Miasta puste, korki tworzą się... w górach. Tłumy turystów tłoczą się pod szczytami i atrakcjami

natemat.pl 13 godzin temu
Majówka trwa w najlepsze, więc Polacy chętnie korzystają z kilku dni wolnych od pracy. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się góry, które przeżywają prawdziwe oblężenie. W mediach społecznościowych pojawiają się nagrania ukazujące ogromne tłumy turystów, walczących o dotarcie do szczytów, wodospadów i innych atrakcyjnych miejsc.


Długi weekend majowy to czas intensywnych wyjazdów, a także odpoczynku i rekreacji. Polacy tłumnie ruszają nad morze, na Mazury czy do innych miast. Nie zapominajmy, iż w tym czasie również do Polski napływa wielu turystów zza granicy.

Dlatego też na drogach panuje wzmożonych ruch, a żeby skorzystać z popularnych atrakcji turystycznych trzeba spędzić sporo czasu w kolejce. Internauci dzielą się w sieci swoimi relacjami, szczególnie z górskich wędrówek.

Na TikToku jeden z turystów udostępnił nagranie z wyprawy do Wodospadu Kamieńczyka w Karkonoszach. Jest to najwyższy wodospad w polskich Sudetach, znajduje się na trasie ze Szklarskiej Poręby na główny grzbiet Karkonoszy. To miejsce przyciągnęło prawdziwe tłumy.

W kolejnym filmie autor poinformował, iż czekał 50 minut, by kupić bilet wstępu do atrakcji. Po dotarciu na miejsce również natknął się na tłum turystów. Do nagrania dołączył retoryczne pytanie: "Czy naprawdę warto było tyle czekać?"

Tłumy turystów w górach na majówkę


Podobna sytuacja miała miejsce w Tatrach. W piątek, 2 maja, na TikToku pojawiły się materiały przedstawiające kolejkę oczekujących na wjazd na Kasprowy Wierch.

Użytkownik o nazwie @koniemorskieoko opublikował relację z drogi do Morskiego Oka. Na nagraniu widać bardzo długą kolejkę turystów, mogło być to choćby 200 osób oczekujących na przejazd konnym zaprzęgiem.

W opisie nagrania czytamy: "Wbrew temu, co czasem próbują forsować różne organizacje – Polacy chcą koni w Tatrach. Wiedzą, iż nasze zwierzęta są silne, zadbane i dobrze przygotowane, bo ich dobro to nasza codzienna praca i odpowiedzialność. To nie tylko przejazd, to spotkanie z żywą tradycją góralską, która od pokoleń wpisana jest w krajobraz tego miejsca".

Temat wykorzystania koni w Tatrach od dawna budzi emocje. Jak pisaliśmy w naTemat.pl, pod koniec lutego doszło do przełomu. Po latach działań ze strony aktywistów, udało się wypracować porozumienie, które być może zadowoli fiakrów i górali, a także działaczy, którzy chcieli zadbać o dobrostan koni nad Morskim Okiem.

– Konie zamiast obecnych 7 km w jedną stronę, będą jeździły tylko na odcinku 2,5 km. Dalej będą jeździć już tylko autobusy elektryczne – stwierdziła ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj. Oprócz tego, w majówkę ruszyły pierwsze elektryczne busy z Zakopanego i Palenicy Białczańskiej aż do Włosienicy, polany tuż przed Morskim Okiem.

Na razie nie wszystko poszło zgodnie z planem. Nad Morskie Oko można wjechać elektrycznym busem, ale bilet kosztuje... aż 100 złotych.

Idź do oryginalnego materiału