Będąc niedawno w Egipcie, miałam okazję dwukrotnie dzielić się swoim powołaniem i „życiem na misji” podczas spotkań dla dziewczyn w rodzinnym kościele mojego męża. Po jednym z takich spotkań padło pytanie, które — jak sądzę — nurtuje wiele młodych osób:
„Czy aby wyjechać na misję, trzeba opuścić granice swojego kraju? Czy służąc tutaj, w miejscu mojego zamieszkania, też mogę być misjonarzem? Czy to również jest misja, czy tylko ta "zagraniczna" się liczy?”
Pan Jezus powiedział do swoich uczniów: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15). Z Jego nakazu wiemy jedno — mamy głosić każdemu! To jest niezaprzeczalne. Każde miejsce, w którym jesteśmy posłuszni Jego powołaniu, może stać się miejscem misji. Każdy z nas ma inne powołanie, ale jedno jest wpólne: mamy dzielić się Bożym Słowem i być świadkami Chrystusa wszędzie tam gdzie jesteśmy: w szkole, w pracy, w domu, na ulicy...
Wciąż panuje przekonanie, także wśród naśladowaców Chrystysa, iż na misję wyjeżdza się do Afryki, albo do dalekich zapomnianych zakątków świata aby zakładać szkoły, szpitale, budować studnie i głosić Ewnagelię! To są piękne rzeczy, i tak, to jest misja, ale nie trzebać wyjeżdzać poza granice swojego kraju aby być na misji. Nie trzeba podróżować aby misjonarzem. Powiem więcej: nie trzeba opuszczać swojego domu aby doświadczać wspaniałego pola misyjnego. Wielu myśli także, iż misja to miejsce dla "specjalnie powołanych" i wystarczająco "świętych". Myślę, dla wielu Chrześcijan to przekonanie staję się swego rodzaju wymówką, aby nie angażować się w misję, bo nie są powołani, wystarczająco dobrzy czy święci. Kiedyś ktoś dał mi taką wymówkę, gdy próbowałam zachęcić tę osobę do wyjazdu.
Podoba mi się stwierdzenie, iż to nie paszport i pieczątki w nim decydują czy jesteśmy na misji, a posłuszeństwo Bożemu powołaniu i gotowowść podążania za nakazem Pana Jezusa. Więc gdzie zaczyna się misja? Powiem bardzo prosto: w sercu, a miejsce zależy, jakie buty włożymy.
W Dziejach Apostolskich 1,8 czytamy:„…będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.”
Pan Jezus bardzo prezycyjnie wyznaczył pole misyjne. Może uczniowie też tylko myśleli o misji w kategorii dalekiego kraju? Tymaczasem dla nich Jerozolima była domem. "Tak, zacznijcie być świadectwem, tam gdzie jesteście, w swoim własnym domu - mówi Pan Jezus. Piotrze, Twoim polem misijnym jest teraz Twoje małżeństwo, nie zaniedbuj go. Jakubie pokazuj moją miłość swojemy bratu, choćby jak się różnicie. Mateuszu, kochaj swoich rodziców...dom rodzinny to także miejsce misji. To Wasz pierwszy krok. Nie zapominajcie także o Judei i Samarri - dalej mówi Pan Jezus. Te miejsca też potrzebują Dobrej Nowiny. Idzcie do sąsiadującego miasta i tam zwiastujcie. Twój sąsiad nie chce słuchać Ewangelii? To własnie on jest Waszym polem misyjnym. Módl się o niego i działaj. A do tych, którzy mają pragnienie, aby wsiąśc na statek, czy odbyć długą podróż - mówi - idzcie na krańce ziemi i tam bądzcie moim świadkami. Tak, wszyscy jesteście misjonarzami, z innymi darami i talentami, ale z tym samym powołaniem.

Misjonarzu ubierz kapcie albo pakuj walizki - bo misja zaczyna się tam, gdzie właśnie stoisz!
ENGLISH VERSION
While I was recently in Egypt, I had the opportunity to share my calling and “life on mission” twice during meetings for young women at my husband’s home church. After one of these gatherings, someone asked a question that, I believe, it is in the hearts of many young people:
“Do I have to leave my country to go on a mission? If I serve here, where I live, can I still be a missionary? Is that also a mission, or does only the ‘foreign’ kind count?”
Jesus said to His disciples: “Go into all the world and preach the gospel to all creation” (Mark 16:15). From His command, we know one thing – we are called to preach to everyone! That’s undeniable. Any place where we are obedient to His calling can become a mission field. Each of us has a different calling, but we all share one purpose: to share the Word of God and be witnesses of Christ wherever we are – at school, at work, at home, on the street…
There is still a common belief, even among followers of Christ, that being “on mission” means going to Africa or to distant, forgotten corners of the world to start schools, build hospitals, dig wells, and preach the Gospel. And yes, those are beautiful things – that is definitely mission work. But you don’t have to leave your country to be on a mission. You don’t even have to travel to be a missionary. In fact, I would say – you don’t even have to leave your home to experience an amazing mission field.
Many believe that mission is only for the “specially called” or the “holy enough.” I think for many Christians, this idea has become a sort of excuse – they don't feel “qualified” enough to get involved. I once heard such an excuse from someone I tried to encourage to go on a trip.
I love the phrase: It’s not the passport or stamps in it that make you a missionary, but your obedience to God’s calling and your willingness to follow the command of Jesus. So where does the mission begin? I’ll put it simply: in your heart. The place? That depends on what shoes you put on.
And to those who have the desire to board a ship or take a long journey – Jesus says: Go to the ends of the earth and be My witnesses there. Yes, you are all missionaries – with different gifts and talents, but with the same calling.
So, missionary – put on your slippers or pack your bags – because the mission starts right where you're standing!