Miał być gołąb, wyszedł kurczak. Dziś ta świątynia to turystyczny hit

gazeta.pl 5 dni temu
Świątynia nieopodal miasta Magelang na indonezyjskiej wyspie Jawa miała przypominać gołębia, ale od lat nosi przydomek "kościoła kurczaka". Choć początkowo była porzuconym projektem, dziś stała się jedną z najbardziej niezwykłych atrakcji w okolicy.
Świątynie o specyficznych kształtach, w których dopatrywać się można dziobów i oczu, widywane są w całej Polsce. Przylgnęło do nich miano "kościołów, które udają kury". Na wyspie Jawa znajduje się prawdziwy "kościół kurczaka". Nie miał to jednak być kurczak, a gołąb, chrześcijański symbol pokoju. Przedziwna budowla przez lata niszczała.


REKLAMA


Zobacz wideo Wywiad z obsadą "1670" o 2. sezonie. "Najbardziej w Janie Pawle cenię jego głupotę"


Co zobaczyć na wyspie Jawa? "Kościół kurczaka" powstał dzięki objawieniu
Pod koniec lat 80. chrześcijanin Daniel Alamsjah, Indonezyjczyk chińskiego pochodzenia mieszkający w Dżakarcie, przyśnił wizję, w której gołąb o gigantycznych rozmiarach spoczął na wzgórzu. Głos Boga nakazał mu wybudować świątynię, w której wspólnie będą modlić się osoby różnych wyznań. Mężczyzna początkowo zignorował to przesłanie, jednak gdy w 1990 roku w sprawach służbowych (szukał pracownika, który po indonezyjskim święcie Lebaran nie stawił się w pracy) przybył do Magelang, ujrzał wzgórze, które rok wcześniej objawiło mu się w wizji. Uznał, iż to definitywny znak od Boga.


Kupił ziemię na wzgórzu po okazyjnej cenie i w 1992 roku rozpoczął budowę. Sam stworzył projekt, choć brak doświadczenia sprawił, iż dziś dom modlitwy przypomina raczej kurę niż gołębia. Wygląd to jednak niejedyny problem. Postawienie tej kury na nogi trwało dekadę, ale nie udało się jej ukończyć. W 2000 roku Alamsjah musiał zrezygnować z wielkiego projektu. Był spłukany, opór stawiali także lokalni mieszkańcy, w przeważającej większości muzułmanie, protestujący przeciwko budowie. "Kościół kurczaka" został porzucony i niszczał, ale do czasu. Turyści, którzy przybywali do pobliskiej Borobudur, największej buddyjskiej świątyni, chętnie odwiedzali także przedziwną i opuszczoną budowlę.
Gereja Ayam, czyli "kościół kurczaka" to dziś popularna atrakcja. Działa tam nie tylko dom modlitwy
Opowieści o Gereja Ayam zaczęły krążyć po sieci, a rosnąca popularność sprawiła, iż Alamsjah mógł w końcu wrócić do realizacji swojej wizji. Od turystów pobierał drobne opłaty za wstęp. Bilet kosztował 20 tys. rupii indonezyjskich, czyli ok. 5 zł. Tak udało się zebrać środki na dokończenie budowy Bukit Rhema.


Dziś na głowie "gołębia" powstał taras widokowy, z którego można podziwiać wschód słońca. Ściany Bukit Rhema udekorowane są malunkami przedstawiającymi sceny z mitologi i ozdobione kwiatami, na miejscu działa 12 pokoi modlitewnych, a choćby kawiarnia i sklep z pamiątkami. Wstęp kosztuje 2 dolary (ok. 7,2 zł).
Idź do oryginalnego materiału