Mistyka: Odkrywanie Tajemnic Wewnętrznego Świata

newsempire24.com 1 dzień temu

Dzień 1 12 kwietnia

Rano obudziłam się z duszą ciężką od choroby. Dzień wcześniej, będąc w Warszawskim Cmentarzu Bródnowskim, mój mąż, Stanisław, poprosił mnie, żebym posprzątała przy grobie jego babci. Gdy szukał jej miejsca pogrzebu, zauważyłam stado kruków gniazdujących na zardzewiałej płocie. Czując, jakby ktoś przyglądał się mi z ukrycia, spojrzałam na żelazny pomnik. Na czarno-białym zdjęciu widniała starsza kobieta w chustce. Nagle usłyszałam surowy, męski głos:

Na co tak patrzysz? Posprzątaj!

Nie rozumiejąc, dlaczego, przystąpiłam do sprzątania przy obcym grobie. To nie był koniec dziwactw. Kiedy Stanisław w końcu odnalazł miejsce spoczynku swojej babci, wydawało się, iż stary kamienny pomnik zamienił się w nowy, marmurowy. Fotografia również uległa zmianie zamiast staruszki, patrzyła na nas uśmiechnięta młoda kobieta.

Nie mam pojęcia, co się stało! załamał się Stanisław. Kto mógł to zrobić? Nie ma już żyjących krewnych. Wszyscy leżą w grobach.

Nie wiem, jak to mogło nastąpić zmrużyłam oczy, czując ból w rękach.

***

Ręce Walerii pulsowały nie do zniesienia. Najbardziej martwiło mnie to, co zamieniło pomnik przy ukochanej babci Stanisława.

Czy to może halucynacja, a może czarna magia? zapytałam męża.

Idź do lekarza doradził Stanisław. Co do pomnika, nie mam pojęcia.

W szpitalu rozpoczęła się dla mnie prawdziwa epopeja. Chirurg zaproponował zastrzyki w stawy, od których odmówiłam. Rentgen nie wykazał niczego, a lekarze skierowali mnie do apteki po maści i leki przeciwbólowe. Do bólu w rękach dołączyła słabość i niskie ciśnienie. Czułam, iż w moim ciele nie ma już żadnych zdrowych organów. Tak trwało kilka dni. Medycy nic nie znaleźli, a ja zaczęłam przygotowywać się na śmierć. Sąsiadka z podwórka, Wera Sowińska, przyszła po sól i nie rozpoznała mnie:

Dziewczyno, co się z tobą stało? zapytała z troską. Wyglądasz na zmęczoną.

Opowiedziałam jej o głosie, który kazał mi sprzątnąć obcy grób i o nagłej przemianie pomnika przy grobie babci Stanisława.

Mówisz o głosie? Pomnik i zdjęcie się zmieniły? zamruczała starsza pani. To chyba Pan Cmentarza wplątał cię w swoje sprawy. Może zlitował się nad kimś, a może wziął łapówkę.

Co to ma znaczyć? szlochnęłam.

Czarna magia! westchnęła sąsiadka. Idź do kościoła.

Kościół nie pomógł. Choroba trzymała mnie w pułapce przez cały rok. Musiałam odejść z pracy. Każdy krok w mieszkaniu był trudny. Po Wielkanocy, w Dzień Zaduszny, Stanisław zaproponował, żebym odwiedziła zmarłych krewnych:

Dasz radę?

Spróbuję odpowiedziałam z trudem.

Jesteś panem cmentarza! wyłoniła się ze łez chora kobieta Weź mój dar! Nie chcę umierać! Mam dzieci, męża! Zabierz choroby, które nie moje!

Zaleczałam, iż wszystkie duchy patrzą na moją nędzną postać. W oczach mężczyzny na zdjęciu przemknęło współczucie.

Weź pieniądze! szepnęło w moich uszach. Idź z Bogiem! Ten, kto cię wezwał, dostanie odpłatę.

Po co płaczesz przy cudzym grobie? usłyszałam podniecony głos Stanisława. Chodźmy!

Pomnik babci Stanisława wrócił do starego kształtu. Na zdjęciu patrzyła już smutna staruszka.

Co za przekleństwo! krzyknął przerażony Stanisław.

Chcę żyć! wydała się Waleria. Panie Cmentarza, chroń mnie!

***

Dzień 2 13 kwietnia

Obudziłam się zupełnie zdrowa. Myśli krążyły wokół wczorajszych wydarzeń. Domyślałam się, kto spośród krewnych mógł spowodować te nieszczęścia. Siostra męża, która od pierwszego spotkania mnie nie lubiła, niedługo zachorowała i zmarła. Trudno było mi uwierzyć w to, co się stało, ale serce już nie chciało dłużej ukrywać prawdy.

Muszę zakończyć ten krąg pomyślałam, zapisując to w pamiętniku.

Z nadzieją patrzę w przyszłość, choć cień tamtego nocnego szeptu wciąż krąży nad moim życiem.

Idź do oryginalnego materiału