Facet ma być twardy jak skała, ma być silny jak tur, ma być taki, siaki, owaki… Współczesny świat wciąż patrzy na męskość jako chodzący testosteron. Męskość to dominacja, pewność siebie, męskie zajawki tj. samochody, piłka nożna, czy majsterkowanie. Wymieniać można tego na pęczki. Dawniej, gdy patrzyłem w ten, czasami wyidealizowany, pejzaż odnosiłem wrażenie, iż do męskości mi daleko. Byłem mały, taki trochę chłopięcy. Miałem tego powoli dosyć. Samoocena nie była może na dnie, ale wysoka też raczej nie była. No i nadeszła zmiana, której niedługo stuknie rok. Zmienił się mój wygląd zewnętrzny, ale razem z nim poczułem, iż jestem pewniejszy siebie, bardziej wierzę w swoje zdolności, znam swoją wartość, wychodzę coraz częściej ze swojej strefy komfortu (widać to zresztą poprzez mój kilkumiesięczny wyjazd za granicę, by pomagać innym), mierzę się z wyzwaniami, którym do niedawna nie potrafiłem się sprostać. No i najważniejsze - nie poddaję się!
|
3 lata - inny człowiek |
Wiem, iż jest całkiem spore grono osób, które wolało mnie w tym „starym wydaniu”, ale ja jednak czuję się bardziej komfortowo z tymi zmianami, które już nadeszły i które nadejdą (a wiadomo, iż apetyt rośnie w miarę jedzenia). Najważniejsze, iż nie zatracam swojego „ja” i wciąż w zasadzie jestem taki jaki lubię. Wciąż mam w sobie ciekawość świata, wciąż jestem optymistyczny, wciąż radosny niczym golden retriever. Wciąż chcę działać! Chyba nigdy nie będę w stanie z tego zrezygnować.
No i zdjęcie po wczorajszym treningu. Możecie mówić, iż jestem narcyz, albo typowy „instagay”, ale ja nigdy nie czułem się lepiej w swoim ciele. Może przy okazji kogoś zmotywuję do działania. Lubię się dzielić tym co się u mnie dzieje, a robię to już od ponad 8 lat na tym właśnie blogu.