Poznałam mojego męża, Marka, już w szkole. Po sześciu latach bycia razem postanowiliśmy pobrać się. Zorganizowaliśmy przepiękne wesele, pełne nadziei i marzeń o przyszłości. Planując zakup dużego mieszkania i narodziny naszego dziecka, wszystko wydawało się układać idealnie – aż do wydarzenia, które zmieniło nasze życie na zawsze.
Zostaliśmy zaproszeni na urodziny starszego brata Marka, Piotra, który mieszkał bardzo daleko – podróż do niego trwała aż trzy dni. Razem wybieraliśmy prezent; ja kupiłam elegancką sukienkę, by móc uczcić tę okazję z klasą, a dla Marka przygotowaliśmy nowy garnitur. Wszystko było starannie zaplanowane – bilety, prezenty, choćby harmonogram urlopów w pracy.
Niestety, na trzy dni przed wyjazdem moje zdrowie niespodziewanie uległo pogorszeniu. Zmuszona byłam udać się do szpitala, gdyż lekarze obawiali się o mój stan. Marek musiał wyruszyć w podróż sam, obiecując, iż będzie dzwonił codziennie – choć miałam wrażenie, iż nie traktował tego wystarczająco poważnie.
Początkowo dzwonił do mnie kilka razy dziennie, ale gdy dotarł do Piotra, nagle przestał się odzywać. Zaniepokojona zadzwoniłam do Piotra, który uspokoił mnie, tłumacząc, iż wszystko jest w porządku – Marek przesadził z alkoholem i właśnie zasnął. Jednak kolejne rozmowy przynosiły coraz bardziej sprzeczne informacje – Piotr oświadczył mi, iż Marek opuścił imprezę i udał się z pewną kobietą, której potem już nie widział.
Cztery dni później otrzymałam wiadomość od Marka: napisał, iż spotkał prawdziwą miłość i zamierza się ze mną rozwieść. Ta wiadomość rozbiła mi serce, a mój stan zdrowia uległ znacznemu pogorszeniu. Z trudem udało mi się opuścić szpital – zebrałam swoje rzeczy, kupiłam bilet i pojechałam, aby osobiście dowiedzieć się, co się stało.
U Piotra zdobyłam adres, pod którym miałam spotkać się z Markiem. Kiedy w końcu się spotkałyśmy, Marek wyznał mi całą prawdę. Przyznał, iż od dawna kochał swoją pierwszą miłość – kobietę, w której był zakochany już od czasów młodości. Powiedział mi:
„Gdyby moi rodzice nie przeprowadzili się do innego miasta, przez cały czas byśmy się spotykali i pobrali.”
Te słowa zraniły mnie głęboko.
Niezwłocznie podjęliśmy decyzję o rozwodzie i zerwaliśmy wszelkie kontakty. Po półtora roku poznałam Adama i wyszłam za niego za mąż. Dziś, razem z Adamem, cieszę się nowym życiem, a nasza rodzina powiększyła się o cudownego chłopca.
Tymczasem Marek nie odnalazł szczęścia w nowym związku z Karoliną – po roku ich relacja ostatecznie się rozpadła. Wiem o tym, bo Marek kilkakrotnie przyjeżdżał do mnie, błagał o przebaczenie i chciał wrócić, ale, jak mówi się, nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. Nie potrafiłam wybaczyć zdrady, która zostawiła niezatarty ślad.
Ta bolesna historia nauczyła mnie, iż czasem trzeba podjąć trudne decyzje, choćby jeżeli oznaczają one rozstanie z dotychczasowym życiem. Choć nie sposób wymazać lat wspólnie budowanej przeszłości, nie można też zaprzeczyć temu, co daje prawdziwe szczęście. Dziś żyję spokojnie z Adamem, świadoma, iż zdrada to coś, czego nie da się wybaczyć.