Mężczyźni 3 razy Z istnieją. Choć czasami wydaje się nam, iż to niemożliwe, iż nikt nie może być aż tak wyrachowany, to prawda jest brutalna. Niektórzy panowie funkcjonują zgodnie z zasadą: zbajerować, zaliczyć i zapomnieć. I żadna kobieta tego nie zmieni, choć tysiące wiele razy próbowało i łudziło się, iż to możliwe.
Dzisiaj zdecydowanie lepiej spojrzeć prawdzie w oczy…I zrozumieć, to my stwarzamy mężczyzn 3 razy Z: swoją naiwnością, desperackim głodem miłości, ślepą wiarą w każde słowo i brakiem stanowczości. Tak bardzo pragniemy być kochane, iż zamykamy oczy na rozsądek i dlatego kończy się w jeden dobrze znany sposób. Zapomnieniem. Najpierw przez mężczyznę – co przychodzi mu łatwo, później przez kobietę – co jest okupione poczuciem rozczarowania i upokorzenia. On zapomina lekko i z satysfakcją, a ona z goryczą. choćby tu nie ma sprawiedliwości.
On zabiega, chce zbajerować
Najczęściej to typ klasyczny. Mocno rozpuszczony przez kobiety. Po prostu mu się poszczęściło, ma w sobie to coś. Jest przystojny, zabawny, nie narzeka na powodzenie. Kobiety za nim szaleją lub…może mniej bezpośrednio, ale jednak zdecydowanie interesują się. Są nachalne, bywają wręcz męczące.
Co na to mężczyźni?
A to różnie…Niekiedy mają mieszane uczucia.
Dzisiaj panowie, co może niektórych zaskakiwać, często właśnie na to się skarżą: na potworną nachalność kobiet. Po prostu ich to męczy. Początkowo co prawda schlebiało, potem cieszyło, a na końcu wkurzało.
Niektórzy zdecydowali się grać w tę grę…
Dla takiego faceta z kategorii 3 Z wyzwaniem jest kobieta niedostępna. Póki ona taka jest – poza jego zasięgiem, to jego to bawi. Zabiega o nią. Może choćby podrywać inne, żeby wzbudzić w niej zazdrość, aby pokazać, jaki jest atrakcyjny. Gdy ona w końcu złapie przynętę, to finał jest już znany. Zaliczona – można iść dalej.
Zalicza
Moment zaliczenia wiadomo bywa różny. Czasami jest świetnie, innym razem gorzej, mocno rozczarowująco… ale i bajecznie.
On może być zachwycony, obiecywać, iż zadzwoni. Jednak bardzo gwałtownie okazuje się, iż to było tylko takie gadanie. Mija dzień, kolejny i następny tydzień, a on milczy…Po spotkaniu nie odzywa się. Nie inicjuje kontaktu.
Niekiedy kobieta w myśl zasady, iż mamy równouprawnienie, odzywa się pierwsza. Wtedy pozostało gorzej. Mężczyzna może w ogóle się nie hamować. Czasami bywa wprost bezczelny. Przyparty do muru setką pytań lub w ogóle niepytany mówi wprost, iż to już koniec. Nic dalej nie będzie… Zrywa z kobietą, podając absurdalny powód, bo jest za gruba, za chuda, za szybka, za wolna, jakaś taka lub inna. Nie ma znaczenia, co powie. Ważne, iż grubą kreską przekreśla dalszą chęć bycia razem i to, iż ona jego słowa najprawdopodobniej zapamięta do końca swoich dni…Nawet jeżeli je odrzuci w ramach mechanizmu obronnego, to one i tak ją zranią.
Zapomina
Koniec jest klasyczny, łatwy do przewidzenia: zapomnienie.
Potem historia zaczyna się od nowa, tym razem z inną kobietą. Mężczyzna trzy razy Z, pseudonim wieczny zdobywca dalej zdobywa (cóż za zaskoczenie!), zabiega, chodzi za kobietą, ale tym razem oczywiście za inną, a iż tego kwiatu to pół światu, idzie mu prosto. Im większe wyzwanie, tym ma większą frajdę. Gdy w końcu mu się udaje podbić następną, to co prawda ma chwilę satysfakcji, ale później oczywiście odpuszcza. Zostawia kolejną i zapomina także o niej.
To typ bawiący się, w psychologii nazywany uciekającym. Taki, co to nie jest gotowy na związek i nie ma co liczyć, iż się zmieni.
Jedyny sposób na niego to powszechne otrzeźwienie. To kobiety powinny się zmienić, jeżeli oczywiście zależy im na lepszym traktowaniu.
Problem w tym, iż niektóre kobiety chyba lubią być oszukiwane, bywają bowiem szalenie naiwne. Po wysłuchaniu pięknych haseł, przepadają. Głodne komplementów gwałtownie ulegają. Nie widzą czerwonych flag, znaków ostrzegawczych lub nie chcą ich widzieć. Z całej mocy pragną być kochane. Dlatego robią wszystko, żeby zgarnąć ze stołu choćby okruchy.
Jednak jeżeli zadowalamy się okruchami, nie miejmy pretensji, iż po nich już nic nie zostaje. Nie najemy się nimi, nie zyskamy satysfakcji, pozostaniemy z frustrującym uczuciem życiowego nienasycenia. Podchodzimy do stołu już na sam koniec… Jak bezdomne, która nie mogą uzyskać podstawowych dóbr, na jakie zasługują. Nie upadajmy tak nisko, nie zniżajmy się do takiego poziomu – pomyśl.
Odzyskajmy szacunek dla siebie. Tak, żeby pan trzy razy Z wiedział, iż nie ma czego u nas szukać. Nie zadowalajmy się okruchami, domagajmy się królewskiego traktowania, najlepszej zastawy, pięknego obrusu, ciepłego dania, dobrego powitania, doskonałego traktowania…Jedzmy powoli, z namysłem. Nie spieszmy się nigdzie…To ważne zasady. Tak jak ta, aby zacząć od siebie.