Młoda kobieta z marzeniami o miłości i wspólnym życiu…

newsempire24.com 4 dni temu

Młoda kobieta z własnym mieszkaniem marzyła o zamążpójściu…

“No i proszę, kolejną wydali za mąż. Jest już o jednego szczęśliwego człowieka więcej. Życzę wam, żebyście dożyli złotych godów!” — powiedziała Krystyna Nowak, kierowniczka księgowości, starsza w zespole nie tylko stanowiskiem, ale i wiekiem, unosząc kieliszek szampana.

“A tak mało? Niech żyją aż do diamentowych!” — dodała żywiołowa Kinga.

“Niech tylko zamążpójście nie zniszczy” — westchnęła smutno sprzątaczka ciocia Basia, stojąc w drzwiach. — “Dziś się ożenił, a za rok w nałogu. Oj, dziewczyny, dlaczego wam samym nie jest dobrze?”

“Ciociu Basiu, idźcie już…” — odparła zirytowana Kinga. — “Jeśli wam z mężem nie wyszło, to nie znaczy, iż innym też nie wyjdzie. Naszej Ani się poszczęściło. I przystojny, i z samochodem, i ambitny. Aniu, nie słuchaj nikogo, bądź szczęśliwa!” — Kinga uniosła kieliszek w toast.

Ania wróciła z tygodniowego urlopu wziętego z okazji ślubu. Przyniosła czekoladki i szampana, aby uczcić zamążpójście z koleżankami z księgowości. Uśmiechała się i promieniała jak wypolerowany samowar, choć trochę się denerwowała. Oczywiście uprzedziła świeżo upieczonego męża, iż spóźni się godzinę — trzeba postawić koleżankom. Ale minęły już trzy godziny, przyniesiony szampan dawno wypito, dobiegano po dodatkową butelkę, a zespół nie wyglądał na gotowy do rozchodzenia się. Mąż wysyłał SMS-y, pytał, kiedy żona wróci, iż tęskni i jest gotów podjechać po nią.

“Dobrze już, dziewczyny, bawcie się. Ze stołu posprzątacie, a ja rano umyję” — oznajmiła ciocia Basia.

“Idźcie do domu, ciociu Basiu, nie martwcie się, wszystko posprzątamy” — obiecała Krystyna Nowak. — “Dziewczyny, wypijmy na zakończenie. Czas do domów. Została tylko Magda do wydania za mąż i będzie komplet.”

“Prawda, Magduś, czemu ty jeszcze sama? Przecież ładna jesteś, z mieszkaniem. Nikt się nie podoba, czy księcia czekasz?” — podchwyciła już podchmielona Kinga.

“A mieszkanie tu jakie ma znaczenie?” — spytała Magda.

“No jak to? Ile ty masz lat? W twoim wieku ja już miałam dwójkę, a Wojtek chodził do szkoły. Bywało u nas różnie z mężem. Parę razy prawie do rozwodu doszło. Ale ja mówię: skoro urodziłeś, to doprowadź dzieci do rozumu, potem możesz iść, gdzie chcesz. I teraz mam go tu.” — Kinga pokazała zaciśnięty palec.

“Ludzie żenią się z miłości czy z przypadku. Miłość gwałtownie mija, zaczynają się szare dni. O dzieciach nie wspomnę. Od nieprzespanych nocy narasta złość, awantury, ciągłe problemy. Patrzysz, a tu już po wszystkim.”

“Jeśli mąż jest porządny, zostawi mieszkanie żonie z dziećmi, a sam będzie się cieszył wolnością na wynajmowanym albo w kawalerce. Ale nie na długo. Znajomi wszyscy żonaci, nigdzie się nie przyczepi. Wtedy zaczyna rozglądać się, czy gdzieś nie ma samotnej kobiety bez dzieci. Bo przecież nie uciekł od swoich, żeby cudze wychowywać. A tu ty, młoda, marząca o zamążpójściu, i do tego z własnym M. Prawdziwy skarb. Dlatego dziwię się, iż jeszcze jesteś sama.”

“Jakoś dziwnie to u ciebie brzmi” — powiedziała urażona Magda. — “Nadaję się tylko dla rozwodników i bezdomnych? W trzydziestkę już nie mam szans na mężczyznę bez alimentów, tak?”

“Nie słuchaj jej, Magda, pijana jest, plecie głupoty. Facety teraz nie śpieszą się z zakładaniem rodziny. Kariery budują. Ale faktycznie, trochę się zasiedziałaś” — westchnęła Krystyna Nowak. — “Nic, my to naprawimy.”

“Widzisz, a ja o czym mówię?” — podchwyciła Kinga. — “Samotni, spełnieni faceci wiedzą, ile warci, szukają młodszych i ładniejszych. A rozwodnicy nie wybrzydzają. Dla nich ważne, żeby człowiek był dobry i z mieszkaniem. Nie ma co całe życie po wynajmowanych tułać się ani z mamą mieszkać.”

“Różne są losy. Jednym pisane wcześnie wyjść za mąż, a innym późno znaleźć szczęście. U mojej znajomej jest syn. Ma już trzydzieści sześć lat, nieżonaty, o ile wiem. Mądry, wykształcony, dobrze zarabia, ale z kobietami mu nie po drodze” — dodała Krystyna Nowak.

“Chory czy pijak, skoro nikomu nie pasuje? Trzeba jeszcze sprawdzić, czy nie…” — Kinga zauważyła ostrzegawcze spojrzenie Krystyny. — “A co? U mojej koleżanki…”

“Kinga, dość! Masz język jak miotła. Obrzydliwe słuchać. Różne bywają w życiu okoliczności. A ty pomyśl, Magduś. Chłopak jest dobry. Od dawna chciałam was poznać.”

“Po co w ogóle ten temat wyciągacie? Nie wierzę w takie umówione znajomości. Nachwalą sobie nawzajem, a potem okazuje się co innego. Jakoś sobie poradzę.”

“Właśnie, jakoś. Gdzie ty się poznasz? W pracy same kobiety, po klubach nie chodzisz. Jak się nie spodobacie, trudno, nikt was na siłę nie będzie żenił. Zwłaszcza iż on ma swoje mieszkanie. Spróbować można, prawda? A nuż ci się spodoba?” — nie ustępowała Krystyna Nowak. — “No, dziewczyny, zasiedziałyśmy się, mężowie nie wpuszczą.”

Koleżanki gwałtownie posprzątały po imprezie i rozeszły się.

“Nie odmawiaj przed czasem” — powiedziała Krystyna Nowak, idąc z Magdą na przystanek. — “Nie bez powodu zaczęłam ten temat. W sobotę mąż ma urodziny. Zaprosiłam znajomą i jej syna. Ty też przyjdź. Przyjrzyjcie się, może wam dobrze będzie. Zobaczymy.”

Przez następne dwa dni Magda wahała się. Od początku nie podobał jej się ten plan, mało prawdopodobne, żeby coś wyszło. Ale i tak wybrała sukienkę, odświeżyła manicure.

“Ile razy obiecywałam sobie dietę? W dwa dni nie schudnę” — martwiła się przed lustrem. — “Kto mnie pokocha, jeżeli ja sama siebie nie kocham? Absurd. Nie pójdę nigdzie” — westchnęła i odeszła.

W sobotę rano umyła włosy, ułożyła je, zrobiła makijaż, wybrała kreację. A prezent? Zaproszona na urodziny, nie może przyjść z pustymi rękami. ZadzwoniW niedzielę rano Magda obudziła się z uśmiechem, bo choć początki bywają trudne, czasem warto dać szansę nieoczekiwanym spotkaniom, bo właśnie w nich może kryć się prawdziwe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału