Mój brat doprowadził swoją żonę do rozpaczy i stało się nieodwracalne
Mój brat był moim wzorem. Od dzieciństwa zawsze patrzyłem na starszego brata, Jakuba, jak na mentora, obrońcę i przykład do naśladowania.
Gdy się ożeniłem, powiedział mi:
Pamiętaj, bracie. Nigdy nie mów żonie, ile masz pieniędzy. jeżeli jej na to pozwolisz, wyciągnie z ciebie ostatni grosz. Trzymaj ją krótko, nie dawaj jej wydawać!
Wówczas wydało mi się to przesadą.
Ale Jakub miał pięć lat więcej, był już żonaty, więc sądziłem, iż wie, o czym mówi. Na szczęście moja żona, Weronika, nie była taka.
Nie goniła za modą, nie żądała drogich prezentów, nie marzyła o luksusie. Z czasem jednak drogi moja i brata rozeszły się nasze żony nie znosiły się nawzajem, a Jakub pochłonięty był swoim interesem.
Ja grałem w orkiestrze, on miał gospodarstwa i ziemię. Za każdym razem, gdy się widzieliśmy, spodziewałem się wyrzutów. Jakub zawsze znalazł powód, by mnie pouczać.
Pieniądze ważniejsze od rodziny
Brat nieustannie mi powtarzał:
Jesteś nieodpowiedzialny! Dlaczego żyjesz z dnia na dzień? Po co pozwalasz żonie trwonić pieniądze na głupoty?
Nie sprzeczałem się, ale jego słowa bolały. Po takich rozmowach próbowałem oszczędzać, ale gwałtownie zapominałem i wracałem do dawnych nawyków.
Jakub miał córkę, Zofię. Trzymał ją niemal w niewoli. Żadnych kieszonkowych, modnych ubrań, makijażu. Wychowywała się w surowości. Czasem przychodziła do nas, a ja z Weroniką potajemnie dawaliśmy jej trochę grosza.
Gdy miała szesnaście lat, Zofia uciekła z domu po prostu by wyrwać się spod władzy ojca. Jakub uważał nawet, iż to słuszna kara twierdził, iż sama sobie winna, bo się nie broniła.
Lecz najgorsze zobaczyłem później
Wakacje, które stały się udręką
Dwa lata temu wybraliśmy się razem nad morze. Wtedy wszystko zrozumiałem.
Mój brat dręczył żonę o każdy grosz.
Znów kawa? Nie możesz napić się w domu?
Pizza? Zwariowałaś, to drogość!
Lody dla dzieci? Niech piją wodę!
Pilnował każdego wydatku, każdej złotówki, każdego paragonu. Spacer z nim po deptaku był męką.
Moje dzieci, jak wszystkie, chciały watę cukrową, balony, pamiątki Ale Jakub tylko marszczył brwi i mruczał:
Zrujnujecie rodziców, rozumiecie?
A przecież miał znacznie więcej pieniędzy niż ja. Po prostu bał się ich wydawać.
Weronika nie wytrzymała i rzekła:
Zostańmy tu jeszcze kilka dni. Bez nich.
Zgodziłem się.
Jakub wyjechał z żoną w nocy. Śpieszył się chciał zdążyć na aukcję maszyn rolniczych. Ale rano zadzwonił telefon
Mieli wypadek.
Potem wszystko się zmieniło
Mówili, iż zasnął za kierownicą.
Straciłem brata.
Od tamtej pory jestem innym człowiekiem. Nie oszczędzam już na starość. Nie myślę o cenie filiżanki kawy. Kupuję dzieciom prezenty, żonie ładne rzeczy, a sobie dobre garnitury.
Tak, pieniądze są potrzebne. Ale po co je gromadzić, jeżeli nie potrafimy żyć?
To szaleństwo kurczowo trzymać się złotówek, jakbyśmy mieli je zabrać do grobu. Najważniejsze, by nie stracić tych, których kochamy. Bo są nie do zastąpienia.
Pieniądze to przecież tylko pieniądze.














