Miał dopiero 16 lat, kiedy przyprowadził ją do domu… Dziewczynę, która od dawna była w ciąży, starszą od niego o rok.
Ewa chodziła do tego samego technikum co on, tylko na innym roku. Przez kilka dni Patryk obserwował, jak obca dziewczyna, wtulona w kąt, cicho płacze. Nie umknęły jego uwadze też charakterystyczny, zaokrąglający się brzuch, te same ubrania (od dwóch tygodni) i pusty, pozbawiony nadziei wzrok.
Jak się okazało, jej historię znał niemal każdy… Wnuk znanej w ich mieście osoby spotykał się z nią, a potem po prostu zniknął, wyjechał niby w interesach do sąsiedniego województwa. Jego rodzice nie chcieli choćby słyszeć o Ewie. Powiedzieli jej to wprost.
A jej własni, jakby żyli w średniowieczu, bojąc się „wstydu”, wyrzucili ją z domu i sami wyjechali na działkę. Jedni współczuli Ewie, inni śmiali się za jej plecami.
– Sama sobie winna. Trzeba było myśleć głową!
Patryk nie mógł tak tylko patrzeć. Zastanowił się i podszedł.
– Łatwo nie będzie, przestań ryczeć. Proponuję, żebyś poszła ze mną, ożenimy się. Ale od razu mówię – nie umiem kłamać i nie będę robił słodkich oczy ani przed tobą, ani przed dzieckiem. Po prostu będę przy tobie i obiecuję, iż wszystko będzie dobrze.
Ewa otarła łzy i spojrzała na chłopaka. Cóż… Najzwyklejszy chłopak, bez poloru. A ona marzyła o zupełnie innym narzeczonym! Tyle iż w jej sytuacji wyboru już nie miała, więc poszła z nim.
Rodzice byli w szoku, mama błagała Patryka, żeby się opamiętał, ale on był zdeterminowany i tłumaczył:
– Mamo, nie martw się tak, wszystko będzie w porządku. Mam dwie stypendia, zwykłe i socjalne. Teraz będę dorabiał, damy radę!
– Ale przecież chciałeś dalej się uczyć!
– No i co? Żyjemy jakoś. Tata całe życie w fabryce, ty w sklepie. Ludzie jakoś żyją i bez studiów. Mamo, to przecież nie koniec świata!
Ewa zamieszkała w pokoju Patryka. Oddał jej swoje łóżko, a sam przeniósł się na niewygodną rozkładaną kanapę. Przez kilka dni była bardzo cicha. Jak cień, chodziła z nim za rękę do technikum i z powrotem, aż w końcu wybuchnęła.
– Mam dość! Dlaczego twoi rodzice patrzą na mnie krzywo? Nie podobam im się! I dlaczego nie spędzasz ze mną czasu? Siedzisz w książkach albo wychodzisz?!
Patryk był zaskoczony.
– A ty nie myślisz, iż to normalne? Tak, rodzice cię nie lubią, ale przyjęli cię i nie dręczą. Patrzą krzywo? Twoja rodzina w ogóle nie chciała cię widzieć. A rodzice ojca twojego dziecka? Gdzie oni są? Siedzę w książkach, bo się uczę i nie chcę wylecieć po pierwszym roku. I po co miałbym tracić stypendium… Wychodzę? Bo dorabiam i nie mam ochoty oglądać z tobą ckliwych seriali.
Ewa zaczęła płakać.
– Po co tak mówisz?
– Jak? Mówiłem, iż nie umiem kłamać. A tak w ogóle, kiedy idziemy do USC?
– Przecież nie mogę tak iść, kup mi ładną sukienkę, z wysokim stanem, żeby nie było widać brzucha.
– O co ci chodzi? Przecież przyniesiemy zaświadczenie o ciąży, jaka sukienka? Muszę jeszcze oszczędzać na wózek i łóżeczko…
Mama sięgnęła po walerianę, ale powoli się pogodziła z sytuacją i coraz częściej zerkała na dziecięce ubranka. No cóż, nic strasznego… Niech żyją, niech się pobiorą, a oni z tatą pomogą, jak tylko mogą. Tylko ta dziewczyna jakaś niewdzięczna, niezadowolona z Patryka, z nich i z ciasnego mieszkania. No cóż, urodzi, może zmieni się na lepsze.
Ale Ewa nie zamierzała się zmieniać. Kiedy Patryk, brudny i zmęczony po pracy na myjni, przyniósł do ich pokoju kotkę, zaczerwieniła się ze złości i wrzasnęła:
– Ty idioto! Po co nam ta obdarta kocica? Wyrzuć ją! Mówię – wynoś ją stąd!
Ale Patryk odparł spokojnie:
– Nie, ona będzie miała kocięta. Zostaje, możesz się choćby nie odzywać. Lepiej zamknij się i podgrzej mi coś do jedzenia.
– A, tak?! – Ewa prawie zapiEwa spakowała swoje rzeczy i wyszła, trzaskając drzwiami, a Patryk został sam z kotką i czterema małymi kłębkami futra, które nagle stały się jego najważniejszą rodziną.