Milionarz odnajduje swoją miłość z dzieciństwa żebrzącą razem z jego córkami bliźniaczkami — to, co robi dalej, jest niewiarygodne…

polregion.pl 2 dni temu

Milionarz spotyka swoją miłość z dzieciństwa, żebrzącą na ulicy z córkami bliźniaczkami To, co robi potem, jest niewiarygodne.

Łukasz zastygł w bezruchu, podczas gdy miasto wokół niego toczyło się dalej swoim nieubłaganym rytmem. Wpatrywał się w twarz kobiety, której nigdy się nie spodziewał zobaczyć ponownie a już na pewno nie w taki sposób.

Anna Kowalska. Jego pierwsza miłość. Jedyna miłość, jeżeli miał być szczery.

Dziewczyna, która kiedyś namówiła go, by wspięli się na wieżę ciśnień, tańczyła boso w czasie burzy, całowała go pod trybunami po szkole i szeptała mu marzenia o Paryżu, poezji i świecie większym niż ich małe miasteczko.

Ale zniknęła po maturze. Bez słowa. Bez pożegnania. Po prostu przepadła.

A teraz stała tu, trzymając dwie drżące dziewczynki na chodniku przed butikiem Versace, wyglądając, jakby świat o niej zapomniał.

Łukasz ukląkł.

Właśnie tam, w swoim dopasowanym garniturze i włoskich butach, na brudnym chodniku w Warszawie.

Ania, szepnął cicho.

Ona nie mogła na niego spojrzeć.

Nie chciałam, żebyś mnie tak zobaczył, powiedziała ochrypłym głosem. Prawie uciekłam, gdy cię rozpoznałam.

Bliźniaczki patrzyły na niego szeroko otwartymi, przestraszonymi oczami. Jedna z nich pociągnęła Annę za rękaw.

Mamo, zimno mi.

Serce mu się ścisnęło. *Mamo*.

Spojrzał na nią, mówiąc łagodniejszym tonem, niż pamiętała. To twoje?

Skinęła głową. Zosia i Hania. Mają trzy lata.

Zaparło mu dech.

*Trzy lata*.

Wyglądały dokładnie jak ona, ale było coś znajomego w kształcie ich podbródków. W tym, jak Hania mrużyła oczy w słońcu, tak jak on robił w dzieciństwie.

Serce waliło mu jak młot.

Czy to moje?

Anna w końcu podniosła wzrok, z łzami w oczach. Nie wiedziałam, jak cię znaleźć. Próbowałam ale gdy dowiedziałam się, kim się stałeś, pomyślałam Głos jej zadrżał. Pomyślałam, iż nie będziesz chciał tego. Mnie. Ich.

Cisza, cięższa niż wszystko, co kiedykolwiek znał, zawisła między nimi.

Nie był pewien, jak długo tak stali.

W końcu, powoli, jakby decyzja została już podjęta głęboko w jego sercu, zdjął płaszcz i otulił nim Annę. Delikatnie wziął Zosię na ręce, a potem wyciągnął dłoń do Hani.

Chodźcie, powiedział stanowczo. Zabieram was do domu.

W kolejnych dniach media oszalały.

Miliarder technologiczny Łukasz Nowak widziany z nieznaną kobietą i dziećmi w centrum miasta!

Tajna rodzina magnata?

Od żebraczki do apartamentowca: kobieta, która przełamała milczenie Łukasza Nowaka!

Ale Łukasz miał to gdzieś.

Nie obchodziły go nagłówki gazet.

Nie obchodzili go członkowie zarządu dzwoniący zaniepokojeni.

Nie obchodziły go plotki z salonów.

Bo Anna i dziewczynki spały teraz w jego apartamencie, w cieple, bezpieczne, nakarmione.

I on wreszcie znów coś poczuł.

Kilka tygodni później Anna stała przy jego ogromnych oknach, wpatrując się w horyzont.

Nie pasuję do tego świata, Łukasz, powiedziała cicho. Ty jesteś sobą. A ja jestem tylko

Jesteś ich mamą, przerwał. Jesteś jedyną osobą, która kiedykolwiek naprawdę mnie znała. Należysz tu bardziej niż ktokolwiek.

Obróciła się do niego, z wilgotnymi oczami. Bałam się.

Ja też, wyszeptał. Ale już się nie boję.

Potem ukląkł nie z pierścionkiem, jeszcze nie ale z całym swoim sercem.

Zostań. Znajdźmy rozwiązanie. Razem.

I Anna została.

Nie przez pieniądze. Nie przez apartament, prasę czy luksus.

Ale dlatego, iż mężczyzna, który kiedyś wziął ją za rękę na szkolnym korytarzu, odnalazł ją ponownie tym razem na najzimniejszej ulicy, w najcięższym momencie jej życia.

I zamiast odwrócić się plecami

On zabrał ją do domu.

Do niej.

Do ich córek.

Do życia, które im było pisane.

Idź do oryginalnego materiału