Miasta 15-minutowe. Pieszo lub na rowerze

instytutsprawobywatelskich.pl 1 miesiąc temu

Z Marcinem Hyłą, autorem raportu „Polityka rowerowa polskich miast”, rozmawiamy o stanie ruchu rowerowego, o rekomendacjach dla władz miast i o radach dla obywateli działających na rzecz polityk rowerowych.

(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Miasta 15-minutowe. Polityka rowerowa)

Marcin Hyła

Aktywista rowerowy, autor raportu „Polityka rowerowa polskich miast” wydanego przez Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów. W 1996 roku opublikował książkę „Miasta dla rowerów. Nie dla samochodów”.

Rafał Górski: Co to są miasta 15-minutowe?

(Śmiech) Jest to przedmiot ogromnej kontrowersji, ataków zarówno ze strony środowisk konserwatywnych i prawicowych, jak choćby i niektórych lewicowych. Tymczasem miasta 15-minutowe to do niedawna były niemal wszystkie miasta na świecie, bo wszędzie można było dotrzeć w ciągu piętnastu minut, i to na piechotę. Pomysł pana Moreno (autor hasła „miasto 15-minutowe”) jest ciekawy, ale w praktyce kontrowersyjny. Generalnie sprowadza się do tego, żeby wszędzie było blisko, żeby wszystko się dało załatwić choćby nie wsiadając do tramwaju czy do samochodu, tylko na piechotę albo na rowerze. Schodząc na ziemię: z pewnością miastem 15-minutowym w tej chwili jest Amsterdam czy Kopenhaga, gdzie rzeczywiście do większości punktów w mieście można dotrzeć w ciągu kwadransa na rowerze.

A dlaczego Twoim zdaniem ta idea wywołuje tyle kontrowersji?

Wydaje mi się, iż w przypadku polskich miast chodzi o to, iż aby rzeczywiście stworzyć coś takiego jak miasto 15-minutowe, trzeba by zrobić sporą rewolucję. Dokonać ogromnych, daleko idących przekształceń, które mogą wykraczać poza wyobrażenia ludu, który prawdopodobnie spodziewa się wyłącznie zakazów.

Chodzi zarówno o budowę nowych dróg, jak i zamykanie czy zmianę przeznaczenia wielu istniejących. Po prostu chodzi o to, żeby rzeczywiście ułatwić poruszanie się inaczej niż samochodem – pieszo lub na rowerze. Każda zmiana wywołuje reakcję nierzadko alergiczną, więc takich awantur pewnie będzie dużo w Polsce, w Europie, na świecie.

Kiedy wybuchła ta awantura w Polsce, przypomniałem sobie Twoją książkę „Miasta dla rowerów”, która została wydana w połowie lat 90. Pamiętam, iż był tam zamieszczony jeden diagram przedstawiający rower jako sposób szybkiego transportu w mieście.

Tak, bo dokładnie do tego się to sprowadza. Wtedy nie nazywaliśmy tego „miastem 15-minutowym”. Co interesujące to bardzo ładnie działa w przypadku wielu miast. Jest kilka narzędzi internetowych, które umożliwiają nałożenie planu np. Amsterdamu na inne miasta. Okazuje się, iż Amsterdam nałożony na Warszawę czy Wrocław wygląda bardzo ciekawie – chodzi o układ drogowy ale przede wszystkim odległości i skalę miasta. To pokazuje potencjał polskich miast, który w niektórych przypadkach jest już częściowo wykorzystywany. Oczywiście do tego potrzebna jest infrastruktura rowerowa – ale taka, iż rower się nie zatrzymuje co sto metrów na czerwonym świetle, nie ustępuje wszystkim pierwszeństwa, nie musi jechać dookoła jakimś mało sprytnym objazdem, tylko ma właśnie możliwość jazdy na wprost, bez zatrzymań, po możliwie płaskim terenie. Jak w Amsterdamie.

Idź do oryginalnego materiału