Młode pokolenie wyginie? Wszystko przez "typowo polskie wychowanie"

mamadu.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: Mieszkańcy innych krajów wytykają nam jeden błąd. Fot. 123rf.com


Trafiłam na post na forum Reddit, który wywołał burzliwą dyskusję na temat tego, jakimi rodzicami są Polacy. Czy powinniśmy się przejmować opiniami ludzi "z zewnątrz"? Spojrzenie obcokrajowców może oburzać, ale wydaje mi się, iż powinno nam dać do myślenia. Moim zdaniem czasem warto stanąć z boku.


Post na Reddit został napisany przez osobę, która mieszka w Polsce, ale się tu nie wychowała, nie jest także naszej narodowości. Obserwując jednak rodziców w różnych sytuacjach, zaczęła się zastanawiać nad naszymi metodami wychowawczymi. Chodzi przede wszystkim o tzw. podcinanie skrzydeł.

Zdaniem autora postu polscy rodzice bardzo chronią swoje dzieci i przez to często proszą, by czegoś nie robiły, a czasem choćby wręcz czegoś zakazują. Choć rozumie, iż chodzi o troskę i bezpieczeństwo, to dostrzega w tym postępowaniu inne zagrożenie. Otóż zdaniem internauty to prosta droga do podburzania wiary w siebie już od najmłodszych lat. Zapytał też Polaków, czy teraz po latach, jako dorosłe osoby, odczuwają skutki takiego właśnie wychowania.

Jakimi rodzicami są Polacy?


Internauci chętnie zaczęli komentować ten wątek:


"Urodziłam się i wychowałam w Wielkiej Brytanii, ale moja mama jest Polką i mogę to potwierdzić. Polskie matki w porównaniu do Brytyjek są znacznie bardziej nadopiekuńcze" – napisała jedna z internautek.

"Nie sądzę, by z tego powodu mogło komuś brakować pewności siebie, ale zdecydowanie rozumiem, co masz na myśli. Moi rodzice i dziadkowie zawsze martwili się, iż się przeziębię, jeżeli wyjdę na zewnątrz bez szalika lub zmoczę stopy. Tymczasem duńskie dzieci całymi dniami bawią się w kałużach" – stwierdził inny.

"Tak, to ma znaczenie. Byłem mocno chroniony przez rodziców. Nie umiałem trzymać noża aż do 8. roku życia. Zakazywano mi obsługiwania pralki do 15. roku życia. Rodzice robili wiele rzeczy za mnie, bo było to niebezpieczne lub nie zrobiłbym tego wystarczająco dobrze. A teraz zgadnij, kto musi jako dorosły gwałtownie nadrabiać te wszystkie zaległości?" – dodał kolejny.

Wiele osób przyznało, iż polscy rodzice są znacznie bardziej nadopiekuńczy i lękliwi w porównaniu do innych narodowości. Mimo to znaleźli się tacy, którzy uznali, iż generalizowanie może być krzywdzące. Część osób zwróciła uwagę na fakt, iż ważne jest nie tylko, gdzie ktoś się wychowuje, ale i kiedy:

"Dzieci w latach 90. dorastały i cieszyły się znacznie większą swobodą niż dziś. To przykład kultury rodzicielskiej i te rzeczy różnią się w zależności od czasu i miejsca. Dziecko wychowane na wsi będzie prawdopodobnie wychowywane inaczej niż to, które mieszka w centrum ruchliwego miasta, choć to ten sam kraj i ten sam czas".

"Wychowywałem się w latach 90., jako dziecko cały czas przebywałem na świeżym powietrzu, moi rodzice nie mieli pojęcia, gdzie jestem i co robię. Zacząłem jeździć na obozy, gdy miałem około 7-8 lat. Miałem się tam uczyć współdziałać i funkcjonować z różnymi ludźmi. Obozy były pod namiotami lub w jakichś ośrodkach wypoczynkowych. Teraz moi znajomi, którzy mają 14-letnie dziecko, mają wątpliwości, czy puścić je na podobny wyjazd, bo to dziecko tęskni, płacze i przez cały czas lubi z nimi spać w łóżku" – zaznaczył inny.

Potrzebują więcej luzu


Komentujący przywoływali nie tylko samodzielne wyjazdy czy chodzenie do szkoły, ale i ryzykowne zabawy na placu zabaw albo to, jak ubierane są polskie dzieci, gdy pada lub jest zimo. Czy jest o co się gniewać? Nikt nie mówi, iż są lepszy, ale muszę się zgodzić z tym, iż my, Polacy, uwielbiamy być nadopiekuńczy. Wszyscy tacy jesteśmy i czasem po prostu ciężko to dostrzec. Wystarczy czasem jednak pomyśleć o własnym dzieciństwie lub zerknąć na metody w innych krajach, by się nieco zainspirować i może trochę wyluzować.

Jakiś czas temu wraz z mężem poznaliśmy niesamowitą parę. Ona (Polka, ale wychowana w Australii) jest w olbrzymim szoku, iż ciągle ktoś chce ratować jej dziecko. Synek ma 1,5 roku, więc jest na etapie intensywnego eksplorowania świata. Gdy ktoś krzyczy: "Uwaga, uderzy głową o stół", ona spokojnie odpowiada: "Jak się uderzy, to będzie wiedział, iż na następny raz musi się schylić".

Za każdym razem jej słowa przypominają mi, iż jako rodzice przecież nie musimy chronić dziecka przed absolutnie wszystkimi zagrożeniami. Zamiast wyręczać, zniechęcać i chronić za wszelką cenę, pokazujmy jak najczęściej, iż wierzymy w to, iż sobie same poradzą. To dzięki pewności siebie dzieci stają się osobami osiągającymi sukcesy, umiejącymi podnosić się po porażkach i takimi, którym po prostu łatwiej przychodzi pokonywanie trudności w życiu.

Idź do oryginalnego materiału