Mesembria

adamaswtrasie.blogspot.com 1 rok temu
Drugim obok Złotych Piasków najbardziej znanym bułgarskim kurortem jest Słoneczny Brzeg. Jego sława nie bierze się oczywiście z istnienia znanego także w Polsce koniaku tej nazwy, a z olbrzymiej szerokiej plaży, ciepłego morza i dużo łatwiejszego dostępu do hoteli. Leży bowiem Słoneczny Brzeg, w przeciwieństwie do Złotych Piasków na obszernej (jak na miejscowe standardy) nadmorskiej nizinie, może więc spokojnie się rozrastać w mniej chaotyczny sposób – co czyni ku uciesze fascynatów architektury spod znaku mafijnego baroku.
Słoneczny Brzeg i Nesebyr
Żeby jednak była jasność – przez cały czas są to Bałkany, więc tuż obok nowoczesnych kompleksów hotelowych można natknąć się na obozowiska miejscowych koczowników, bałkańskich Cyganów. Sami na siebie wolą mówić Roma (albo Sinti, w zależności od reprezentowanej grupy), ale ja wolę naszą tradycyjną formę, która kojarzy się przecież z barwnym życiem w taborze, grze na skrzypcach i niezbyt uczciwym handlem końmi (o miednicach i patelniach miedzianych nie mówię, bo w sumie nikt już o nich nie pamięta). Zresztą na Niemców też mówimy Niemcy, a nie Deutschowie – jak źle by się forma na n nie kojarzyła.
Bałkańscy koczownicy
Ale zostawmy już Niemców i Cyganów – ma Słoneczny Brzeg po sąsiedzku (krótki spacer po rzadkich w tej części świata nadmorskich wydmach i po wąskiej grobli z malowniczym wiatrakiem) prawdziwe precjozum, najładniejsze miasto Bułgarii – Nesebyr.
Nesebyr, albo Nesebar, Nessebar, Nesebur, Mesemvrija – a adekwatnie założoną przez Greków z Megary w VI wieku przed Chrystusem Mesembrię. W przeciwieństwie do mających podobną historię Tomis czy Odessos leżące na cypelku miasto nie miało gdzie się rozwijać, zachowało się więc tu dużo więcej zabytków niż w Konstancy czy Warnie. Na dodatek istnieją one – przynajmniej w części – na powierzchni, więc nie trzeba ich specjalnie szukać. Już sama brama wejściowa i okalające miasto pozostałości murów miejskich potrafią urzec – a pokazują nam 1500 lat historii: Greków, Rzymian i Bizantyjczyków.
Antyczne mury
Po czasach dominacji bułgarskiej pozostało w mieście kilka emblematycznych (to chyba pierwsze użycie tego cudownego słowa na blogu) cerkwi, w tym i najbardziej pocztówkowa Chrystusa Pantokratora.
Najsłynniejsza widokówka z Nesebyru
Spora część miejscowych kościołów jest jednak ruinami, w tym najstarszy (przełom V i VI wieku naszej ery) i największy – katedra Hagia Sophia.
Hagia Sophia
Uważny obserwator zauważy, że budowniczowie stosowali recykling.
Budowlany recykling
Pośród innych zabytkowych – całe miasto wpisane jest, całkiem słusznie, na Listę Dziedzictwa Ludzkości UNESCO – cerkwi zachowanych w różnym stanie najciekawsza dla mnie jest jedna, zachowująca jeszcze resztki tak zwanego stylu nesebarskiego, ale wzniesiona już za panowania tureckiego. Niczym nie przypomina ona kościoła, do tego jest mocno wkopana w ziemię – ponieważ wznoszone wtedy chrześcijańskie świątynie nie mogły być wyższe niż Turek na koniu (tylko oni mogli jeździć wierzchem, i na poddanych – i innowiercze świątynie - musieli spozierać z góry). Warto odwiedzić też kilka innych budowli, zamienionych na muzea.
Cerkiew św. Szczepana z XIII wieku
Reszta starego miasta – wielki turystyczny targ, to trochę obniża ocenę miejsca – zabudowana jest charakterystycznymi domkami których parter jest kamienny, a dużo obszerniejsze piętro drewniane. Definiują one to, co Bułgarzy zwą dziś własnym stylem narodowym, ale – Bogiem a prawdą – są to typowe tureckie domki, charakterystyczne zarówno dla całych Bałkanów (polecam Ochrydę i Berat) jak i Azji Mniejszej. Niemniej wyglądają niezwykle uroczo i malowniczo.
Typowa zabudowa z czasów osmańskich
W części z nich zlokalizowane są niewielkie sklepiki, gdzie nabyć można produkty dla Bułgarii najbardziej charakterystyczne – pochodne olejku różanego. W czasach tureckich w dolinach między Starą Płaniną a Rodopami zaczęto uprawę niemal na masową skalę tych kwiatów i dziś Bułgaria to jeden z największych producentów róż (nie produkuje za to pieczarek; są one sprowadzane z Polski, światowego potentata w ich hodowli). Jako, iż ja używam głównie białego jelenia, mnie te sklepiki mniej kręcą – choć zapach wydobywający się z nich jest przecudny.
Centrum miasta
I właśnie o różanym zapachu, ale w dużo milszym mi wydaniu muszę napisać na koniec opowiastki o Nesebyrze. Otóż spacerując krętymi i chaotycznymi uliczkami dawnej Mesembrii trafić można, całkiem przypadkiem, oczywiście, na winiarnię. Teren Bałkanów od Starożytności był miejscem uprawy winorośli, tak choćby międzynarodowych odmian jak muskat (wino muszkatołowe ma wspaniały owocowy aromat, może mało męski, ale polecam), ba, choćby za czasów nastawionych antyalkoholowo Turków (nie wszystkich, weźmy sułtana Selima Pijaka) winnice przetrwały (pono dlatego, by zapewnić sułtańskiej armii rodzynki), więc nie jest to niczym dziwnym. W tej winiarni jednak znalazłem dwa występujące tylko tutaj trunki, i nie będę ukrywał, iż stały się one dla mnie powodem wielu kolejnych wizyt w Nesebyrze.
Bułgarskie winnice w górach Starej Płaniny
Pierwsze to czerwona messembria, zrobiona z endemicznej bułgarskiej odmiany mawrud. Esencjonalne takie. Jako ciekawostkę mogę dodać, iż dojrzewa w dębowych beczkach w cieple, jak niektóre ze znanych iberyjskich win wzmacnianych. Drugie to właśnie pachnąca różami – naprawdę, po otwarciu butelki roznosi się lekko cytrusowy aromat właśnie kwiatu róży – biała messembria. To wino kupażowane – czyli składające się z kilku odmian: oprócz mawrudu także z tego cudownego muskatu. Trudno te trunki dostać w Polsce – choć na upartego jest to możliwe – ale po co to robić, jak można jechać do Nesebyru i spacerując cudownymi uliczkami starego miasta samemu znaleźć ową winiarnię.
Nazwy oczywiście nie podaję, jak i tak naprawdę nie zachęcam do spożywania, bo wiadomo, alkohol to najgorsza trucizna, i tylko powyżej 18. roku życia.
Serio, ten różany aromat jest obłędny.
Widok na Morze Czarne
Idź do oryginalnego materiału