Minęły dwa lata od ostatniej rozmowy z córką, która rok temu przestała odbierać telefony

newsempire24.com 1 dzień temu

Już dwa lata nie rozmawiam z córką. Rok temu Ola nagle przestała odbierać telefon. Od tamtej pory nie usłyszałam jej głosu, choć widzę, jak publikuje zdjęcia w mediach społecznościowych, spotyka się ze znajomymi, żyje swoim życiem. Dla mnie jednak nie ma ani słowa. Ola jest dorosłą kobietą – ma dwuletnią córeczkę i męża, mieszkają we własnym mieszkaniu w Poznaniu. Zawsze byłam wymagająca – zarówno wobec siebie, jak i innych. Ola nie była wyjątkiem.

Być rodzicem to znaczy stawiać wysokie oczekiwania. Chciałam, żeby Ola dobrze się uczyła, pomagała w domu, dbała o siebie. choćby teraz, gdy ma własną rodzinę, nie potrafię przymknąć oka na jej niedociągnięcia. Kiedy ją odwiedzałam, widziałam bałagan: porozrzucane ubrania, brudne naczynia w zlewie, chaos w szafach. “Jak można tak żyć?” – pytałam, prostując jej bluzki na półkach. Ola wzdychała jak zbuntowana nastolatka i zaczynała sprzątać, tylko żebym przestała narzekać.

Jej córka rośnie w zaniedbanym pokoju, naczynia tygodniami leżą w zlewie, a jej mąż, moim zdaniem, jest zupełnie do niczego. Kto, jak nie matka, powie jej prawdę? Ale rok temu wszystko się zmieniło. Ola nagle przestała odbierać moje telefony. Wcześniej wspomniałam jej, iż córka mojej siostrzenicy już czyta, choć ma ledwie trzy lata. Ola zmarszczyła brwi i zapytała, po ciągle porównuję jej dziecko do innych.

Jak nie porównywać, skoro różnica jest aż tak widoczna? To była nasza ostatnia rozmowa. Później dowiedziałam się, iż wymieniła zamki w drzwiach i nie chce mnie widzieć. Myślałam, iż to chwilowa obraza. Ola się opamięta, przyjdzie i przeprosi. Ale czas mijał, a ona milczała.

W sierpniu miałam urodziny. Czekałam chociaż na SMS-a, ale Ola choćby nie wspomniała o matce. Następnego dnia, nie mogąc znieść złości, zadzwoniłam z obcego numeru. “Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać – powiedziałam – to wyprowadź się z mojego mieszkania!”

Otóż sześć lat temu, przed jej ślubem, przepisałam mieszkanie na Olę. Jej mąż zarabiał grosze, więc chciałam pomóc młodej rodzinie – było mnie na to stać. Ale teraz, kiedy wymazała mnie ze swojego życia, niech poszuka sobie nowego lokum! Ola odpowiedziała chłodno: wszystkie dokumenty są w porządku, mieszkanie należy do niej zgodnie z prawem i nikt nie może jej stąd wyrzucić.

Czy ja naprawdę nie mam racji? jeżeli taka niezależna, niech to udowodni i wyprowadzi się z mojego domu! Dałam jej wszystko, a w zamian dostałam tylko pustkę. Serce pęka z bólu, ale nie potrafię wybaczyć tej zdrady.

Idź do oryginalnego materiału