Mąż zaparzył mi kawę z zapachem gorzkich migdałów. Wymieniłam filiżanki z teściową. 20 minut później…

newsempire24.com 2 dni temu

Poranek zaczął się jak zwykle. Za oknem jeszcze się nie rozjaśniło, ale już słychać było stłumiony szum miasta budzącego się ze snu. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się, spojrzałam na męża śpiącego obok Adama. Leżał na wznak, ręka zwisała z łóżka, twarz rozluźniona, jak u dziecka. W takich chwilach starałam się nie myśleć o ostatnich kłótniach, o jego dziwnym dystansie, o tym, jak zaczął wracać późno z pracy, mówiąc, iż wszystko w porządku, tylko dużo roboty. Chciałam mu wierzyć. Chciałam, żeby wszystko było dobrze.

Dzień dobry szepnęłam, dotykając jego ramienia.

Wzdrygnął się, otworzył oczy.

Już? zamruczał, ziewając. Wstałaś wcześnie.

Chcę kawy uśmiechnęłam się. Może zjemy razem śniadanie?

Jasne skinął głową, wstając. Sam zaparzę.

Uśmiechnęłam się. To był rzadki przejaw troski z jego strony. Ostatnio prawie nie angażował się w domowe sprawy, a ja już zaczynałam myśleć, iż po prostu jest zmęczony. Ale dziś wyglądał inaczej. Zbyt uważny. Zbyt skrupulatny.

Poszłam pod prysznic, a gdy wróciłam, w kuchni unosił się zapach świeżo parzonej kawy. Adam stał przy stole, nalewając ciemny płyn do filiżanek. Do jednej mojej ulubionej porcelanowej, z niebieskimi kwiatami nalał kawę, drugą, z pękniętym uchwytem (tej zawsze używała teściowa), zostawił pustą.

Zrobiłem dla ciebie coś specjalnego powiedział, podając mi filiżankę. Tak jak lubisz: z odrobiną mleka i cynamonem.

Dzięki uśmiechnęłam się, ale w tej chwili mój nos wyłapał dziwny zapach. Nie kawy. Coś ostrego, chemicznego z nutą gorzkich migdałów.

Zmarszczyłam brwi.

Co to za zapach? Od kawy?

Adam gwałtownie spojrzał na filiżankę.

Nie wiem. Może nowe ziarna? Albo mleko się zepsuło?

Ponownie powąchałam. Gorzkie migdały. Ten zapach znałam. W dzieciństwie babcia opowiadała: jeżeli pachnie gorzkimi migdałami to cyjanek. Nie wierzyłam wtedy, ale potem przeczytałam o tym w podręczniku chemii. Cyjanek ma charakterystyczny zapach gorzkich migdałów. I ta substancja jest śmiertelna.

Serce zaczęło łomotać.

Adam, na pewno niczego nie pomyliłeś? zapytałam jak najspokojniej. Mam alergię na niektóre dodatki. Może lepiej wezmę inną filiżankę?

Na chwilę zastygł. Potem się uśmiechnął.

Daj spokój, to tylko kawa. Wypij, zanim wystygnie.

Skinęłam głową, ale w tym momencie w korytarzu rozległy się kroki. Z pokoju wyszła teściowa Halina Nowak. Była surową kobietą, o zimnym spojrzeniu i zwyczaju zauważania wszystkiego. Nigdy nie dogadywałyśmy się. Uważała, iż jestem niegodna jej syna, iż jestem zbyt zwykła, iż w jej rodzinie takie jak ja nie mają miejsca.

Dzień dobry powiedziała sucho, podchodząc do stołu.

Mamo, dzień dobry Adam pocałował ją w policzek. Zrobiłem kawę. Masz swoją filiżankę.

Podsunął jej pustą filiżankę z pękniętym uchwytem.

A gdzie moja kawa? zapytała, marszcząc brwi.

Zaraz naleję odparł, sięgając po czajnik.

Wtedy zrobiła coś, co uratowało mi życie.

Szybko wstała, wzięła moją filiżankę z kawą i powiedziała:

Poczekasz.

Spojrzała na mnie z nienawiścią.

Adam zastygł. Jego oczy na moment się rozszerzyły. Spojrzał na mnie i w tym spojrzeniu zobaczyłam coś przerażającego. Nie strach. Nie irytację. Ale rozczarowanie.

Co ty się tak guzdrasz? rzuciła teściowa i zaczęła pić z mojej filiżanki. Nalej kawę, a nie stój jak słup soli.

Adam powoli nalał mi kawę do pustej filiżanki.

Usiadłam. Serce waliło. Nie mogłam oderwać wzroku od filiżanki, z której piła teściowa. Tej samej, z zapachem gorzkich migdałów.

Zbyt mocna burknęła. Ale da się pić.

Patrzyłam na Adama. Siedział, spuściwszy oczy, dłubał widelcem w talerzu z jajecznicą. Ani słowa. Ani spojrzenia. Ani uśmiechu.

Dziesięć minut później teściowa nagle się skrzywiła.

Coś nie tak z żołądkiem zamruczała. Kręci mi się w głowie.

Źle się pani czuje? zapytałam, starając się nie zdradzić paniki.

Tak, trochę odstawiła filiżankę. Mam wrażenie, jakbym jakbym się dusiła.

Wstała, ale natychmiast się zachwiała. Adam poderwał się.

Mamo! Co ci jest?

Ty ty spojrzała na niego, oczy rozszerzone. Ty chciałeś mnie

I upadła.

Krzyknęłam. Adam rzucił się w jej stronę, zaczął wołać karetkę, potrząsał nią za ramiona. Stałam jak w półśnie. Wszystko działo się zbyt szybko. Ale jedno zrozumiałam na pewno: on chciał mnie zabić. A ona ona stała się ofiarą zamiast mnie.

Dwadzieścia minut później przyjechała karetka. Lekarze wbiegli, obejrzeli Halinę Nowak. Jeden z nich powąchał filiżankę.

Zatrucie cyjankiem potasu powiedział. Bardzo wysokie stężenie. Jest w śpiączce. Małe szanse.

Adam stał blady, drżący.

Nie wiem, jak to się stało Ja tylko zaparzyłem kawę

Gdzie trzymacie kawę? zapytał lekarz.

W szafce ale to nowe, kupiłem wczoraj

Pokażcie.

Poszliśmy do kuchni. Lekarz otworzył słoik. Powąchał.

Tu na pewno nie ma cyjanku. Więc ktoś dodał go do filiżanki albo do wody.

Policja przyjechała pół godziny później. Rozpoczęło się przesłuchanie.

Pan jako ostatni dotykał filiżanki powiedział detektyw, patrząc na Adama. I pan nalewał kawę.

Nie zrobiłem nic złego! krzyknął. Kocham moją matkę!

A żonę? zapytał detektyw, przenosząc wzrok na mnie.

Milczałam.

Potem, gdy

Idź do oryginalnego materiału