„Wiem, iż nie jestem miss i iż z księżniczek najbliżej mi do Fiony w wersji zielonej, ale przecież nie mamy po 20 lat. Fizyczna strona za chwilę naprawdę będzie pozostawiała wiele do życzenia.”
„Rozumiem – nie ma chemii… Ale czy jeżeli nie ma chemii, to zabiera się komuś półtora roku? Naprawdę nie mógł na samym początku napisać: „Słuchaj, nie jesteś w moim typie, ale fajnie się gada. Piwo bez zobowiązań przy okazji”?
Ale po co to ciągłe trzymanie w pobliżu?”
xxx
„Drogi Czarny,
Nie wiem, na ile jesteś Czarnym, a na ile sobą, ale wiem, iż masz umiejętność krytycznego przyglądania się rzeczywistości i nazywania jej po imieniu. To coś, czego mi brakuje, gdy patrzę z bliska na to, w co się wpakowałam… Sama nie wiem, gdzie popełniłam błąd. Do rzeczy.
Ja – singielka przed 40, zegar tyka w tle. Praca jest, mieszkanie jest. Radzę sobie całkiem dobrze, mam hobby, przyjaciół, znajomych. Zdarza się, iż ludzie mówią mi, iż zazdroszczą mojego życia.
On – singiel, 44 lata, za chwilę 45. Mieszka z rodzicami – wcześniej żył za granicą, ale przez operację wrócił do domu. Pracuje w międzynarodowej firmie i żyje na walizkach. Trzy tygodnie go nie ma, potem ma 8–10 dni w domu. Dzieli nas sporo kilometrów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wyprowadził się od rodziców i zamieszkał bliżej – tak deklaruje w jednej z pierwszych wiadomości.
Poznaliśmy się w aplikacji (wiadomo jakiej). Niczego nie ukrywaliśmy – prawdziwe zdjęcia, prawdziwe informacje o tym, czego/kogo szukamy. I zaczyna się bajka – gadamy dwa miesiące, długie wiadomości, długie telefony. Tylko nie ma jak się spotkać, bo się zwyczajnie mijamy…
I nagle – on chce gadać mniej. Nie uda nam się zobaczyć przez najbliższe miesiące, więc po co ciągnąć coś, co może nie wypalić.”
To jakby oczywiste, iż wtedy poznał jakąś lady, z którą chciał intensywnie porozmawiać o tym, jak czarownice z Salem palono na stosie, oraz jaka jest jej głębokość miseczki.
„Boli, ale to w końcu tylko koleś, którego choćby nie widziałam, więc przełykam łzy i wracam do aktywności w aplikacji. Mijają wakacje i on wraca”.
Czyli nie puknął, ewentualnie było to tylko jednorazowe tournée.
„Fajne zdjęcie – gdzie wypoczywasz?”. I się zaczyna… Wracają wiadomości, telefony, wideorozmowy… Mija miesiąc za miesiącem. Jestem z nim, gdy umiera jego krewny, przez telefon tulę go do snu, milczę z nim, gdy płacze, i nie śpię pół nocy, gdy dzieli się swoimi obawami o chorobę ojca, gdy mówi o bezsilności, gdy mówi, czego się boi. Wściekam się, bo chciałabym go przytulić, a mogę tylko przez telefon dodawać mu sił.
On jest przy mnie, gdy dopada mnie znienacka choroba i jak nigdy nie mogę się ruszać albo płaczę z bólu. Rozmawiamy o marzeniach, znamy imiona naszych bliskich, znamy imiona przyjaciół, on choćby rozróżnia dzieci w mojej rodzinie. Gadamy ponad rok, gdy wreszcie udaje się nam spotkać.
I dopiero wtedy wbija mi nóż prosto w serce. Ktoś, kto był mi tak bliski, trzyma mnie na dystans, choćby nie ma „misiaczka” na „do widzenia”.”
Czyli autorka listu niby położyła się przed nim niczym rozjechana łania, ale on skrzywił się, obwąchał i poszedł dalej.
„Wraca do pracy, znowu go nie ma i od razu dzwoni, i gadamy kilka godzin. Przed chwilą czułam się taka obca, a teraz znowu chcę go przytulić. I wtedy zbieram się na odwagę, by go zapytać: podobam ci się? Jako przyjaciółka jesteś najlepsza…
On chce tylko przyjaźni… a ja już ułożyłam pieśni na ślub.
Mówię mu to jasno i wyraźnie – chcę czegoś więcej niż przyjaźń…
Otworzyłam przed nim serce, a on wziął je sobie i traktuje jak zabawkę. Idzie do innych, ale gdy go nie chcą, to się nie martwi, bo ma mnie… Składam się na nowo, zaczynam się umawiać z innymi, ale żaden to nie on”.
Nie bawią mnie teksty o tym, jaka jestem kobieca – czy naprawdę nie ma już nikogo, z kim można po prostu gadać o książkach, filmach, muzyce, słowotwórstwie, gotowaniu, samochodach, sporcie? Z nim gadaliśmy o milionie tematów, ci, z którymi się umawiam, nie wyściubiają nosa poza własne biurko…
No więc wracamy do telefonów. Kolejne godziny… I w końcu mówi: od nowego roku przeprowadzam się do twojego miasta. I ja już mam plan – dotychczas mówił, iż praca nie pozwala mu zbudować związku, iż jest daleko – teraz będzie blisko. Rozmawiamy o tym, iż praca taka jak jego nie ułatwia sprawy, ale przecież wiedziałam o tym, damy radę.
Kolejne i kolejne rozmowy.
Coraz częściej mówi o tym, co nie zagrało z jego byłą. Planujemy, co wspólnie zobaczymy, gdzie pójdziemy. W końcu dochodzimy do tego, iż gdy kończę pracę, on dzwoni i siedzimy na telefonie, dopóki nie pójdę spać, z przerwą na prysznic. Mamy sekrety – nikt poza mną nie zna jego planów i marzeń. Nikt nie wie, iż chce zmienić pracę i gdzie aplikuje – to nasze tematy.
I nagle, ni stąd ni zowąd, mówi, iż zerwał kontakt z jakąś laską w aplikacji, bo nie było flow w rozmowie. Pytam: a ja? Ty jesteś przyjaciółką! Jesteś najlepszą przyjaciółką! Przecież ci mówiłem…
Jestem idealna na przyjaciółkę, ale nie widzi we mnie kobiety… Nigdy jej nie widział… I ja mogę to zrozumieć – powiedział: albo coś czujesz, albo nie. Nic nie poradzę… Ale czy naprawdę można nie zauważyć, iż wiążesz się z drugą osobą? Zwłaszcza iż nie ukrywałam, iż chcę więcej niż przyjaźni…
Napisałam mu, iż nie mogę z nim rozmawiać – nie znajdę nikogo, dla kogo będę kobietą, jeżeli cały mój czas wolny będę spędzała z nim na telefonie. Wytrzymał pięć dni.
Dziś wysłał link do wystawy, która będzie w moim mieście. Kupił bilety i przyjeżdża. A potem dodał: nie powinienem był ci o tym mówić, nie chcę ci robić nadziei…
Czarny – ja już sama nie wiem, czego chcę
Czy chcę, aby on przyznał przed sobą samym, iż stworzył ze mną prawdziwą relację opartą na zaufaniu i otwartości? Że zbudowaliśmy przyjaźń, której brakuje dopełnienia bliskości, i mamy układ idealny?
Czy chcę, aby zniknął z mojego życia, bo czuję się jak nic niewarta zabawka? Jestem dobra do ocierania łez, gotowania, zabawiania rozmową – mogę być powierniczką i opiekunką, ale nigdy nie będę „wystarczająco dobra”, by chciał ze mną być.
„Wiesz, iż nigdy tak nikomu nie ufałem. Wiesz, iż z żadną moją byłą nie rozmawiało mi się tak dobrze. Wiesz, iż chyba z nikim nigdy tyle nie rozmawiałem i nie miałem dość”… ale „jesteś tylko przyjaciółką”.
Wiem, iż nie muszę się podobać każdemu. Wiem, iż nie jestem miss i iż z księżniczek najbliżej mi do Fiony w wersji zielonej, ale przecież nie mamy po 20 lat. Fizyczna strona za chwilę naprawdę będzie pozostawiała wiele do życzenia.
On też nie jest Adonisem, chociaż ma prześliczne oczy i ramiona, które wręcz wydają się stworzone, by się w nie wtulić. Też ma kilka nadprogramowych kilogramów i też nie zawsze wygląda dobrze na zdjęciach.
Rozumiem – nie ma chemii… Ale czy jeżeli nie ma chemii, to zabiera się komuś półtora roku? Naprawdę nie mógł na samym początku napisać: „Słuchaj, nie jesteś w moim typie, ale fajnie się gada. Piwo bez zobowiązań przy okazji”?
Po co to ciągłe trzymanie w pobliżu?
Byłam planem awaryjnym, a teraz już mnie nie potrzebuje? Widziałam jego byłe – jedna była śliczna, fakt, ale dwie pozostałe, które widziałam, jakoś nie były dużo ładniejsze. Moim zdaniem jestem od nich ładniejsza (były chudsze, ale nie ładniejsze).
Co nie zagrało? Gdzie zrobiłam błąd? A może to on boi się przyznać przed sobą samym, iż to coś ważnego? Może boi się, iż jako dziewczynę mógłby mnie stracić, a jako przyjaciółkę liczy na to, iż mnie zachowa?
Pomożesz mi zrozumieć, co nie zagrało? Gdzie zrobiłam błąd? Dlaczego, mimo tego iż mnie zranił jak mało kto, wystarczy, iż kiwnie palcem, a ja pewnie przylecę?
Przepraszam, iż tak długo piszę. Jestem Ci ogromnie wdzięczna, iż mogłam to z siebie wyrzucić… Jestem naiwna. Chyba pora odnaleźć w sobie siłę Olgi z Pokolenia Ikea. 😉
Pozdrawiam,
Ania
Przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest delulu
W podstawówce wmawiano nam, iż Pluton to planeta. Że wspomniane czarownice z Salem palono na stosie (w rzeczywistości je po prostu wieszano).
Niektórzy też coś tam opowiadali o słowie na literę „p”, które ma określać pewne relacje między kobietą a mężczyzną i ponoć jest możliwe.
Przyznaję, iż sprawa jest wieloznaczna. Bo jeżeli chodzi o (p)ieprzenie, to faktycznie jest to możliwe. jeżeli chodzi o (p)rzyjaźń – jeżeli ktoś jeszcze nie skumał, jak bardzo ta instytucja między kobietą a mężczyzną jest delulu, to ja mu/jej na to nic nie pomogę.
Zresztą, może jest możliwa. Na planecie Pluton.
Uwaga – teraz ujawnię moje długo skrywane sekrety
No, JEDEN sekret (i słychać głos puszczyka robiącego: hu, hu, HU).
Czy ja w swoim życiu skrzywdziłem jakieś kobiety, które były we mnie zakochane?
Oczywiście.
I nie jestem z tego dumny.
Ale skrzywdziłem, bo dałem im na pewnym etapie nadzieję. A tej nadziei ni hu, hu, HU nie powinienem dawać.
Wiedziałem, iż zakochane kobiety mówią jedno, myślą drugie, a czują trzecie.
I iż stwierdzenie płynące z owszem bardzo podniecających ust: „To tylko seks, niczego od ciebie nie chcę, daj mi klapsa, mocniej” jest równie prawdziwe, jak to, iż Żabka zarabia na sprzedaży zdrowej żywności.
A jednak – wiedząc to wszystko – wykonałem kilka razy coś w stylu „bitwa pod Grunwaldem Matejki”, ruszając z kopią na sztorc do ataku.
Oddala się przez to wizja mojej beatyfikacji. Zdaję sobie z tego sprawę.
Mężczyźni często udają przed kobietami innych, niż są.
Brzuch wciągną. Klatę wypną. Poopowiadają jakieś głupoty, co to nie oni (w moim portfelu nie ma miejsca na takie nominały jak 100 zł).
Niech podziwia.
Niech się napala.
Niech żałuje, iż tego nie będzie miała.
Że to jedzie siurem? Oczywiście, iż jedzie. Ale takie przeglądanie się w zachwycie kobiety jest przyjemne. I jak widać w przypadku listu Ani, emocjonalnie przydatne. Bo ona pocieszy. Bo wysłucha. Bo się poużala: „Oj, biedny, biedny, biedny ty, iż ktoś tak skręcił wora ci”. A czasami choćby kasy pożyczy albo loda zrobi.
Kobiety zresztą mają podobnie.
Zawsze gdzieś pod skrzydłem kryje się rezerwie jakiś Jaś czy Staś, który oczywiście jest „tylko przyjacielem”, ale żeby się nie zniechęcił, to mu się pozwoli czasami kawałek cycka zobaczyć.
Zwłaszcza gdy jest po 24:00 i po drugim albo trzecim winie, a ten łajdak z telefonu odczytał, ale nie odpisał.
I tkwi ten jełop (przypomnijmy: Jaś/Staś) w zawieszeniu, czasami latami, niedolny, aby ruszyć ze swoim życiem do przodu. Chodzący back-up, może się kiedyś przyda, zwykle jednak się nie przydaje.
Owszem, kobieta jest w stanie przeskoczyć fizyczność mężczyzny, stąd te opowieści w stylu: „Nawet nie był w moim typie” i bezradne przewrócenie oczu (w czym wybitnie może pomóc to, iż gość jest bogaty, sławny albo bardzo zdolny).
Ale mało który facet jest w stanie przeskoczyć fizyczność kobiety. Typiara musi się nam podobać – jesteśmy tu zwierzętami, musimy czuć, iż nam odcina dopływ krwi do mózgu.
I owszem, przez moment pojawiła mi się myśl, iż skoro Ania podobała mu się na zdjęciach, to może jednak wystarczy po prostu się nieco „podlaszczyć”.
Tyle iż nie tu jest Kopciuszek pogrzebany.
Czy Ania popełniła błąd?
Tak. Bo narysowała bardzo precyzyjnie ten związek, ale nie w realu, tylko w swojej wyobraźni.
Ze swoich oczekiwań.
Tu mamy domek, tu mamy łóżeczko, tu mamy śniadanie do łóżeczka, tu mamy Netfliksa do piątkowego wina, tu mamy zwierzenia, tu mamy marzenia, tu wyjazd na Galapagos.
Czy on i ona się tak naprawdę znają? Nie. Widziała go raz w życiu.
Po jednym spotkaniu można powiedzieć, czy tegoroczny burger Drwala był dobry albo słaby, a nie o tym, czy ktoś nadaje się na twojego partnera życiowego.
Ona nie wie, jak reaguje, kiedy jest zmęczony. Albo pijany.
Ona nie wie, ile tych kobiet było w międzyczasie. Czy ziomeczek nie jest przypadkiem zajechany jak sandały Mojżesza.
Ona choćby nie wie, czy on naprawdę ją lubi. Bo to widać dopiero w oczach i gestach ciała.
Tak, związek polega na tym, aby się odkryć.
Wystawić czułe miejsca. I liczyć ze strachem, iż nikt tego nie wykorzysta przeciwko tobie. Bo inaczej będzie bolało. Będzie bolało może najbardziej w życiu.
Tyle iż mówimy tu o świecie realnym, a nie wyobrażonym.
Mężczyzna najlepiej czuje się przy kobiecie, przy której spokojnie może się zdrzemnąć. On w jej towarzystwie nie zdrzemnął się ani razu.
Aha. Na koniec: zwykle tak jest, iż osoba, która złamała ci serce, nie żałuje niczego.
Chcesz dostawać powiadomienia o nowych notkach?
Z tej książki się dowiesz:
- Jak rozpoznać „zjeba” i odróżnić go od normalnego mężczyzny?
- Jak rozpoznać wariatkę i odróżnić ją od normalnej kobiety?
- Dlaczego nie mogę nikogo znaleźć?
- Kiedy rodzi się rozwód?
- Jak odbudować swój związek?
- Jak poznać, iż manipuluje tobą narcyz/narcyzka?
E-booka, który zmieni Twoje związki w cenie jednej kawy kupisz tu:
https://www.empik.com/zwiazki-de-luxe-piotr-c,p1539364267,ebooki-i-mp3-p