Już kilka miesięcy po wybuchu wojny goszczące w Polsce uchodźczynie znikały z dnia na dzień gdy były gotowe lub trafiła się im okazja do wyjazdu na zachód. W szybkim czasie nastąpił efekt domina, który zaczął się jesienią zeszłego roku i często choćby osoby mieszkające od wielu lat w Polsce zaczęły opuszczać nasz kraj.
Nie ma wątpliwości, iż sąsiadom jakimi są Ukraińcy w zaistniałej sytuacji powinno się pomagać. Polacy bez wahania przyjmowali do swoich domów i mieszkań ukraińskie rodziny, emerytów, kobiety i dzieci. Gdyby nie pewna przesada z pomocą (socjalnym rozdawnictwem) ze strony polskiego rządu, pewnie nie byłoby żadnych głosów sprzeciwu. Starano się więc założyć narrację o tym, iż przecież to Polska na tym zyska więcej niż straci. Snuto wizję jak to Polska zyska kilka milionów świeżej, młodej populacji. Szczególnie podkreślano za każdym razem fakt, iż większość uchodźców z Ukrainy to kobiety. Duża grupa mężczyzn już zacierała ręce, tak jakby mieli już wyznaczone terminy wesela ze wschodnimi pięknościami. Rzeczywistość gwałtownie zweryfikowała wizje. Młode Ukrainki w zdecydowanej większości potraktowały Polskę jako tymczasowy nocleg. Wyjechały do Niemiec, Holandii, Kanady, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Danii, Czech, USA i wielu innych zamożniejszych państw niż nasze. W sytuacji takiej możliwości to nie powinno nikogo dziwić, wszak sami Polacy przez cały czas opuszczają Polskę. Po co więc była ta naiwna narracja o ratowaniu demografii, rynku pracy czy rewolucji na polskim rynku matrymonialnym?
Młode kobiety, które faktycznie są w Polsce bardzo potrzebne niemal olały nas totalnie. Ukrainki to nie szare myszki, które zadowoli poziom życia w Polsce. Rynek pracy oferujący zwykle płacę minimalną i pewnie niezbyt duże możliwości rozwoju nie jest złapaniem Pana Boga za nogi. choćby duże polskie miasta typu Warszawa i Kraków przegrały z niemieckimi miasteczkami i wsiami. Także nikt specjalnie nie rzucał się na polskich mężczyzn, choć media już pompowały narrację o rzekomym zagrożeniu dla Polek choć w naszym kraju brakuje 1-2 miliony wolnych kobiet. Stała się rzecz do przewidzenia, tak samo jak Rumunki czy Chorwatki po wejściu ich państw do UE nie zapukały do naszych drzwi, tak nie zrobiły tego Ukrainki. Polska pozostaje jednym z najbiedniejszych państw w UE a poziom życia w ostatnich latach spada. Cudów nie ma, choćby tych na kiju. Ukrainki dostały dostęp do wszystkiego co Polska mogła im dać. Więcej zrobić w tej kwestii już nie mogliśmy. Wszystko zweryfikował wolny rynek. Liczba uchodźców z Ukrainy w Polsce wyraźnie spada. Teraz Ukrainki mieszkają i pracują na zachodzie, a ewentualne rodziny założą z Niemcami, Brytyjczykami czy Hiszpanami oraz innymi imigrantami w tych krajach.W Polsce natomiast częściej zostają seniorzy i ewentualnie matki z dziećmi rzeczywiście czekające na koniec wojny i swoich partnerów.
W dobie kryzysu demograficznego to ważna lekcja dla Polski. Nie jesteśmy konkurencyjni zarówno w Unii Europejskiej jak i Europie o ile chodzi o miejsce imigracji. Ukraińcy i tak mieli już dać nogę do Niemiec po tym gdy ten kraj zdecydowałby się na podobne ułatwienia wizowe co Polska. Tego obawiali się polscy przedsiębiorcy już długo przed wojną. Ukraińców zastępują już teraz Azjaci, w większości z państw muzułmańskich. Dla nas to i tak mały problem w porównaniu do Ukrainy. Każdy kolejny miesiąc wojny to coraz mniejsze szanse na powrót kobiet do tego kraju. Już w zasadzie można przyjąć, iż połowa na stałe do Ukrainy już nie wróci. Takie sytuacje już się zdarzały choćby w przypadku Bośni. Po około 10 latach od zakończenia konfliktu w Republice Serbskiej do swoich domów na stałe wróciła zaledwie połowa bośniackich uchodźców. Dla wielu Ukraińców rok 2022, w pewnym sensie był niczym rok 2004 dla nas Polaków.