Plusem koronawirusa może być to, iż część żeglarzy powróciła z zagranicznych akwenów na polskie jeziora. Mam nadzieję, iż na nowo odkryją ich piękno i będą tu wracać – mówi Michał Szatanek, prezes Grupy Szatanek Polska, instruktor żeglarski i motorowodny, wychowawca kolonijny
Wśród wielu mazurskich atrakcji uwagę przyciąga rozbudowany ośrodek w Rynie – Bocianie Gniazdo. Jaka idea przyświecała jego twórcom?
Michał Szatanek – Początek historii Bocianiego Gniazda sięga 2000 r., kiedy zrobiłem w Rynie patent żeglarski. Założyłem lekarski klub żeglarski, który do dziś organizuje obozy rekreacyjne i szkolenia. Potem działalność się rozszerzyła i od 2010 r. z grupą przyjaciół, którzy tak jak ja kochają Mazury, pracujemy na markę biznesową, prowadząc rozbudowaną działalność gospodarczą. Szkolimy najwięcej żeglarzy i motorowodniaków wśród wszystkich ośrodków w Polsce. W 2016 r. wygraliśmy przetarg na zakup ośrodka, w którym zdobyłem patent. Obiekt wymagał gruntownej modernizacji, ponieważ przez lata nikt w niego nie inwestował. My podjęliśmy się tego wyzwania i cały czas pracujemy na to, aby stworzyć najpiękniejsze miejsce na Mazurach. Mamy wiele pomysłów i chęci, żeby urzeczywistnić hasło: „Twoje niebo na Mazurach”. Nie jest to trudne, bo z autopsji wiem, czego potrzebują żeglarze, gdy schodzą z wody na ląd. Dlatego postawiłem na zaplecze sanitarne i optymalne warunki do rekreacji, łącznie z gastronomią. Moim marzeniem było stworzenie przystani na każdą pogodę, która będzie dawała schronienie podczas deszczu, chłodu i wiatru, a zarazem pozwoli miło spędzić czas w tawernie, przy kominku, przy szantach. W ten sposób chcemy wydłużyć sezon, aby Bocianie Gniazdo było przyjazne dla wszystkich żeglarzy o każdej porze roku.
Jak teraz wygląda ośrodek i co oferuje?
Michał Szatanek – Działalność szkoleniowa to podstawa i punkt wyjścia dla kolejnych filarów firmy. Mówię np. o czarterach, które cieszą się wśród klientów dużym zainteresowaniem ze względu na poziom wyszkolenia kadry, jak i jakość sprzętu, który systematycznie wymieniamy. Mamy ok. 350 miejsc noclegowych, ale nie jest to nasze ostatnie słowo, bo teren, jakim dysponujemy, pozwala na dalsze inwestycje. Myślimy o bazie noclegowej dla VIP-ów, którzy oczekują 3 lub 4 gwiazdek i większego luksusu, jakiego nie dają domki, choćby wyremontowane i odświeżone. Dzięki współpracy z partnerami nasza oferta wciąż ewoluuje i jest wzbogacana o coraz to nowe aktywności wodne i lądowe, takie jak windsurfing, skutery wodne czy paintball. Efekty naszych działań dostrzegają nie tylko amatorzy sportów wodnych, ale także władze Rynu, które wspierają nas w realizowanych inwestycjach. Dobrze układa nam się również kooperacja z lokalnymi instytucjami, choćby z Zamkiem Ryn. Wspólnie organizujemy letnie imprezy, regaty i wierzymy, iż zamiast konkurować, możemy razem działać na korzyć silnych marek kojarzących się z naszą miejscowością.
Bieżący rok jest wyjątkowy i trudno na jego podstawie robić analizy rynku, ale czy biorąc pod uwagę doświadczenia ostatnich lat, można mówić o tendencji wzrostowej w zakresie usług, jakie oferuje Bocianie Gniazdo?
Michał Szatanek – To prawda, ten rok jest nietypowy, bo od lat mamy stałą liczbę klientów, a w marcu doświadczyliśmy stresu i strachu: czy ludzie przyjadą, czy będą mogły się odbywać kolonie, czy będziemy mogli organizować szkolenia. Zapowiadało się źle, ale okazało się, iż forma wypoczynku na żaglach jest jedną z bezpieczniejszych, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Mamy sprzedane wszystkie czartery i miejsca noclegowe w ośrodku. Myślę, iż sezon będzie conajmniej równie dobry jak poprzednie. Plusem koronawirusa może być to, iż część żeglarzy powróciła z zagranicznych akwenów na polskie jeziora. Mam nadzieję, iż na nowo odkryją ich piękno i będą tu wracać.
Czy gastronomia jest mocną stroną Bocianiego Gniazda?
Michał Szatanek – Do doskonałości jeszcze trochę nam brakuje, ale mam poczucie, iż kuchnia też może być naszą chlubą i budzi pozytywne emocje. Specjalizujemy się w smażonych rybach, takich jak sandacz i miętus, ale mamy też w ofercie pierogi własnego wyrobu oraz pizzę z profesjonalnego włoskiego pieca. Jest smacznie i różnorodnie – każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
W jakim wieku dziecko może zacząć przygodę z żeglarstwem?
Michał Szatanek – My przyjmujemy dzieci od 8. roku życia. Dla nich jest organizowany obóz stacjonarny połączony z poznawaniem regionu oraz nauką żeglarstwa w podstawowym zakresie, będącą przygotowaniem do dalszej, bardziej profesjonalnej drogi, a docelowo patentu żeglarza jachtowego, o który można się starać od 14. roku życia. Wtedy obóz też ma charakter stacjonarno-szkoleniowy, a dodatkowo wędrowny – Szlakiem Wielkich Jezior. Prowadzimy też szkolenia instruktorskie dla dorosłych i niezależnie od wieku stawiamy na bezpieczeństwo kursantów. Dla żeglarzy, którzy do nas wracają, mamy atrakcyjne rabaty na czartery.
Rozmawiał Mariusz Gryżewski