Mój 2024 w pigułce

uwielbiampandy.blogspot.com 1 tydzień temu
Jak tradycja nakazuje (2019, 2020, 2021, 2022, 2023) pora na podsumowanie roku. Uwielbiam to robić!


Miałem zrobić tradycyjne kolaże po jednym ze zdjęć z każdego miesiąca, które robię od podsumowania w 2021 roku, ale w tym roku było za dużo ciekawych przygód, więc postanowiłem zrobić większy album, po trzy zdjęcia na każdy miesiąc!

Ostatni post w 2024 roku, matko, jak ten rok gwałtownie zleciał! Był z pewnością pełen wzlotów i upadków, ale mogę rzec, iż z przyjemnością będę do niego wracał, bo jak dotąd był on zdecydowanie jednym z najlepszych w moim życiu (być może przebił choćby mój ulubiony jak dotąd 2021). Dlaczego? Już mówię.
Styczeń rozpocząłem kontynuując mój wolontariat w Rumunii. Morsowałem po raz pierwszy w życiu po udanej zrzutce na prezenty dla dzieci z jednej z wiosek, w której uczyłem, spędziłem też trzy dni w Bukareszcie, a na przełomie stycznia i lutego udałem się na tygodniowy urlop do niesamowitego Stambułu, gdzie promem dopłynąłem na trzeci zaliczony przeze mnie kontynent - Azję. W lutym zakończyłem mój wolontariat, za co otrzymałem tzw. Youthpass” i certyfikat. W drodze powrotnej do Polski zwiedziłem po raz kolejny Budapeszt. W marcu odwiedziłem Ojcowski Park Narodowy i wróciłem na moją Lubelszczyznę. W kwietniu, chcąc poznać moją najbliższą okolicę zobaczyłem Poleski Park Narodowy, a niecałe trzy tygodnie później znalazłem się w Rosji, dokładniej w Królewcu. Pod koniec kwietnia odwiedziłem także Koronowo - miasto kotów. W maju kontynuowałem zwiedzanie okolicznych miast i miasteczek: Ruszowice, Palmniki, Tylżę, czy Frydląd. W czerwcu podobnie: Wystruć i Gierdawy. Nagłośniłem również sytuację przewodniczącego łęczyńskiej komisji finansów, który po skandalu sprzed trzech lat wrócił na to stanowisko.
W lipcu działo się najwięcej - wróciłem do Polski i gwałtownie zasłynąłem z akcji smażenia jajecznicy na łęczyńskim Rynku II (najpopularniejszy post w tym roku i trzeci w historii). Interweniowałem także w sprawie kolejnych wycinek drzew i dwa dni później stworzyłem petycję o zazielenienie Rynku II. Całość wzbudziła ogromną sensację w mediach społecznościowych i tych tradycyjnych, powtórzyłem mój wyczyn dla „Faktów” TVN. W tym samym miesiącu udało mi się opublikować książkę: Przekroczyłem zakazaną granicę, która opowiadała o tym jak wyglądała pierwsza połowa mijającego właśnie roku. Pod koniec lipca dotarła do mnie paczka z dziesięcioma jej egzemplarzami i byłem wniebowzięty! Tak bardzo, iż do dziś chodzę prawie wszędzie z jednym z moich wolumenów, podpisanym jako mój osobisty.
Na przełomie lipca i sierpnia znalazłem się na mojej rodzinnej wsi, po ponadrocznej przerwie! Spędziłem tam przecudowny tydzień. W samym sierpniu stworzyłem także istotny (dla mnie) post - „Powody do zmartwień”, odkryłem też część Łęcznej, w której nigdy nie byłem, po czym wyjechałem ponownie do Krakowa, gdzie zobaczyłem m.in. KL Plaszow. We wrześniu opowiedziałem o tym, by chronić Internet Archive. Obchodziłem też moje 24. urodziny, które spędziłem m.in. na grze w minigolfa w Lublinie, a na koniec lata zajechałem do Wieliczki. Na początku października oficjalnie ogłosiłem mój powrót na studia (Stosunki Międzynarodowe na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie), dzieląc się przy tym kolejnym fragmentem z historii mojego życia. Przeżyłem niedługo potem świetny dzień zwiedzając „Hipsterland krakowski” (moja własna nazwa) układając klocki lego, bawiąc się na sprężynowym fotelu i zwiedzając MOCAK. Tydzień później zrobiłem sobie ogromy Throwback Thursday po kolejnym powrocie do domu i wspominałem stare, dobre czasy, choćby te sprzed moich narodzin. Odwiedziłem również Zwierzyniec i Roztoczański Park Narodowy. Konik polski jadł moją kurtkę!
W listopadzie wziąłem udział w krakowskiej Mili Niepodległości, a pod koniec miesiąca wybrałem się po raz pierwszy na spektakl do Teatru Słowackiego w Krakowie. W grudniu rzuciłem okiem na poszukiwanie własnej męskości w tęczowych social mediach, pokazując przy tym moje rozdarcie w tej kwestii. Na Mikołajki pojechaliśmy na kręgle obok Cycowa. Na dwa tygodnie przed świętami wróciłem na siłownię, po kilku miesiącach przerwy. Niedługo później udało mi się wybrać drag bingo w Lindo (przez cały rok starałem się wygrać, bez skutku) i otrzymałem kubek, skarpetki i koszulkę! Na święta dostałem natomiast mnóstwo pand - kocyk, bluzę, czapkę i podkładki!

Ten rok obfitował w wiele przygód, nowych miejsc i nowych ludzi. Nie wiem, czy kiedykolwiek przydarzy mi się drugi, tak samo wspaniały. Ciężko mi uwierzyć, iż wszystko co powyżej opisałem stało się w ciągu tych dwunastu miesięcy. Mój mózg nie potrafi tego pojąć. Polecę dobry artykuł podsumowujący mijający rok w popkulturze (LINK). Fenomenami w tym roku były moim zdaniem: Brat summer, demure, Luigi Mangione oraz English or Spanish.
Stworzyłem także mój „neuroatypowy manifest”, który przeczytacie jako osobny post z lipca, bądź jako część rubryki: „o mnie, ale nieco dłużej :)”. Wiecie po nim, iż mam fioła na punkcie statystyk tego bloga: ile mam tutaj wpisów, wyświetleń… kolekcjonuję to wszystko tak jakby w mojej głowie. Czasami mnie ta wiedza w dziwny sposób uspokaja; tak jakby liczba wpisów była moim życiem w pigułce, albo zbiorem w biblioteczce, który mógłbym fizycznie powiększać. Po prostu lubię je „mieć” i patrzeć jak jest ich coraz więcej. Ostatni dzień każdego roku jest taką wisienką na torcie, gdzie mogę to wszystko podsumować. Tyle wspomnień, zdjęć, uzewnętrzniania się, opinii, dziwactw i rzeczy, które mnie fascynują (dlatego też zrobiłem chociażby listę moich ulubionych artykułów na Wikipedii). Taki prywatny świat w jednym, zwykłym blogu. Może i jest to nietypowe, ale z mojej ekscentrycznej natury mogę być tylko dumny. A jaką nostalgię będę przeżywał za 20, 30, czy choćby 50 lat czytając to wszystko (o ile dożyję). W zasadzie już teraz mogę powrócić do wspomnień z poprzedniej dekady. Zresztą, choćby do tegorocznej Turcji powracałem chyba tysiąc razy. A wolontariat w Rumunii? Wciąż śledzę wydarzenia mające w tej chwili miejsce w Miercurea-Ciuc i wspominam świetnych ludzi, których tam poznałem.
Patrzę z zadowoleniem na to, iż w tym roku stworzyłem 154 posty, do których z przyjemnością będę wracał, tak jak robię to z wpisami z poprzednich lat) a od początku istnienia bloga jest ich już 1206 (razem z tym obecnym).
Na sam koniec drobne statystyki. 1,29 mln wyświetleń w tym roku. Łącznie 5,322 mln od początku prowadzenia bloga!
Idź do oryginalnego materiału