Jesienny wiatr zrywał żółte liście z drzew, gdy opuszczałam nasz wspólny dom z małą torbą podróżną w dłoni. Mój mąż, Daniel, nalegał na „próbne rozstanie” na miesiąc – chciał, abyśmy oboje przemyśleli wszystko i zrobili przerwę przed podjęciem decyzji o przyszłości.
— Elena — powiedział cicho, patrząc mi w oczy, gdy stałam już w progu. — Wszystko będzie dobrze, jestem tego pewien. Po prostu… wydaje mi się, iż to teraz adekwatna decyzja.
Odwróciłam wzrok, tłumiąc łzy. Gdy drzwi zamknęły się za mną, w mojej piersi pozostała pustka. Nie wyobrażałam sobie, iż zaledwie tydzień po moim wyjeździe wydarzy się coś, co sprawi, iż zwątpię w jego słowa.
Minęło siedem długich dni. Mieszkałam w małym mieszkaniu mojej przyjaciółki Laury, próbując oderwać się od myśli poprzez czytanie i wieczorne spacery. Pewnego pochmurnego wieczoru, gdy w powietrzu unosił się zapach wilgotnych liści, zadzwonił telefon. Na ekranie pojawiło się imię sąsiadki – Sary. Jej głos był pełen napięcia:
— Elena, nie jesteś w domu, prawda?
— Nie, co się stało?
— Wydaje mi się, iż w twoim salonie jest inna kobieta. Widziałam, jak przyszła z torbami i została na noc.
Upuściłam książkę, którą trzymałam w rękach. Moje gardło wyschło, a myśli zaczęły krążyć w zawrotnym tempie: kim jest ta kobieta? I co to oznacza dla mnie i Daniela?
Następnego dnia nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Za oknem nieustannie padał deszcz, a szare niebo przygniatało mnie, jakby zwiastowało nieszczęście. Laura próbowała odciągnąć mnie od zmartwień filiżanką herbaty i rozmową, ale ja ciągle spoglądałam na ekran telefonu, czekając na telefon od męża, który nigdy nie zadzwonił.
Wieczorem podjęłam decyzję:
— Muszę się dowiedzieć, co się tam dzieje — powiedziałam Laurze.
— Może po prostu zadzwonisz do Daniela? — zaproponowała.
— Boję się, iż jeżeli zacznę pytać, skłamie albo się zamknie. Oficjalnie mamy „przerwę”.
Westchnęłam i przypomniałam sobie słowa sąsiadki: „…ona tam nocowała…” Co on sobie myśli? Może już wszystko postanowił i teraz zastąpił mnie kimś innym?
Jednak część mnie nie chciała wierzyć w tak nagłą zmianę. Wydawało mi się, iż jest w tym coś więcej – jakieś niuanse, znaki, których nie zauważyłam. Zaczęłam analizować ostatnie tygodnie: Daniel był spięty, często mówił o planach, o „czymś nowym”, co chciałby zrealizować, ale nigdy nie zdradzał szczegółów.
Przez kilka dni próbowałam zebrać informacje: dzwoniłam do Sary, pytając, czy widziała nową „gościnię”. Okazało się, iż kobieta pojawia się w domu wieczorem i wychodzi późną nocą. Sąsiadka widziała światło w oknach do późna.
— Może pracuje z Danielem? — zastanawiała się Laura, gdy po raz kolejny wróciłam do tego tematu.
— Nie wiem. Nigdy nie mówił mi o żadnej współpracownicy — zacisnęłam nerwowo pięści.
Moje serce biło mocno – nie mogłam spać ani jeść. Wyobrażałam sobie, jak jakaś obca kobieta chodzi po naszym domu, siada na kanapie, na której oglądaliśmy filmy, pije poranną kawę z mojego ulubionego kubka.
W końcu miałam dość. Nie można żyć w ciągłym napięciu. Postanowiłam wrócić niespodziewanie, bez uprzedzenia, i zobaczyć wszystko na własne oczy. W strugach deszczu wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę naszego domu. Droga wydawała się nie mieć końca, jakby sama natura mnie wystawiała na próbę – kałuże zalewały jezdnię, a wycieraczki ledwo nadążały z usuwaniem wody z szyby.
Kiedy dotarłam do bramy, zauważyłam światło w oknach. Moje nogi drżały ze strachu i niecierpliwości, gdy wsunęłam klucz do zamka. Drzwi były otwarte. Weszłam do salonu – świeciła się lampka, wszędzie leżały narzędzia krawieckie, wykroje, skrawki materiału. W środku tego chaosu siedział mój mąż i wysoka brunetka. Oboje pochylali się nad jakimiś szkicami.
Weszłam do środka:
— Danielu, co tu się dzieje?
Podniósł głowę i zobaczyłam w jego oczach jednocześnie szok i radość. Nieznajoma kobieta również była zaskoczona moim nagłym pojawieniem się.
— Elena! Wróciłaś… wcześniej! — powiedział, lekko się jąkając. — Poznaj Klarę. Jest projektantką.
Zamrugałam zdezorientowana:
— Projektantką?..
Klara nieśmiało się uśmiechnęła. Daniel wziął mnie za rękę i zaprowadził do stołu zawalonego wykrojami.
— Posłuchaj, chciałem ci zrobić niespodziankę. Zawsze marzyłaś o małej pracowni, gdzie mogłabyś szyć ubrania, robić pomiary, projektować. Ale nie mieliśmy dodatkowego pomieszczenia… Więc postanowiłem przerobić część salonu na twoją przestrzeń twórczą. Klara mi w tym pomaga.
Patrzyłam na niego i na dziwną „pracownię” i czułam, jak moje serce powoli się uspokaja. Teraz rozumiałam, dlaczego to wszystko było owiane tajemnicą – chciał zrobić mi niespodziankę, ale nie wiedział, jak o tym powiedzieć.
— Zawsze narzekałaś, iż nie masz gdzie rozłożyć materiałów i maszyn — dodał z ciepłym uśmiechem. — A gdy zdecydowaliśmy się na rozstanie, uświadomiłem sobie, jak bardzo jesteś dla mnie ważna. I jak bardzo chcę wspierać twoje marzenia.
Łzy same spłynęły mi po policzkach – z ulgi, z nieoczekiwanego poczucia winy za moje podejrzenia i z ogromnej wdzięczności. Za oknem wciąż dudnił deszcz, a w domu unosił się aromat kawy i olejków sosnowych, które Klara przyniosła „dla relaksu”.
— Przepraszam, iż od razu ci nie powiedziałem — powiedział Daniel cicho, spuszczając wzrok. — Nie chciałem psuć niespodzianki. Poza tym nie wiedziałem, czy tego teraz potrzebujesz. Ale zrozumiałem, iż nie mogę żyć bez ciebie.
Podeszłam do Klary i lekko się uśmiechnęłam:
— Dziękuję, iż pomogłaś. Przepraszam, jeśli…
Ale ona tylko się uśmiechnęła i podała mi kawałek ozdobnego materiału:
— Myślę, iż dokończycie ten projekt razem. Ja tylko nakierowałam pomysł.
Czułam, jak napięcie, które gromadziło się we mnie przez te dni, stopniowo znika. Objęliśmy się z Danielem, ignorując uderzający o okna deszcz. Wtedy zrozumiałam: to krótkie rozstanie było nam potrzebne, abyśmy oboje uświadomili sobie, jak bardzo jesteśmy dla siebie ważni.
Kiedy wyszłam na ganek, deszcz zelżał, a przez chmury prześwitywał księżyc. Teraz wiedziałam, iż to nie koniec. Wręcz przeciwnie – zaczynaliśmy nowy rozdział, pełen wzajemnego wsparcia i wiary w siebie.