Mam 32 lata, za sobą dwa nieudane związki — pierwszy nieformalny, drugi legalny. Z Andriejem mieszkałam 7 lat, nigdy nie chciał ślubu ani dzieci. Tłumaczył to chęcią “sprawdzenia uczuć”. Było mi przykro, iż nic z tego nie wychodzi. Pracowaliśmy dorywczo, mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Ciągle się rozstawaliśmy i wracaliśmy do siebie. Po siedmiu latach od niego odeszłam.
Poznałam przez internet mężczyznę starszego ode mnie o 10 lat. Mieszkanie miał własne, samochód, ale był rozwiedziony i miał dziecko. Twierdził, iż jego była żona była materialistką i nie dogadywała się z jego rodziną. Potem zrozumiałam, iż to właśnie matka i siostra były problemem.
Wzięliśmy ślub bez fanfar, tylko z rodziną. Moi rodzice zaakceptowali męża, choć mówili, iż może być z nim nudno. Jego mama i siostra — nieprzyjazne od pierwszego spotkania.
Zamieszkaliśmy u niego. Dziecka od razu nie chciał: mówił, iż płaci alimenty, musi się najpierw przyzwyczaić. A ja miałam już 32 lata. Nasze życie było bardzo monotonne. On nie lubił rozrywki, choćby do kina nie chciał iść. Najgorzej było, kiedy przychodziły jego mama i siostra. Wszystko kontrolowały, wiecznie coś krytykowały.
Po jakimś czasie zaczęłam pisać z byłym. Pisał, iż cierpiał, gdy dowiedział się, iż wyszłam za mąż. Wspominaliśmy przeszłość. Zrozumiałam, iż przez cały czas go kocham. On zapraszał mnie na spotkanie, ale odmawiałam. Aż pewnego dnia, po kolejnej kłótni z mężem, napisałam, iż jestem gotowa się z nim zobaczyć.
Mąż przeczytał wiadomości. Nie powiedział nic, tylko zadzwonił po mamę i siostrę. W niedzielę urządzili przedstawienie. Moje rzeczy wyrzucano na klatkę schodową, wszyscy sąsiedzi oglądali spektakl. Ja biegałam i zbierałam ubrania, wezwałam taksówkę i uciekłam.
Rodzicom powiedziałam tylko, iż mieli rację. Nie zdążyłam zabrać wszystkiego, więc poprosiłam, by męż przywiezł mi resztę. Odpowiedział, iż mam sama przyjechać. Ale ja nie chcę znowu tam wracać. Boję się powtórki. Wiem, iż to moja wina, ale przecież nie zdradziłam go. Do niego wracać nie chcę, a rzeczy chyba zostawię. Lepiej tak niż znosić kolejne przedstawienia tej rodzinki.