Chociaż w tej chwili w modzie są wystawne komunijne przyjęcia, jeszcze 20 lat temu mało kto mógł sobie na takie pozwolić. Nie wspominając już o opłacaniu wizyt u fryzjerów, makijażystek czy wynajmowaniu animatorów. "Miałam pierwszą komunię świętą w 2004 roku. Byłam ubrana w zwyczajną długą albę, miałam małą torebkę sakiewkę na książeczkę i różaniec, na nogach białe buciki na małym obcasie, na głowie loki zrobione na papiloty" - pisze nasza czytelniczka w wiadomości nadesłanej redakcji.
REKLAMA
"Za pieniądze z komunii rodzice kupili meble"
Po mszy wszystkie dzieci dostały na pamiątkę obrazki z imieniem, nazwiskiem oraz datą. Wykonano im też pamiątkowe zdjęcia. Następnie pani Anna pojechała do domu, by wraz z rodziną zjeść obiad i deser. Jak sama podkreśla, uroczystość miała dla niej wtedy przede wszystkim charakter duchowy.
Zobacz wideo Jaką mamą jest Anna Wendzikowska? "Jeśli ktoś krzywdzi moje dziecko, budzi się we mnie matka lwica"
"Do późnego wieczora bawiłam się z kuzynami. Wtedy najważniejsze było dla mnie przyjęcie Jezusa do serca. Tak byłam nauczona" - twierdzi. Ośmioletnia wówczas czytelniczka dopiero kolejnego dnia otworzyła wszystkie prezenty w towarzystwie rodziców.
"Pamiętam, iż były to dwa zegarki, rower, słodycze i 1200 zł, za które rodzice kupili meble do mojego pokoju i wymarzoną tapetę na ścianę. A w dzisiejszych królują czasach suknie tak jak do ślubu, 1000 zł od osoby to za mało i dzieciaki myślą tylko o prezentach. Robią rankingi w szkołach, kto dostał najdroższy podarunek" - podsumowuje.
"Nie mam o to pretensji, takie były czasy"
W jednym z artykułów pisaliśmy już o zjawisku, kiedy to rodzice korzystają z komunijnych pieniędzy dziecka i wydają je na życie, przedmioty codziennego użytku lub opłacają z nich przyjęcie. Niektórych oburzały takie pomysły. Inni uważali, iż niegdyś było to całkiem normalne i nikogo to nie dziwiło.
40 lat temu to nikt choćby nie myślał, iż pieniądze z komunii są dla dziecka. Prezenty owszem, ale pieniądze raczej brali rodzice i wydawali zgodnie z potrzebą
- twierdziła czytelniczka pod artykułem udostępnionym na stronie facebookowej kobieta.gazeta.pl.
"Komunie miałam ponad 30 lat temu i szczerze, choćby do głowy mi nie przyszło, aby prosić rodziców o pieniądze, które dostałam. W domu się nie przelewało, więc dla mnie to było normalne, iż pieniądze biorą rodzice. Liczyło się to, iż przyjechała cała rodzina", "Miałam komunię 1977 roku. Dostałam pieniądze. Mama kupiła mi paletki do badmintona i płaszczyk. Za resztę kupiła wirówkę do odwirowania prania. Stwierdziła, iż poniosła duże koszty w związku organizacją przyjęcia. Nigdy nie miałam o to żalu", "Mama kupiła mi komplet złożony ze spodni i bluzki, które bardzo mi się podobały. Normalnie nie byłoby nas na niego stać. Reszta pieniędzy poszła na życie, bo mieliśmy bardzo ciężko. Nie mam o to pretensji, takie były czasy i tak trzeba było żyć" - wspominali inni.
Czy uważasz, iż rodzice mają prawo dysponować pieniędzmi z komunii dziecka? jeżeli tak, to w jakiej sytuacji? Napisz na [email protected]. Wasze historie są dla mnie ważne. Gwarantuję anonimowość.