Mikrowyprawy

imagazine.pl 1 tydzień temu

Każdego roku w wakacje ta sama dyskusja przelewa się przez media społecznościowe, ale też wśród naszych znajomych. „Dokąd jedziesz? Jak to nie jedziecie!?” i podobne pytania i zdziwienia słyszymy z Żoną od lat.


Ten artykuł pochodzi z archiwalnego iMagazine 8/2024


Zresztą one powracają z końcem roku, gdy znikamy na miesiąc na drugi koniec świata. Nigdy nie wyjeżdżamy w szczycie sezonu urlopowego, w lipcu i sierpniu. To nasza prywatna preferencja wynikająca z tego, że, po pierwsze, nie znosimy upałów. Po drugie, odpoczynek all inclusive to dla nas uosobienie koszmaru. I w końcu, po trzecie, ponieważ lubimy sobie robić wówczas mikrowycieczki, o których dziś chcę trochę więcej opowiedzieć.

Wybór, wolność, cisza

Zacznę od tego, iż szalenie cenię sobie czas spędzany z samym sobą. Cisza głowy, jak lubię to nazywać, którą można osiągnąć bez wydumanych wypraw, wychodząc na przykład na kilkunastokilometrowy spacer bez AirPodsów, samotnie lub z bliską osobą, jest na wyciągnięcie ręki. I działa cuda, serio! Nie zliczę, ile dobrych rozmów stoczyliśmy z Klaudią, po prostu chodząc po Krakowie lub okolicznych lasach czy puszczach. Dla mózgu był to odpoczynek porównywalny z przemierzaniem Skandynawii, co robimy chętnie jesienią.

Takie piesze wędrówki oczyszczają umysł i pomagają przemyśleć wiele spraw. Spacer może trwać od rana do zachodu słońca, ale często wyruszamy dopiero po południu i wracamy późną nocą. Gorąco polecam posłuchać odcinka podcastu mojego przyjaciela, Radka Budnickiego, który rozmawiał z drugim moim znajomy, stoickim filozofem dr. Piotrem Stankiewiczem, pt. „Stan po zejściu, czyli dlaczego warto wyjść z domu i iść przed siebie?”.

Henry David Thoreau mawiał: „Poszedłem na spacer po lesie i wróciłem wyższy od drzew”.

Kreatywna zielona przestrzeń

Las, czy w ogóle otoczenie pełne zieleni, może być nieprzecenionym źródłem kreatywności. Dowodzą tego liczne badania naukowe, a „te przeprowadzone na Uniwersytecie Stanforda wykazały, iż ludzie, którzy spędzili czas na spacerze w naturze, wykazują znacznie wyższą kreatywność w porównaniu do tych, którzy przebywali w miejskim środowisku”. To także naturalny antydepresant.

To może być pobliski las, puszcza, a choćby większy park w mniejszej miejscowości. Miejsce, gdzie nie ma dużo ludzi, za to zieleni już tak. Czasami udajemy się tam pobiegać, czasami po prostu być. Chodzić, siedzieć, słuchać ciszy. Bo widzisz, cisza i czas są w tej chwili (nie tylko według mnie) najcenniejszymi aktywami, jakie jeszcze mamy. Dlaczego słuchawki z ANC zyskały taką popularność? Bo wszyscy szukamy ciszy. I coraz trudniej jest ją znaleźć, a już na pewno nie znajdziesz jej na typowych zorganizowanych wakacjach w Europie.

Jasne, każdy lubi coś innego, a taki wyjazd też może być świetnym pomysłem dla całej rodziny, co nie zmienia faktu, iż prędzej czy później każdy zatęskni za nią. Za ciszą. Mikrowyprawy pomagają ją odnajdywać nie tylko w otoczeniu, ale właśnie, a może choćby przede wszystkim, w naszej głowie, ponieważ to coś zupełnie innego. Niekojarzącego się z wakacjami, prawda? A jednak regularne eksplorowanie (w różnej formie, powtarzam!) najbliższej lub niedalekiej okolicy może okazać się większą przygodą niż leżenie plackiem na ręczniku.

Kropki

Nie, nie chodzi mi o te, które możemy policzyć na biedronkach, ale o nasze wszystkie sprawy i rzeczy, które zwykle naszej głowie przypominają miseczkę cukierków M&M’s. W połowie roku zawsze podsumowuję minione 6 miesięcy, szykując się do zwykle intensywnej jesieni. Zdarza mi się zabierać kilka spraw ze sobą na taki spacer do lasu, parku lub przed siebie, bo wiem, iż właśnie w takich okolicznościach moja głowa jest w stanie trzeźwo myśleć i szukać adekwatnych odpowiedzi.

Okazuje się, iż kiedy otacza nas świat, ale nie ten wirtualny, zza dwóch monitorów, mózg zaczyna łączyć kropki. Szuka odpowiedzi, czyści nasz umysł z przebodźcowania i zbędnych danych, które gromadzimy w nim non stop. Żadna aplikacja do tworzenia map myśli nam tego nie zafunduje w takiej surowej i czystej formie.

Anthon St. Maart powiedział kiedyś takie piękne zdanie, które lubię przytaczać w każdej rozmowie dotyczącej mikrowypraw. A mianowicie:

„W lesie nie znajdziesz Wi-Fi, ale znajdziesz lepsze połączenie”.

Samych zaskoczeń z tego, co mamy na wyciągnięcie ręki (lub oka) życzę!

Jeśli artykuł Mikrowyprawy nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału