Niezbyt w porę miłość
Ania zajrzała do pokoju matki i widząc, iż śpi, cicho zamknęła drzwi.
— Aniu… — zawołała nagle matka słabym głosem.
— Tak, mamo? — Ania znów uchyliła drzwi. — Myślałam, iż śpisz. Potrzebujesz czegoś? Chciałam tylko na chwilę wyjść z koleżankami.
— Idź, ja jeszcze trochę pośpię — odparła Zofia, zamykając oczy. choćby uniesienie powiek wymagało od niej ogromnego wysiłku.
Ania odetchnęła z ulgą i pobiegła się ubierać. Odkąd matka zachorowała, przyzwyczaiła się do poruszania się po domu po cichu. Schodziła po schodach niemal bezgłośnie. Przed blokiem czekał na nią kolega ze szkoły, Krzysiek Nowak.
— Czemu tak długo? — zamiast powitania burknął niechętnie.
— Gotowałam mamie rosół. Gdzie idziemy? — Ania uśmiechnęła się, próbując zatuszować winę.
— Ona wciąż chora?
— Tak, właśnie zasnęła. Tylko nie na długo, dobrze? Gdyby coś było potrzebne… — poprosiła Ania.
— Spokojnie, prześpi się i będzie lepiej — odparł Krzysiek beztrosko.
Ania przygryzła wargę. Nikomu nie mówiła, na co choruje jej matka. Nie chciała litości ani paniki w szkole.
— No i zaczyna padać. Chodźmy do Darka, rodzice wyjechali na działkę — szepnął Krzysiek, próbując ją objąć i pocałować.
Ania gwałtownie odsunęła głowę.
— Co ty? Ktoś może zobaczyć.
— Kto? Matka śpi. No to idziemy? — nalegał Krzysiek.
Ania zawahała się. Ostatnim razem, gdy byli u Darka, Krzysiek się do niej przypierał. Lubiła go, ale wszystko robił zbyt nachalnie.
— Aniu, tylko na pół godziny. Obiecuję, nie będę się narzucał — błagał.
Deszcz rzeczywiście przybierał na sile.
— Dobrze, ale tylko na chwilę — zgodziła się Ania.
— Jasne. — Krzysiek starał się nie okazać radości.
Darek otworzył drzwi i uśmiechnął się na widok przyjaciela z Anią.
— Wchodźcie.
Ania nie ruszyła się z miejsca. Nie chciała zostać sama z dwoma chłopakami.
— Wczoraj ściągnąłem świetny film — powiedział Darek.
Krzysiek zdjął buty i poszedł za nim do pokoju. Ania pomyślała, iż to dobry moment, by wyjść. Ale do domu też nie miała ochoty wracać.
Zamknęła drzwi i weszła do pokoju, siadając obok Krzyśka. Ten natychmiast położył rękę na oparciu kanapy za jej plecami. Darek przyniósł każdemu puszkę piwa. Ania odmówiła, więc Krzysiek wziął jej puszkę dla siebie. Dziewczyna spojrzała na niego spode łba, ale nic nie powiedziała.
Film okazał się naprawdę ciekawy, wciągnął Anię od pierwszych scen. Ocknęła się, gdy poczuła gorącą, natrętną dłoń Krzyśka pod jej bluzką. Szarpnęła się, ale chłopak przytrzymał ją za ramię, a drugą ręką boleśnie ścisnął jej pierś.
— Ależ boli! — krzyknęła.
Krzysiek poluzował uścisk, a Ania zerwała się z kanapy. Darka w pokoju nie było — choćby nie zauważyła, kiedy wyszedł.
— Aniu, przepraszam — zamruczał Krzysiek.
— Obiecałeś! — wybuchnęła gniewnie.
— No co ty, jakbyś pierwszy raz. Kocham cię — powiedział, też wstając.
To było pierwsze raz, gdy powiedział, iż ją kocha, i Ania nie potrafiła go odepchnąć. Pocałował ją. Z ust czuć było piwo, a jego ręce stały się nagle szorstkie i natarczywe.
— Nie… Muszę już iść — wyszeptała, odpychając go.
Krzysiek nagle złapał ją w pół i przygniótł do kanapy, cisnąc całym ciężarem. Ania walczyła, próbując zrzucić go z siebie. Udało jej się zgiąć kolano i uderzyć go między nogi.
Klął i zsunął się z niej. Ania natychmiast wstała i pobiegła do przedpokoju, chwyciła buty i zaczęła majstrować przy zamku.
— No to spadaj — rzucił za nią Krzysiek.
Ania wypadła za drzwi i w skarpetkach zbiegła po schodach. Dopiero gdy upewniła się, iż nikt jej nie goni, zatrzymała się i włożyła buty.
Jak mogła mu uwierzyć? Jej matka leży chora, a on… Chciał tylko jednego.
Wróciwszy do domu, Ania długo zmywała z twarzy i szyi ślady mokrych pocałunków Krzyśka. Potem siedziała w ciemnym pokoju i myślała: co będzie, jeżeli matka umrze? Zostanie zupełnie sama. Z czego będzie żyła? Za dwa miesiące skończy osiemnaście lat i alimenty od ojca przestaną przychodzić. Nie ma pieniędzy. choćby na sukienkę na studniówkę. Ale co tam — przeżyje, byleby tylko mama wyzdrowiała.
Że matka ma raka, Ania domyśliła się sama. Czuła, iż choroba jest poważniejsza, niż matka przyznawała. Wpisała w wyszukiwarkę nazwy leków, które brała mama, i wszystko stało się jasne.
Na telefon przyszła wiadomość od Krzyśka: „Aniu, przepraszam”. Nie odpowiedziała. Wiadomości sypały się jedna za drugą — czasem przepraszał, czasem klął i odgrażał się. Ania wyłączyła telefon.
Przed snem zajrzała do matki.
— Mamo, śpisz?
Zofia z trudem otworzyła oczy.
— Potrzebujesz czegoś? Wody? Do toalety?
Zofia ledwie dostrzegalnie pokręciła głową i zamknęła oczy.
Rano Ania obudziła się z hukiem i wpadła do pokoju matki. Ta próbowała utrzymać się na drżących nogach, trzymając się łóżka. Na podłodze leżał przewrócony stołek.
Ania podbiegła, ułożyła matkę na łóżku, zaskoczona, jak lekkie i wątłe stało się jej ciało.
— Po co wstawałaś? Mogłaś mnie zawołać — zrzędziła.
— Myślałam, iż dam radę… — Zofia łapała powietrze, jakby biegła.
— Przyniosę ci herbatę — Ania wybiegła do kuchni.
Matka zrobiła kilka łyków i przestała pić. Od kilku dni prawie nic nie jadła, ledwie chodziła do toalety.
Ani było niespokojnie na duszy. Chciała zostać z matką, tym bardziej iż po wczorajszym nie miała ochoty widzieć Krzyśka. Ale zbPo pogrzebie Ania zamknęła drzwi pustego mieszkania, wzięła torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami i ruszyła na dworzec, gdzie czekał na nią Sławek, by rozpocząć nowy rozdział życia razem.