Mój mąż licząc na duży majątek swojej 20 letniej kochanki, porzucił mnie w okrutny sposób.

twojacena.pl 2 miesięcy temu

– Olek, nie rozumiem cię! Co masz na myśli mówiąc wychodzę?! – Kompletnie nie rozumiałam, co dzieje się z moim mężem.

– Dokładnie to co powiedziałem! – powiedział Olek, pakując rzeczy do walizki. – Mam kochankę od dawna. Jest młodsza ode mnie o szesnaście lat! I będzie mi z nią lepiej!

– Ale ona mogłaby być Twoją córką! – szepnęłam jedynie próbując ukryć łzy.

Nie mogłam uwierzyć, iż to wszystko mogło się tak potoczyć

Usiadłam na fotelu i czułam, iż serce przestaje mi bić. Nie mogłam zrozumieć co się dzieje.

– Nic takiego! Ona ma już dwadzieścia lat – Olek podszedł do mnie dodając beztrosko – I – zatrzymał się na chwilę – Lidka ma bardzo bogatego ojca – powiedział – Wreszcie będę mógł żyć tak, jak marzyłem od dawna! Rozumiesz? A potem urodzi mi dziecko, w przeciwieństwie do Ciebie!

Każde jego słowo było dla mnie jak cios nożem w samo serce. Rozumiałam, iż ​​prędzej czy później to nastąpi, bo nie mieliśmy dzieci. Nie przypuszczałam jednak, iż to wszystko potoczy się w ten sposób…

Mieszkaliśmy z Olkiem przez prawie piętnaście lat. W naszym związku, jak u każdego, wiele się działo. Ale zawsze wierzyłam, iż ​​​​w rodzinie powinien być szacunek, bez niego po prostu nie ma mowy.

– Teresa, powinnaś chociaż się rozpłakać, bo jakoś czuję się niekomfortowo – powiedział Olek.

– Dlaczego mam płakać? Cieszę się twoim szczęściem! Bardzo! Niech chociaż jedno z nas spełni swoje marzenie – starałam się zachować resztki dumy jakie mi jeszcze zostały

On tylko się skrzywił.

– Dlaczego ciągle przypominasz mi o swoich obrazach? To nie tak, iż to nie jest praca, ale wiesz…!

– Cóż, to hobby. Ale gdybym pracowała trochę mniej, a ty zarabiał trochę więcej, to też mogłabym robić to, co kocham – odpowiedziałam z żalem

– Och, błagam. Czego Ty jeszcze chcesz? przez cały czas nie możesz mieć dzieci. Jedyne co masz w życiu to praca i praca.

Popatrzyłam na Olka, który próbował nerwowo zapiąć walizkę.

– Olek, ale Twoja nowa… pasja. Nie masz stałej pracy, jak będziesz żyć? Ty też nie lubisz pracować.

– Ale to nie twoja sprawa! Dzisiaj mam jednak świetny humor, więc ci powiem. Nie musimy zbyt długo czekać. Lidka zajdzie w ciążę, a ojciec po prostu zasypie nas pieniędzmi! Będę miał wystarczająco dużo, nie martw się!

Aleksander w końcu zamknął walizkę i opuścił mieszkanie, głośno trzaskając drzwiami.

Nie lubię głośnych dźwięków, więc dźwięk drzwi zamkniętych z hukiem spowodował, iż moje serce na chwilę się zatrzymało. Odwróciła się do okna, próbując skupić myśli na ludziach spieszących się z pracy do domu.

Zobaczyłam jak na podjazd podjechał piękny czerwony samochód. Wyskoczyła z niego młoda dziewczyna i przytuliła Olka.

Oczywiście wszystkie babcie na podwórku natychmiast zaczęły z zainteresowaniem przyglądać się tej scenie.

– No cóż… nie mógłby wyjść bez zrobienia teatru – pomyślałam

Z jakiegoś powodu poczułam ulgę. Ostatnio nasze życie to była kompletna farsa. Olek praktycznie przestał spędzać noce w domu. Czułam, wiedziałam co się dzieje, ale nie miałam siły i odwagi zakończyć tego związku.

Siedząc w ciszy sięgnęłam po telefon i bezwiednie wybrałam numer mojego najlepszego przyjaciela. Musiałam z kimś porozmawiać.

– Cześć Robert, witaj. Jakie masz plany na dzisiejszy wieczór?

Przyjaciel był zaskoczony.

– Nie rozumiem, co się stało tak nagle? Jesteś smutna?

– Już nie – sama byłam zdziwiona tym co mówię – to chyba dobrze – uśmiechnęła się do siebie – Wyjdziemy gdzieś wieczorem? Weźmy wino musujące, usiądźmy, zwłaszcza, iż mamy dobry powód do świętowania.

Przez chwilę w telefonie panowała cisza, po czym Robert powiedział:

– jeżeli mówisz poważnie, to oczywiście, iż jestem za. Mam dość patrzenia na twoją smutną twarz! Tylko…

– Co? Nie możesz? – zapytałam

– Ale nie o to chodzi. A co, jeżeli twój Olek będzie głodny? Kto zaniesie mu jedzenie na kanapę?

– Robert, o siódmej, w naszej kawiarni! – odpowiedziałam i odłożyłam słuchawkę

Wzięłam torebkę i wybiegłam za drzwi. Już lunch, a jeszcze tyle było do zrobienia…

Musiałam się umalować, zrobić makijaż, nareszcie ładnie ubrać…

Gdy weszłam do kawiarni Robert, aż sapnął ze zdziwienia.

Zawsze, odkąd mnie znał nosiłam spięte w kucyk włosy. Dzisiaj pozostawiłam rozpuszczone. Rzadko używałam kosmetyków. Po kąpieli tylko tusz do rzęs i krem. Teraz moja twarz lśniła perfekcyjnym makijażem , po prostu idealnym. Zawsze lubiłam spodnie, tak było wygodnie. Tym razem ubrałam, piękną, krótką, letnią sukience.

– Teresa, wszystko w porządku…? – powiedział zdziwiony Robert.

Położyłam z triumfem torbę na krześle i usiadłam krzyżując zawadiacko dłonie.

– Podobam Ci się? – zapytałam z satysfakcją.

– Kobieto Jesteś dziesięć lat młodsza. Tylko nie mów, iż wystawiłaś swojego Olka za drzwi!

-Nie! Sam poszedł – i zamilkłam czekając na jego reakcję.

Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, po czym obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.

Pół godziny później przyniesiono nam wino musujące od siedzącego nieopodal mężczyzny. Był od nas trochę starszy, jakieś pięć lat. Robert przebiegle na mnie spojrzał:

– No cóż, masz już fanów – i puścił mi oczko

Parsknęłam śmiechem i machnęłam ręką do mężczyzny, zapraszając go do naszego stolika. Robert spojrzała na mnie:

– Zdecydowanie cię dzisiaj lubię! – powiedział puszczając jej oczko.

Długo siedzieliśmy i rozmawiali. Mężczyzna miał na imię Igor i był wesoły, inteligentny, dyskretny i bardzo miły.

Po wsadzeniu Roberta do taksówki zaproponował, iż odwiezie mnie do domu.

– Jestem gotowy iść na drugi koniec miasta! Mam samochód, ale po alkoholu nie wsiadam za kierownicę.

– Nie potrzebujesz tego! Mieszkam dwie przecznice stąd – uśmiechnęłam się do mężczyzny

Dotarli do mojego domu nad ranem. Całą noc spacerowaliśmy, rozmawialiśmy o wszystkim…

– Teresa, nie zapytałem, widziałem kwiaty na stole. Czy dziś, przypadkiem nie są to Twoje urodziny? Muszę ci dać prezent! – krzyknął mężczyzna

– Nie, nie … Muszę Ci coś powiedzieć. Mój mąż mnie wczoraj zostawił – powiedziałam, wysyłając mu czarujący uśmiech

Igor spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

– Cóż, Tereso… Wiesz jak zaskoczyć – rozłożył ręce w geście zaskoczenia.

Trzy tygodnie później znów siedzieliśmy z moim przyjacielem w tej samej kawiarni.

– Teresa, jak znajomość z Igorem?

Uśmiechnęłam się tylko.

-Robercie, myślę, iż nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Wiesz, wcale nic przed nim nie ukrywam. Jakoś tak łatwo radzi sobie z moimi zmartwieniami. A Olek? Nie wiem dlaczego, ale wysłał mi zaproszenie na swój ślub.

– Wow… interesujące dlaczego to zrobił? – odparł szczerze zdziwiony Robert – Pewnie chce zobaczyć swoją byłą żonę we łzach. A Ty pokażesz mu swoją nową odsłonę. I zabierz Igora. Przyjdź na ten ślub, złóż Olkowi życzenia, a potem ostentacyjnie odwróć się i wyjdź. Najważniejsze to zachować twarz! – zaproponował Robert.

Propozycja przyjaciela spodobała mi się. Warta była poważnego przemyślenia…

Igor nie wydawał się, ani zdziwiony, ani zaskoczony, gdy poprosiłam go o towarzyszenie mi w tym wydarzeniu.

Igor został jeszcze chwilę przy samochodzie wyjąć prezenty dla młodej pary, gdy ja, przechodząc obok drzwi, usłyszałam jak przyszła żona mojego męża zapytała go:

– Myślisz, iż mój tata przyjdzie?

– No jak może nie przyjść, jesteś jego córką…- pewnym głosem odpowiedział Aleksander

– Córką… Przez cały rok, nie dał ani grosza, wszyscy próbują mnie uczyć pracy. Mój ojciec też – Powiedziała z oburzeniem Panna młoda.

– Nie martw się, przyjdzie na pewno, jego córka wychodzi za mąż!

Z ich rozmowy zrozumiałam, iż wesele zrobili na kredyt. Zarówno Olek, jak i jego przyszła żona byli pewni, iż ojciec wybaczy swojej leniwej córce i otworzy portfel.

– Olek, czy Twoja była żona też przyjdzie? – dopytywała dalej

Czułam się mocno rozbawiona słysząc jak mój były mąż tłumaczy swojej wybrance jak dziecku.

– Tak! Dzwoniłem wczoraj, potwierdziła – powiedział Olek.

– Nie może być! – Dziewczyna była wyraźnie zaskoczona.

Szliśmy do stołu państwa młodych. Trzymała Igora za ramię i uśmiechałam się dumnie. Ale Olek i panna młoda wcale nie wyglądali na szczęśliwych.

– Wszystkiego najlepszego córko – rzekł Igor składając życzenia Pannie młodej.

Wręczył jej kwiaty, kopertę i powiedział.

– Bardzo dobrze, iż wyszłaś za mąż i się usamodzielniłaś. Teraz ja z moją Tereską będziemy podróżować po całym świecie – czule pocałował mnie w czoło – Czy rozumiesz, iż Twoja przyszła teściowa też musi odpocząć? – dodał zwracając się do Igora – Oddaję więc moją córkę w Twoje bezpieczne ręce. Przepraszam, czas na nas.

Wyszliśmy z restauracji. Chciałam się roześmiać, ale nie wiedziałam, jak Igor odbierze taką reakcję. On nagle zwrócił się do mnie.

– Rozumiesz, iż teraz będziesz musiała za mnie wyjść? – szepnął

Stanęłam jak wryta i bez sekundy zawahania dodałam:

– No cóż, mus , to mus

Przytuliliśmy się i poszliśmy do samochodu. Igor jeszcze tego samego dnia zamówił bilety lotnicze do najpiękniejszego miejsca na ziemi. Wysp Zielonego Przylądka

Idź do oryginalnego materiału