Miałam okrągłe urodziny i postanowiłam świętować je w domu – zaprosiłam rodzinę i przyjaciółki. Stół chciałam ustawić w dużym pokoju. Ale moja synowa oświadczyła, iż to ich pokój i nie mam prawa tam wchodzić, a tym bardziej wprowadzać gości, bo tam są jej rzeczy. Byłam zszokowana – obca osoba ustala porządki w moim własnym mieszkaniu. Ale ostatnie słowo należało do mnie – urodziny urządziłam tak, jak chciałam, a potem wyrzuciłam syna z synową z mojego domu

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Zawsze myślałam, iż będę dobrą teściową. W końcu syna wychowywałam sama – mąż odszedł od nas, gdy chłopiec miał pięć lat. Było mi bardzo ciężko, ale poradziłam sobie. Na szczęście mój syn od dziecka był samodzielny i odpowiedzialny. Kiedy zdecydował się zamieszkać ze swoją dziewczyną, Tatianą, nie sprzeciwiałam się. To jego życie, jego wybór – skoro była dla niego odpowiednia, postanowiłam ją zaakceptować.

Po roku wspólnego mieszkania Tatiana zaczęła mówić o ślubie. I to nie o byle jakim ślubie – marzyła o weselu z rozmachem, dużą ilością gości, piękną suknią, limuzyną i oczywiście podróżą poślubną. Ale mój syn powiedział nie. Powiedział wprost, iż na takie wesele go nie stać, a brać kredyt na jednorazową sukienkę i karmienie tabunu nieznajomych – tego nie zamierza.

Tatiana się obrażała, próbowała wymuszać na nim decyzję, ale nic nie wskórała. Ostatecznie zgodziła się na zwykły ślub cywilny i małe przyjęcie tylko dla najbliższych. Po jakimś czasie młodzi, zmęczeni wynajmowaniem mieszkań, poprosili, żeby zamieszkać u mnie. Tłumaczyli, iż chcą odłożyć pieniądze na własne lokum.

Mieszkanie mam dwupokojowe. Ja zajęłam mniejszy pokój, a młodzi większy. Tatiana od razu zaczęła urządzać go po swojemu – poprzestawiała meble, przemalowała ściany, część moich rzeczy wyniosła do piwnicy. Tak przeżyliśmy razem pół roku – aż do moich urodzin.

Chciałam świętować w domu, zaprosiłam rodzinę i przyjaciółki. Planowałam nakryć stół w dużym pokoju. Wtedy Tatiana wybuchła:
– To jest nasz pokój! Nie masz prawa tam wchodzić, a już na pewno nie wprowadzać tam swoich gości, bo tam są moje rzeczy!

Byłam zszokowana – obca kobieta dyktuje mi warunki w moim mieszkaniu. Ale ostatnie słowo należało do mnie. Urodziny wyprawiłam, jak planowałam. Tatiana przez cały dzień chodziła jak chmura gradowa, nie pomogła mi z przygotowaniami i dawała do zrozumienia, iż jest obrażona.

Podczas przyjęcia zeszło na temat planów młodych – kiedy planują dzieci? I wtedy się zaczęło! Tatiana wypaliła, iż z taką teściową jak ja nie zamierza mieć dzieci. Że nie może liczyć na moją pomoc, iż choćby porządnego wesela nie miała, bo ja odmówiłam im wsparcia finansowego.

A co ja mam do tego? Przecież to mój syn podejmował decyzje, a my o tym prawie nie rozmawialiśmy.

Następnego dnia powiedziałam synowi, iż koniec – nie będą już u mnie mieszkać. Dostał tydzień na znalezienie mieszkania.

Przyjął to spokojnie. gwałtownie znalazł lokum, spakował swoje rzeczy, zabrał żonę i się wyprowadził. Teraz często do mnie zagląda, czasem choćby zostaje na noc, i coraz częściej wspomina o rozwodzie.

Tatiana jest wściekła. Rozpowiada wszystkim moim znajomym, jaka to ja jestem zła, iż wyrzuciłam ich na ulicę i przez mnie ich małżeństwo się rozpada. Ale ja uważam inaczej – gdyby Tatiana potrafiła się zachować, nic takiego by się nie stało.

Idź do oryginalnego materiału