w porządku – nawet, jeżeli w środku umieramy ze smutku. Bo, wzorem przodków, wstydzimy się słabości.

Sama w wielu momentach tłumaczę sobie w myślach – "muszę być dzielna, nie mogę się rozpłakać. Co inni sobie o mnie pomyślą?". Ciężko zerwać z tym przekonaniem.

4. Brak wzorców zdrowych relacji


Wielu z nas widziało związki, w których kobieta była "tą, co musi znosić wszystko", a mężczyzna był zwykle niedostępny emocjonalnie. No i już na pewno nie wypadało mu okazywać uczuć.

Powielamy więc ten model, bo innego po prostu nie znamy. A choćby jeżeli znamy, to odbieramy go jako nieprawidłowy. Niezgodny z "normą", tym jednym, jedynym słusznym wzorcem.

Znam wiele kobiet, które zupełnie nieświadomie budują relacje identyczne, jak te, które miały w domu. choćby jeżeli były to relacje dysfunkcyjne. Potem zastanawiają się, co w ich związku jest nie tak. A odpowiedź jest przecież prosta.

5. Wstyd związany z ciałem i seksualnością


Tematy tabu, brak rozmów o kobiecości i seksualności sprawiły, iż dorastałyśmy w poczuciu winy i wstydu za własne ciało i jego pragnienia. To spuścizna po pokoleniach, które uważały, iż "o tym się nie mówi".

W dorosłym życiu może to skutkować lękiem przez zbliżeniem, pojmowanym jako czymś złym, oraz trudnościami w relacjach partnerskich, ale też brakiem akceptacji własnego ciała.

6. Perfekcjonizm i wieczne poczucie winy


"Co ludzie powiedzą?" - to zdanie potrafiło (i nierzadko wciąż potrafi) rządzić całymi rodzinami, pokoleniami. Dziś owocuje nadmiernym perfekcjonizmem, potrzebą bycia idealną mamą, żoną, pracownicą – generalnie usilnymi próbami przypodobania się wszystkim wokół.

A to może rodzić tylko jedno: wieczne poczucie, iż wciąż robimy za mało, jesteśmy niewystarczające, nie zasługujemy na nic, a na uznanie i szacunek musimy sobie ciężko zapracować.

Jestem przekonana, iż każdy z nas ma takie doświadczenie we własnym życiu. Chcemy przypodobać się otoczeniu, bo (nieświadomie) poszukujemy akceptacji. To jednak tak nie działa.

7. Przekonanie, iż "dzieci i ryby głosu nie mają"


Pokolenia same wychowane w milczeniu nie uczą swoich dzieci asertywności i prawa do własnego zdania. Efekt? Dorosłe dzieci mają problem z granicami, z proszeniem o pomoc i z mówieniem "nie". Trudniej wchodzi im się w relacje, nie potrafią komunikować swoich potrzeb. Ciągle mają poczucie, iż ich zdanie się nie liczy, bo tak zostały wychowane.

Czy można przerwać błędne koło?


Najważniejszy krok to świadomość. jeżeli widzimy, iż pewne schematy wciąż się powtarzają – możemy je zatrzymać. Rozmowa z terapeutą, uważność na własne reakcje oraz odwaga w wychodzeniu poza rodzinne wzorce, to coś, co zmienia teraźniejszość i przyszłość.

Bo prawda jest taka: to, iż twoja matka tak robiła, nie oznacza, iż i ty musisz. Dla dobra naszych córek, wnuczek i całych przyszłych pokoleń, musimy te traumy przerwać.

Idź do oryginalnego materiału